Dajmy spokój Ani Lewandowskiej
Od kilku dni w sieci toczy się debata na temat Anny Lewandowskiej - świeżo upieczonej mamy. Wielu jest takich, którzy analizują każde kolejne zdjęcie trenerki, debatują nad jej płaskim, a może wystającym brzuchem, nad tym, co je na śniadanie i ile trenuje po ciąży. Paranoja trwa w najlepsze. - Kobiety, dajmy spokój Ani Lewandowskiej. Może karmi dziecko, więc po co ma się denerwować? Winy matek nie przechodzą na córeczki. W dodatku Lewandowska nie jest niczemu winna. Ma własną firmę i chce sobie radzić, dla reklamy ludzie robią, co mogą. Co z tego, że sfotografowała swój płaski brzuch miesiąc po porodzie? Polacy nie gęsi, Polki nie pingwiny naśladować nie muszą ptasimi móżdżkami każdej mody. Dziewczyna jest żoną półboga - tak się u nas traktuje Lewandowskiego i lekko odleciała, nie ona jedna - pisała ostatnio Manuela Gretkowska. Dlaczego tak chętnie krytykujemy matki? Naukowcy mają na to odpowiedź.