Przytyła? Schudła? Co ona robi z tym dzieckiem? Mamy obsesję na punkcie krytykowania matek
Nowe badania tylko to potwierdzają
W sieci krążą od kilku dni zdjęcia modelki Sary Stage. Amerykanka, której codzienność wypełniają treningi na siłowni, jest akurat w 5. miesiącu ciąży. Jej najnowszym zdjęciom postanowili przyjrzeć się dziennikarze brytyjskich portali plotkarskich. Brzucha nie dostrzegli, więc wybuchła gorąca dyskusja. Coś nam to przypomina…
"Co ty niby urodzisz?"
To tylko jeden z komentarzy, który pojawia się najczęściej. Trenerka opublikowała zdjęcie, na którym rzeczywiście trudno dopatrzyć się wystającego brzucha. Więc nie trzeba było długo czekać, aż w sieci wybuchła mała burza o nic. A bo za chuda, a bo za dobrze wygląda, a bo przecież powinna przytyć… Inni z kolei w drugą stronę - mówią, że właśnie tak powinna wyglądać każda kobieta przy nadziei. I jak tu nie zwariować?
Jak żyć, panie premierze?
Sara rzeczywiście odbiega od wizerunku sterotypowej ciężarnej. Mięśni nie przykrywają fałdki tłuszczu, jest zadbana, dobrze wygląda na zdjęciach. Tylko co z tego? Jak się okazuje, krytykowanie matek - tych już z dziećmi i tych na nie oczekujących - mamy niemalże w genach. Przekonała się o tym przecież dopiero co Anna Lewandowska.
Dajmy spokój Ani Lewandowskiej
Od kilku dni w sieci toczy się debata na temat Anny Lewandowskiej - świeżo upieczonej mamy. Wielu jest takich, którzy analizują każde kolejne zdjęcie trenerki, debatują nad jej płaskim, a może wystającym brzuchem, nad tym, co je na śniadanie i ile trenuje po ciąży. Paranoja trwa w najlepsze. - Kobiety, dajmy spokój Ani Lewandowskiej. Może karmi dziecko, więc po co ma się denerwować? Winy matek nie przechodzą na córeczki. W dodatku Lewandowska nie jest niczemu winna. Ma własną firmę i chce sobie radzić, dla reklamy ludzie robią, co mogą. Co z tego, że sfotografowała swój płaski brzuch miesiąc po porodzie? Polacy nie gęsi, Polki nie pingwiny naśladować nie muszą ptasimi móżdżkami każdej mody. Dziewczyna jest żoną półboga - tak się u nas traktuje Lewandowskiego i lekko odleciała, nie ona jedna - pisała ostatnio Manuela Gretkowska. Dlaczego tak chętnie krytykujemy matki? Naukowcy mają na to odpowiedź.
To ma swoje konsekwencje
Naukowcy z Uniwersytetu w Chicago potwierdzają, że dwie na trzy matki spotykają się w swoim życiu z krytyką. Czego dokładnie? Oczywiście wyglądu i wychowywania dzieci. W raporcie mowa o blisko 500 przepytanych kobietach. Uzyskane dane pokazują, jak perwersyjne staje się zjawisko krytykowania matek i jaki ma to wpływ na ich psychikę. Bo że ma, wiadomo nie od dziś.
(na zdjęciu: Stara Stage)
Krytykują najczęściej najbliżsi
Większość kobiet przyznaje, że słowa krytyki najczęściej padają z ust rodziny, najbliższego otoczenia - rodziców, partnerów, teściów. Porad dotyczących wychowywania dzieci lubią dostarczać także przyjaciele (14 proc. przypadków), inne matki (12 proc.) i internauci w mediach społecznościowych (7 proc.). - Jedna na cztery kobiety była krytykowana przez trzy lub więcej osób. 62 proc. matek przyznaje, że dostawały złe rady od innych ludzi. 56 proc. kobiet uważa, że matki są zbyt często obwiniane za niewielke błędy i nie są obdarzane zaufaniem - piszą autorzy raportu. Co więcej, aż 47 proc. kobiet potwierdza, że nie czują się pewnie jako mamy!
Błędne koło trwa
- Depresja wśród matek to realny problem - podkreśla Sara Clark, pediatra i współautorka badania. - Krytyka sprawia, że te kobiety są coraz mniej pewne siebie. I w niektórych przypadkach może prowadzić to do poważnych zaburzeń i depresji. Kobieta, która nie jest pewna swoich decyzji rzadko kiedy będzie potrafiła normalnie wychować swoje dziecko. Boi się, że zrobi coś złego, więc przyjmuje rady od innych. To powoduje, że w przyszłości nie będzie mogła podjąć sama decyzji, nie będzie miała swojego sposobu na wychowanie. Rodzicielstwo staje się dla niej ogromnym wyzwaniem. I tak znów jest więc krytykowana. Błędne koło trwa - dodaje Clark.
Tak to już jest?
Ktoś powie: klasyka. Przecież prawdopodobnie każda kobieta miała kiedyś taki przypadek, gdzie ktoś próbował jej na siłę doradzać, wytykał błędy, przyczepiał się do wyglądu (Lewandowska nie jest jedyna). Jak zauważa Clark, najgorsze jest jednak to, że ta krytyka i tak najczęściej pojawia się ze strony najbliższych. Konto na Facebooku czy Instagramie można usunąć. Rodziny już nie. Co radzi mamom? - Znajdź przestrzeń, gdzie będziesz mogła opowiadać o swoich problemach, pytać o radę. A jeśli jesteś krytykowana - pozwól, żeby to po tobie spłynęło. Staraj się nie brać tego do serca. Czasem ludzie mówią co innego, niż mają na myśli - mówi.
_(na zdjęciu: Hannah Polites, najbardziej wysportowana mama na świecie)