Renata Kaznowska ogłosiła wyniki rekrutacji. Wiceprezydentka Warszawy wyraziła zdanie wielu Polaków
Renata Kaznowska musiała poinformować, że ponad trzy tysiące uczniów nie dostało się do żadnej szkoły średniej. Wiceprezydentka Warszawy zrobiła to w taki sposób, że mówią o niej wszyscy. Powiedziała wprost, co sądzi wielu Polaków. Kim jest?
#
Dla wiceprezydentki Warszawy to nie był łatwy moment. Ale poza "suchym" podaniem, że o przyjęcie do stołecznych liceów i techników ubiegało się więcej uczniów niż miejsc, zrobiła coś jeszcze. – Wiele tysięcy uczniów zostało pokrzywdzonych przez ten system i tę reformę – powiedziała wprost.
Kaznowska nie owijała w bawełnę: mogłoby być jeszcze gorzej. – Wcześniej upchnęliśmy kolejne dwa tysiące osób. Gdyby nie to, liczba uczniów, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, wzrosłaby do ponad 5 tysięcy osób – wyjaśniła.
Jej słowa cytują dziś największe media w Polsce. – Jest nam przykro, że ta sytuacja dotyka tak bardzo wielu młodych uczniów. "Upchnęliśmy" oznacza, że zajęcia szkolne będą trwały od 7.30 do 17.30, a nawet 20 – tłumaczyła. Na koniec dodała gorzko: "Jeśli rząd głosi, że reforma się udała, to chcę, żebyście państwo wiedzieli, że nasze wyzwania dopiero się zaczynają".
Zobacz też: Dziecko z bujną czuprynką
Kilka dni temu Kaznowska spotkała się z burmistrzami wszystkich dzielnic, by pomóc uczniom. Zdawała sobie sprawę, że wielu się nie dostanie. Rozgoryczenie można było wyczuć w jej emocjonalnym wpisie.
"Robimy, co w naszej mocy, ale zdajemy sobie sprawę, że nie unikniemy rozgoryczenia, żalu i wściekłości młodych ludzi na początku ich dorosłych wyborów edukacyjnych" – pisała. "Uczniowie i rodzice doskonale wiedzą, że to Ministerstwo Edukacji Narodowej ponosi pełną odpowiedzialność za chaos w polskiej szkole, spowodowany nieprzemyślaną reformą" – dodała.
#
Kaznowska w stołecznym ratuszu pracuje już od 25 lat. Od 2016 r. jest czwartym wiceprezydentem Warszawy. Najpierw na to stanowisko powołała ją Hanna Gronkiewicz-Waltz. Swego czasu pisano, że zarobiła więcej od niej. Dziś pracuje z samymi mężczyznami – u boku Pawła Rabieja, Michała Olszewskiego i Roberta Soszyńskiego. Zajmuje się edukacją, polityką lokalową i sportem. Nadzoruje też pracę Stołecznego Konserwatora Zabytków.
W czasie konferencji prasowej krótko przedstawiła się dziennikarzom. – Nie dajcie się zwieść, jestem strasznie twardą babką i myślę, że Warszawa na tym skorzysta. Stoi za mną ciężka, merytoryczna praca od ponad 20 lat – powiedziała. I po dwóch minutach poszła, obiecując, że odpowie na pytania tydzień później. Musiała się przygotować.
Sprawdzianem okazał się dla niej strajk nauczycieli. – Dwieście tysięcy będzie strajkować w Warszawie. Pytam ministerstwo edukacji, dlaczego doprowadziło do takiej sytuacji wiedząc, że skala strajku będzie olbrzymia – mówiła na chwilę przed jego rozpoczęciem w RMF FM. Nie oszczędzała wtedy minister Anny Zalewskiej. – Podpaliła polską oświatę, a dzisiaj gaszą ten płomień benzyną – oceniła.
Część rodziców i uczniów jest dzisiaj wdzięczna Kaznowskiej. Z powodu tego, co zrobiła i co powiedziała.