Reni Jusis
Przechowujesz tutaj prawdziwe skarby. Ta różowa sukienka mogłaby chyba otwierać retrospektywę twoich scenicznych wcieleń.
Tak, to sukienka Teresy Sedy, w której 10 lat temu odbierałam Fryderyki za debiut. Wydawałam się sobie wtedy strasznie roznegliżowana, wiec przez całą galę miałam na niej skórzaną kurtkę. Dopiero przy trzecim Fryderyku odważyłam się ją zdjąć. Jest też kostium Tomka Jacykowa, który zaprojektował na trasę promującą płytę „Trans Misja” – czarny kombinezon z krótką spódniczką – prawie przepaską. Świetnie się w nim czułam, genialnie podkreślał dynamikę koncertu. Fani wspominają go do dzisiaj.
A te cekiny?
To kostium à la „łyżwiarka” autorstwa duetu Paprocki & Brzozowski, ale jeszcze sprzed ery tańca na lodzie. (śmiech)
[
]( http://fashionmagazine.pl )