GwiazdyRobert Kantereit: Nie mogę dać wyprowadzić się z równowagi

Robert Kantereit: Nie mogę dać wyprowadzić się z równowagi

Dla EksMagazynu głos radia i twarz telewizji – Robert Kantereit.

Robert Kantereit: Nie mogę dać wyprowadzić się z równowagi
Źródło zdjęć: © Eastnews

28.08.2015 | aktual.: 28.08.2015 12:17

Sporo osób bardzo denerwuje się przed wejściem na antenę. Nie zdają sobie sprawy, że najgorszy jest czas oczekiwania na moment, kiedy zapali się czerwone światełko. Zawsze mówię wtedy: Spokojnie, za chwilę się zacznie i zapomni pan o stresie. Dla EksMagazynu głos radia i twarz telewizji – Robert Kantereit. 1 września Kantereit przechodzi do programu "Wstajesz i wiesz" w TVN24, a Jarosław Kuźniar do "Dzień Dobry TVN".

EksMagazyn: Jak pan to robi, że jest taki sympatyczny?

Robert Kantereit: Trudne pytanie na początek (śmiech). Nie mam pojęcia! Ale miło, że tak jest, jeżeli rzeczywiście jestem postrzegany tak, jak pani mówi.

Może to dlatego, że lubi pan ludzi?

To prawda. Lubię ludzi. To specyfika pracy dziennikarza, że spotykamy się z ludźmi, rozmawiamy i tak dalej. Jeśli ktoś tego nie znosi, absolutnie nie powinien tego robić. Otwartość na innych to warunek podstawowy pracy dziennikarza.

Kiedy ktoś przychodzi do studia telewizyjnego, ma się skłonności do tego, żeby rozmówcę gdzieś tam zaszufladkować czy goście są nieustającą niespodzianką?

Są goście, których świetnie znamy, ponieważ nie są u nas po raz pierwszy. W pewnym sensie to nasi przyjaciele. Wiemy, jacy są i co – mniej więcej myślą na dany temat. „Stali bywalcy” to jednak osobna kategoria. Są też osoby, które przychodzą do nas po raz pierwszy i bardzo często jest tak, że są dla nas sporym zaskoczeniem. Zaczynając wywiad, mamy w głowie jakieś pytania, zaplanowany schemat rozmowy, ale kiedy słyszymy odpowiedzi, pojawia się tak ciekawa, wciągająca, zaskakująca historia, o której nie wiedzieliśmy, że przygotowane wcześniej pytania trzeba szybko odłożyć i podążyć tropem rozmówcy. Bardzo lubię takie zaskoczenia.

Mogę prosić o jakiś przykład?

Ciężko tak od razu coś opowiedzieć po tysiącach zawodowo przeprowadzonych rozmów. To jest zresztą jedna z bolączek mojego zawodu (śmiech). Zazdroszczę tym, którzy mają super dokładną pamięć i pamiętają wszystkich swoich gości. To się bardzo rzadko zdarza. W tego typu pracy, gdzie tematy, scenariusze, ludzie zmieniają się codziennie, trzeba nam wybaczyć, że nie pamiętamy, z kim rozmawialiśmy pół roku temu.

Zdarzyło się, że jakiś rozmówca mocno pana zirytował?

Tak i akurat takie momenty świetnie pamiętam. Nie chcę jednak do nich wracać, ponieważ raz niepotrzebnie dałem się wciągnąć w polemikę. Potem ktoś przeanalizował ze mną to zdarzenie i wytłumaczył, że nie mogę dawać się wyprowadzić z równowagi, nie mogę wchodzić w zwarcie, ponieważ mam po drugiej stronie gościa. Osobę, którą zaprosiłem do programu i muszę ją szanować niezależnie od tego, co mówi i myśli. Powinna mieć przestrzeń do wyrażenia własnej opinii, nawet jeśli z tą opinią jest mi bardzo nie po drodze.

Jakie są sposoby na otwarcie bardzo nieśmiałego, zamkniętego rozmówcy albo osoby, która nie ma doświadczenia przed kamerami?

Sporo osób bardzo denerwuje się przed wejściem na antenę. Nie zdają sobie sprawy, że najgorszy jest czas oczekiwania na moment, kiedy zapali się czerwone światełko. Zawsze mówię wtedy: Spokojnie, za chwilę się zacznie i zapomni pan o stresie. Kiedy rozpocznie się rozmowa, skoncentruje się pan na tym, co mówi i będzie dobrze. I zazwyczaj tak się dzieje.

Jak uciec przed rutyną w pracy dziennikarza?

Musimy dbać o siebie i swój komfort pracy. Zadbać o czas wolny, zająć się mieszkaniem, hobby, przeczytać interesującą książkę, spędzić czas z rodziną, po to, żeby mieć świeże spojrzenie na to, co robimy w pracy.

A może pan zdradzić, w jaki sposób odpoczywa?

Osiągnąłem mistrzostwo w nicnierobieniu w czasie wolnym i to mnie bardzo relaksuje. Uwielbiam ucinać sobie drzemkę w ciągu dnia. Ktoś mógłby powiedzieć, że marnuję czas, ale skoro to lubię, to czemu nie? (śmiech).

Co z pracy radiowca (Robert Kanterait prowadzi audycje w Programie III Polskiego Radia – przyp. red.) przenosi pan do telewizji? To dwa różne światy.

To dwa światy, które istnieją obok siebie i często są łączone. Cechą wspólną radiowca i dziennikarza w telewizji śniadaniowej jest to, od czego zaczynaliśmy rozmowę - musimy lubić ludzi, czerpać przyjemność z rozmów z nimi i być ciekawi świata. Oczywiście rozmowy mają inny wymiar w kameralnym radiu, a inny w wielkiej fabryce, jaką jest telewizja.

Jest pan swego rodzaju ewenementem: z jednej strony głos najlepszego radia w Polsce, z drugiej - twarz telewizji. Jak pan to robi?

Boję się o tym mówić, bo to spełnione dwa marzenia. Oby trwało to jak najdłużej!

Rozmawiała: Joanna Jałowiec/(jj)/(kg), WP Kobieta

Źródło artykułu:Eksmagazyn
Komentarze (70)