Rodzice panikują. "Książki sprzed dwóch lat nie nadają się do użytku"

"Książki sprzed dwóch lat, a nawet zeszłoroczne, nie nadają się do użytku, bo posiadają inne numery dopuszczenia MEN" - alarmuje zaniepokojony rodzic. Barbara Nowacka, ministra edukacji, zapewnia jednak, że zamiany są kosmetyczne, więc można sięgać po książki "z drugiej ręki".

Zamieszanie wokół książek
Zamieszanie wokół książek
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Agnieszka Woźniak

19.08.2024 | aktual.: 19.08.2024 14:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wrzesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim początek nowego roku szkolnego. Dla wielu rodziców to czas niepokoju. Jednym z głównych źródeł stresu jest coroczny wydatek związany z zakupem podręczników.

Sporo można zaoszczędzić, decydując się na książki "z drugiej ręki". Część rodziców martwi się jednak, że w związku ze zmianą podstawy programowej, nie będzie takiej możliwości. Ministra edukacji postanowiła rozwiać wszelkie wątpliwości.

Zamieszanie wokół podręczników szkolnych

Damian, zaniepokojony rodzic, w wiadomości przesłanej redakcji Wirtualnej Polski zwrócił uwagę na "dziwną rzecz" związaną z numerami dopuszczenia podręczników przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Książki sprzed dwóch lat, a nawet zeszłoroczne, nie nadają się do użytku, bo posiadają inne numery dopuszczenia MEN, ale przecież one treścią się praktycznie nie różnią" - podkreśla.

Różnice między wydaniami są kosmetyczne – kilka zdań wyciętych lub dodanych, niewielkie poprawki graficzne.

"Setki tysięcy dzieci i rodziców nie mogą sprzedać lub wymienić się podręcznikami przez głupi numerek. To marnotrawienie pieniędzy, książki powinny być do użytku kilka lat" - apeluje Damian.

Czy rzeczywiście podręczniki, które jeszcze niedawno służyły uczniom, teraz są uważane za przestarzałe tylko dlatego, że zmienił się numer dopuszczenia?

Ministra zabrała głos

W odpowiedzi na narastające obawy rodziców, ministra edukacji Barbara Nowacka postanowiła zabrać głos i rozwiać wszelkie wątpliwości. Na portalu X zaapelowała do rodziców, aby nie ulegali panice i nie kupowali nowych podręczników bez potrzeby.

"Nie ma powodu, by wymieniać podręczniki lub kupować nowe ze względu na uszczuplone podstawy programowe. Tak dokonywane były zmiany, by nie narażać nikogo na dodatkowe koszty. Uważajcie na oszustów, naciągaczy, którzy twierdzą, że zmiany wymagają nowych podręczników!" - zaznacza Nowacka.

Mimo to niektórzy rodzice wciąż obawiają się, że nauczyciele będą wymagać nowych książek, niezależnie od zapewnień ministerstwa. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że wielu z nich spotkało się z nieuczciwymi sprzedawcami, którzy próbują przekonać ich do zakupu nowych podręczników, powołując się na rzekome zmiany w programie nauczania.

Ministerstwo konsekwentnie jednak podkreśla, że rodzice mogą śmiało kupować podręczniki z drugiej ręki. Urzędnicy zaznaczają, że zmiany w podstawach programowych, które miały na celu jedynie uproszczenie treści, nie zaś całkowitą rewizję materiału. W związku z tym, jak czytamy na stronie gov.pl, "w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych obowiązują dotychczasowe podręczniki i nie ma konieczności kupowania nowych".

Ruszył plebiscyt #Wszechmocne. W formularzu poniżej zgłoś swoją kandydatkę w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet.

Komentarze (35)