Najdziwniejsze wypadki śmiertelne z raportów XVI‑wiecznych koronerów

Wydaje wam się, że żyjemy w niebezpiecznych czasach? Że na każdym kroku można wpaść pod samochód, zakaszleć się na śmierć albo umrzeć w pożarze instalacji elektrycznej? Bzdura. Naprawdę niebezpiecznie było 500 lat temu. Wtedy zabić mógł nawet…

Najdziwniejsze wypadki śmiertelne z raportów XVI-wiecznych koronerów
Najdziwniejsze wypadki śmiertelne z raportów XVI-wiecznych koronerów
Źródło zdjęć: © materiały partnera

05.05.2023 | aktual.: 08.05.2023 16:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wykładowca Oxford University dr Steven Gunn od lat skrupulatnie bada koronerskie raporty z Anglii epoki Tudorów.

Niektóre z wyhaczonych przez niego, XVI-wiecznych przypadków jak nic zasługiwałyby na Nagrodę Darwina… Poniżej trzynaście szczególnie barwnych przykładów.

1. Zabójcze niedźwiedzie

Niedźwiedzie stanowiły nie tylko zwierzynę łowną, ale też dworską i cyrkową atrakcję. Niektóre, odpowiednio tresowane, tańczyły i wykonywały sztuczki, inne brały udział w krwawych walkach na śmierć i życie. Wielcy panowie, w tym sam Henryk VIII Tudor, mieli nawet prywatne areny i specjalne jamy na niedźwiedzie.

Niedźwiedź na rycinie z końca XVI wieku.
Niedźwiedź na rycinie z końca XVI wieku.© materiały partnera

Jak łatwo przewidzieć czasem coś szło nie tak i bestii udawało się uciec. Tak oto w 1563 roku w Birling w hrabstwie Kent niedźwiedź wyzwolił się z niewoli u niejakiego Lorda Bergavenny i zabił wdowę Agnes Rapte. Inna pani o tym samym imieniu – Agnes Owen – zginęła we własnym łóżku, kiedy miś-uciekinier włamał się nocą do jej domu w Herefordshire. Rzecz miała miejsce w roku 1565.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

2. Ryzykowna gra w tenisa

Jak słusznie zwraca uwagę twórca projektu Everyday Life and Fatal Hazard in Sixteenth-Century England, wyjątkowo niebezpiecznie okazywały się nawet te sporty, który uchodziły za zupełnie niewinne. Spodziewano się uszkodzeń ciała czy nawet zgonów przy dyscyplinach takich jak zapasy czy rzuty młotem. Zabić jednak mógł także… tenis.

Dyscyplinę tę (prawdopodobnie we wczesnej formie, zakładającej odbijanie piłki ręką, nie zaś rakietą) uprawiał niejaki Thomas Wright z Milton. Ostatni raz zagrał 7 kwietnia 1581 roku.

Jego piłka wylądowała na murze, on wspiął się za nią, po czym poślizgnął się i… wpadł prosto do kadzi z wrzątkiem. Umarł w boleściach kilka godzin później.

Nie każdy wiedział, jak bezpiecznie obchodzić się z łukiem…
Nie każdy wiedział, jak bezpiecznie obchodzić się z łukiem…© materiały partnera

3. Wypadki na strzelnicy

Myślicie, że broń palna jest niebezpiecznym wynalazkiem i najlepiej byłoby wrócić do starych, poczciwych łuków? Wbrew pozorom to by niewiele pomogło. Steven Gunn odnalazł w raportach koronerów aż 56 wypadków śmiertelnych, do których doszło na strzelnicach. Czasem jakiś widz stanął za blisko, czasem zawodnik w złym momencie poszedł pozbierać strzały.

Do tego dochodziły przypadki czystej głupoty. W czerwcu 1556 roku Thomas Curteys z Bildeston zdjął kapelusz z głowy i rzucił wyzwanie innemu łucznikowi, proponując by ten trafił strzałą w nakrycie głowy. No cóż, za to co się stało później nikt nie dostał nagrody…

4. Z łuku… we własną głowę

Taki przypadek również się zdarzył, choć aż trudno uwierzyć, że to możliwe.

Niejaki Henry Pert z Welbeck napiął cięciwę łuku, chcąc wystrzelić oczywiście w powietrze. Strzała jednak zaklinowała się, więc mężczyzna obrócił łęczysko w swoją stronę. Sami zgadnijcie co się stało parę sekund później. Podpowiadam, że Henry wyzionął ducha kolejnego dnia.

5. Mordercze kule

W przypadku łuków i łuczników przynajmniej każdy wiedział, że lepiej nie podchodzić za blisko. Broń palna miała tymczasem śmiertelny w skutkach posmak nowości.

W 1519 roku odnotowano w Wielkiej Brytanii pierwszy wypadek śmiertelny z użyciem broni ręcznej – pewna kobieta z Welton, najwyraźniej nie wiedząc czym są pistolety, weszła prosto pod kule ćwiczącego strzelanie introligatora z Francji, Petera Frenchmana. Zastanawiające, że huk wystrzałów nie dał jej do myślenia…

Jeśli coś grzmi i bucha dymem to naprawdę lepiej się nie zbliżać…
Jeśli coś grzmi i bucha dymem to naprawdę lepiej się nie zbliżać…© materiały partnera

6. Ostre nożyczki i zwinne uda

William Hammon z Kentu był dobrym i pomocnym synem. 21 listopada 1580 roku siedział u stóp swojej matki, zajętej szyciem. W pewnym momencie kobieta upuściła nożyce krawieckie, on natomiast postanowił… złapać je między uda. Szybko złączył nogi a w efekcie jedno z ostrzy wbiło się prosto w jego tętnicę. Chłopak wykrwawił się w przeciągu godziny.

Jak podkreśla Steven Gunn, jego przypadek nie był odosobniony. Zaledwie pięć tygodni później Thomas Watson z Norfolku usiłował w taki sam sposób chwycić nóż, który spadł mu ze stołu podczas obiadu. Zdaniem koronera zgon był niemal natychmiastowy.

7. Śmierć przy pieczeniu chleba

Dzisiaj pieczenie czegokolwiek może być całkiem niebezpiecznym zajęciem. Przecież korzystamy z gazu, elektryczności… Ale jak można było zabrać się za to ze skutkiem śmiertelnym w XVI wieku?

Stara panna Elizabeth Beneth 29 stycznia 1558 roku piekła akurat chleb w kuchni swojej znajomej, wdowy Matildy Nanfan z Birtsmorton, kiedy uświadomiła sobie, że brakuje jej liści kapusty (do podłożenia pod bochenki). Poszła je pozbierać nad pobliską fosą. Na miejscu oparła się o płot ogradzający fosę, ten załamał się, a kobieta wpadła do bajora i utonęła.

8. Krowy-zabójcy

Wydawało wam się dotąd, że krowy to poczciwe, ociężałe stworzenia? Robert Calf raczej nie zgodziłby się z taką opinią. Marcowego dnia w 1557 roku przechodził akurat przez pole, kiedy zaatakowała go krowa niejakiego Williama Cheillsa. Mówiąc krótko, nieszczęśnik nie przeżył spotkania z rogami brytyjskiej mućki.

9. Świńskie numery

Nie mniej niebezpieczne potrafiły być świnie. Jane Typtott z hrabstwa Suffolk nie mogła przewidzieć, jak skończy się dla niej przygotowanie wieczerzy świątecznej na Boże Narodzenie 1567 roku. W Wigilię poszła do obory, by zarżnąć jedną ze świń. Zwierzę tak bardzo się jednak wyrywało, że (dosłownie) wytrącona z równowagi kobieta wbiła nóż… prosto w swoją nogę.

Zimowa rzeź świń. Nie zawsze kończyła się beztroskim posiłkiem…
Zimowa rzeź świń. Nie zawsze kończyła się beztroskim posiłkiem…© materiały partnera | Tomasz Gromelski

10. Lepiej już się nie myć

Wbrew pozorom XVI-wieczni Brytyjczycy wcale nie byli brudasami. Po prostu jeszcze nie wymyślono domowych łazienek, więc prości ludzie myli się w stawach, sadzawkach i rzekach. Jak to w życiu bywa, czasem ktoś się poślizgnął, a czasem wszedł o krok za głęboko w wodę.

Thomas Staple z Biddenden utonął 2 czerwca 1558 roku, szorując się w sadzawce niejakiego Pana Mayne’a. Tego samego lata John Joplyn i George Lee utonęli myjąc się w rzekach przepływających przez Cambridge i Leicaster. Jakie to szczęście, że w naszych czasach mamy wanny i prysznice!

11. Niebezpieczne mury

Oczywiście na murach i pod murami życie tracono głównie podczas oblężeń. Jednak także na co dzień mogły one poczynić niemałe szkody.

26 kwietnia 1558 roku Thomas Alsopp z Coventry stał sobie pod murem miejskim, kiedy z drugiej strony ktoś nieopatrznie przewrócił ozdobny słup, wokół którego odbywała się taneczna zabawa. Słup uderzył w mur, z muru spadła cegła, a połowa mózgu Thomasa zamieniła się w miazgę.

12. Ciężka szynka

Zgodnie z raportem koronera wygrzebanym przez Stevena Gunna Elizabeth Bowne nie grzeszyła biegłością umysłu. Mówiono o niej, że jest słabowita i otumaniona. Nie to jednak ją zabiło, ale ogromny pech i… brak refleksu.

12 lutego 1543 roku grzała się przy palenisku w kuchni posiadłości, w której pracowała jako służąca. Nad jej głową wisiało kilka wielkich szynek, umieszczonych tu, by przeszły zapachem dymu.

XVI-wieczna kuchnia potrafiła zabić. I w tym celu nawet nie trzeba było nic jeść.
XVI-wieczna kuchnia potrafiła zabić. I w tym celu nawet nie trzeba było nic jeść.© materiały partnera

Nagle jeden ze sznurów urwał się, szynka uderzyła w kobietę i zmiażdżyła jej głowę. Nieszczęśniczka zmarła cztery dni później.

13. Na sam koniec kloaka

Współczesne toalety mają to do siebie, że trudno się w nich utopić (chyba, że jest się złotą rybką). Dawniej jednak publiczne ustępy stawiano nad głębokimi dołami kloacznymi.

2 czerwca 1523 roku pijany piekarz z Cambridge sikał sobie spokojnie, gdy nagle zachwiał się i upadł do tyłu – prosto do kloaki. Rezultat? Naprawdę brudna śmierć.

Bibliografia:

  • Discovery of the month [w:] Everyday Life and Fatal Hazard in Sixteenth-Century England.
  • Sean Coughlan, 10 strange ways Tudors died, "BBC", 14 czerwca 2011.
Komentarze (0)