To nie koniec świata
Postanowiła wrócić do rodzinnego małego miasta, gdzie mogła liczyć na pomoc matki i siostry. W małych społecznościach wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Sąsiedzi dopytywali, gdzie jest tatuś. Ania wiedziała, jakie to trudne dla jej rodziców, ale oni powtarzali: „damy sobie radę, dziecko to nie koniec świata”. Mimo wsparcia sytuację przypłaciła depresją, ale paradoksalnie jak dziś wspomina „na powierzchni” trzymał ją maluszek, bo wiedziała, że ma dla kogo żyć. Dziś jej córeczka jest oczkiem w głowie całej rodziny. I Ania nie wyobraża sobie, że mogłoby jej nie być. Znalazła pracę w niewielkiej redakcji lokalnej gazety. Może mniej zarabia, ale nie pracuje dzień i noc. Ma czas dla dziecka i siebie.
POLECAMY: * E-learningowa szkoła rodzenia *