Blisko ludziŚlub chroni przed przemocą domową? Szokujące słowa premiera

Ślub chroni przed przemocą domową? Szokujące słowa premiera

Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" poruszył kwestię przemocy domowej. Stwierdził, że tam, gdzie są więzy rodzinne i miłość, nie ma miejsca na patologię. Do aktów przemocy dochodzi w związkach nieformalnych. Statystyki mówią co innego. W internecie zawrzało.

Ślub chroni przed przemocą domową? Szokujące słowa premiera
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Katarzyna Gileta

05.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 12:22

O co poszło? Otóż zdaniem Morawieckiego małżeństwo chroni przed przemocą domową. W rozmowie z dziennikarzem katolickiego tygodnika premier stwierdził, że walka z tym problemem jest dla niego priorytetem. Do przemocy nie dochodzi tam, gdzie występują więzy rodzinne, normalny dom, gdzie panuje miłość. Patologia pojawia się częściej w związkach nieformalnych, a nie tych usankcjonowanych prawnie. Premier dodał także, że nie chciałby, aby ideologia gender, która jego zdaniem jest szkodliwa, przykryła realny problem przemocy domowej wobec dzieci i kobiet. Rząd podejmuje kroki, aby walczyć z przemocą, trwa praca nad ustawami zaostrzającymi dolną granicę kary za gwałt, brutalną przemoc, zwłaszcza wobec nieletnich.

Na te słowa błyskawicznie zareagowała opozycja oraz media. Partia Razem opublikowała na Twitterze wyniki badań, przeprowadzonych w 2013 roku na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości. "Duża część osób doświadczających przemocy to osoby pozostające w związkach formalnych (prawie 50 proc.) lub nieformalnych (14 proc)". Czyżby Mateusz Morawiecki nie znał wyników badań rządowych?

Na Facebooku posłowie partii Razem również skomentowali stanowisko premiera. - Mateusz Morawiecki znalazł nowatorski sposób na poradzenie sobie z przemocą domową: wystarczy, żeby 100 proc. związków było zarejestrowanych w Urzędzie Stanu Cywilnego lub w kościele. Według premiera, po otrzymaniu papieru od urzędnika lub księdza, przemocowi partnerzy natychmiast zmieniają się w kochających ojców i mężów. Skoro autorytety państwa i kościoła mają taką magiczną moc, kolejnym logicznym krokiem byłoby zakazanie rozwodów. Oczywiście po to, by chronić osoby doznające przemocy... – czytamy na fanpejdżu.

Obraz
© WP.PL | Ministerstwo Sprawiedliwości

Premier wykazał się więc nie tylko nieznajomością rządowych statystyk, ale również brakiem empatii wobec kobiet. Słowa Mateusza Morawieckiego są kompromitujące i krzywdzące dla wielu związków, które z różnych powodów nie zdecydowały się na ślub. Nie mają żadnego poparcia w rzeczywistości. Niestety, panie premierze, mężowie również biją.

Przykładów na to, że również w związkach sakramentalnych dochodzi do aktów przemocy, nie trzeba daleko szukać. Kilka miesięcy temu cała Polska żyła sprawą Rafała Piaseckiego, radnego Prawa i Sprawiedliwości z Bydgoszczy, który stał się "sławny" dzięki maltretowaniu swojej żony. Polityk PiS-u znęcał się psychicznie i fizycznie nad matką dwójki swoich dzieci. Bił, szarpał, wyzywał, zdradzał. Sprawa ujrzała światło dzienne, kiedy Karolina Piasecka opublikowała w sieci szokujące nagranie.

Jeszcze do niedawna większość z nas kojarzyłaby takie sytuacje ze skrajną patologią, z ludźmi, którzy żyją w biedzie, nie mają dobrych wzorców. Jednak przemocy doświadczyć może każdy, a oprawcą może być zarówno menel spod sklepu, szanowany biznesmen czy polityk, który broni chrześcijańskich wartości. Co piąta Polka przynajmniej raz w życiu doświadczyła przemocy fizycznej lub psychicznej. Tylko 28 proc. z nich zgłosiło się na policję. 800 tys. kobiet rocznie jest bitych. To więcej niż 2 tys. kobiet dziennie.

Komentarze (739)