Supermodelka plus size chce zostać seksuologiem. Joanna Cesarz o rozmiarze i marzeniach
Fałdki na brzuchu, niechęć do szpilek i duża pewność siebie. Joanna Cesarz właśnie zdobyła tytuł pierwszej supermodelki plus size w Polsce. Porównywana do Moniki Bellucci 22-latka kocha swoje zaokrąglone kształty i wie, czego chce w życiu. W rozmowie z nami opowiada o kulisach modelingu plus size i planach zawodowych.
17.11.2017 | aktual.: 03.10.2018 10:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Magdalena Pomorska, Wirtualna Polska: Jesteś pierwszą supermodelką plus size w Polsce. To zobowiązuje?
Joanna Cesarz: Czuję oczywiście ogromną radość i nie do końca jeszcze ta informacja do mnie dotarła (śmiech). Jednocześnie zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, z którą wiąże się ten tytuł. Wiem, że teraz powinnam być osobą, która nakłaniać będzie dziewczyny do pokochania siebie takimi, jakie są.
Miesiąc rywalizacji, jedna nagroda. W domu modelek było miejsce na przyjaźnie, ale też uszczypliwości. Wykorzystywałaś w konkurencjach swoją wiedzę z zakresu psychologii?
Myślę, że na pewno, bo umiejętności zdobywane na studiach wykorzystuję na co dzień. Nie było w tym nic nienormalnego dla mnie, bo interesują mnie kwestie związane z regułami zachowania. I dlatego też zaczęłam studiować psychologię - chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat ludzkiego umysłu i poznać procesy, jakie nami żądzą. Na samym początku programu bardziej się tym wszystkim bawiłyśmy. Fajne jest to, że w porównaniu do scen, które można zobaczyć w innych programach o modelkach, na wstępie uznałyśmy, że mamy misję do przekazania. Niektóre konflikty czy niedopowiedzenia załatwiałyśmy w cztery oczy bez obecności kamer. Im bliżej było finału, tym emocje bardziej rosły. Czułyśmy presję nie tylko między sobą, aby jak najlepiej wypaść, ale też nacisk ze strony produkcji. Oczywiście, gdy dochodziłyśmy do takiego punktu, że miałyśmy szansę na wygraną, to dawałyśmy z siebie wszystko i te emocje się pojawiały.
Wspomniałaś, że bardzo cenisz sobie warsztaty z Emilem Bilińskim, który podpowiadał wam, jak profesjonalnie pozować. Ale nie zawsze było tak różowo z jury?
Szczerze mówiąc jury, w składzie Ewa Minge, Ewa Zakrzewska, Emil Biliński i Rafał Maślak, jest bardzo obiektywne. Co ważne, miałyśmy kontakt z nimi poza kamerami. Nasze relacje i spotkania to nie były tylko chwile, które zobaczyliśmy w telewizji. Uwielbiam każdego członka jury, ale nie ukrywam, że z Emilem złapałam największy kontakt.
Przed programem zdobywałaś już doświadczenie w roli modelki plus size. Czy twoim zdaniem ten odłam modelingu będzie coraz bardziej na czasie?
Myślę, że tak. Tendencja ta przychodzi do nas zza granicy. Widzimy, że modeling plus size jest coraz bardziej potrzebny. I tak naprawdę nie ma w tym większej filozofii - poszukujemy nieco większego wieszaka niż dotychczas. Kobiety, które noszą powyżej rozmiary "40-stki", chcą wiedzieć, jak wygląda konkretne ubranie w ich rozmiarze, a nie na modelce 34-36. Społeczeństwo jest, jakie jest, nie wszyscy mamy rozmiar "0". Oczywiście w tym momencie jeszcze plus size raczkuje, ale myślę, że będzie to tendencja wzrostowa i jak najbardziej ten modeling będzie się rozwijał i będzie na dobrym poziomie.
Przyznałaś, że nie lubisz zakupów, a ubrania kupujesz on-line. Czy to z obawy przed komentarzami?
W moim przypadku zupełnie nie o to chodzi. Nie przepadam za chodzeniem między wieszakami, męczy mnie przymierzanie rzeczy, które i tak pewnie będą za małe. Po prostu mnie to nudzi i wiem, że w sieciówkach nie znajdę ubrań, w których poczuję się dobrze. Zdecydowanie stawiam na zagraniczne marki, które mają kolekcje spełniające moje oczekiwania. Zamawiam przez internet, w domu sprawdzam, czy wszystko dobrze leży. To zupełnie nie jest kwestia wstydu, ja po prostu jestem trochę leniwa (śmiech).
Spotykasz się z hejtem w sieci, ale czy dotykają cię też bezpośrednie złośliwe komentarze dotyczące wyglądu?
Jeżeli chodzi o hejt w internecie, to jeśli nie jest to konstruktywna krytyka - bo tylko taka mnie interesuje - to automatycznie blokuję. Nie chcę z takimi ludźmi wdawać się w polemikę czy rozmawiać. Dla mnie to jest chore, że ktoś zadaje sobie tyle trudu, że wchodzi na profil i wypisuje obraźliwe słowa. Nigdy w życiu tego nie robiłam. Hejterzy nie zasługują na moją uwagę, więc nie poświęcam im czasu. Co do hejtu na żywo - mówiąc szczerze, nie do końca się z tym spotykam. Staram się otaczać osobami, których potrzebuję i nie przebywam w toksycznym środowisku. Oczywiście, gdy pojawi się obgadywanie za plecami czy niemiłe słowa, to uważam, że takim ludziom należy zamykać buzię bardzo dyplomatyczną odpowiedzią. Zagnie ich tak, że nie będą wiedzieli, co mają powiedzieć. A może też przemyślą swoje słowa.
Co poradziłabyś większym dziewczynom, które czują się gorsze?
Zdecydowanie przewartościowanie. Nie powinniśmy porównywać się do innych. Jeśli wyjdziemy od takiej zasady, to inni też nie będą mieli prawa nas oceniać. Musimy pamiętać, że nie definiuje nas rozmiar, jaki nosimy, tylko to, jakimi jesteśmy ludźmi. Powinnyśmy też przewartościować swoje autorytety. Nie będę porównywać się do Anji Rubik, tylko do Beyonce, Kim Kardashian czy Jennifer Lopez. To one są dla mnie ikonami kobiecości. Kanon bardzo chudego piękna jest współcześnie nieco spaczony. W pewnym stopniu jest spowodowany lenistwem projektantów. Bardzo łatwo jest uszyć ubrania na ultraszczupłą sylwetkę bez wypukłości. Natomiast żeby uszyć dobrze skrojone sukienkę, marynarkę czy garnitur na kobietę z większym biustem, zaznaczoną talią i z większą pupą, to trzeba po prostu umieć konstruować ubrania, a nie wszyscy mają takie zdolności.
Przyznałaś, że 5 kg chciałabyś zrzucić. Jak dbasz o figurę - stawiasz na ćwiczenia czy specjalną dietę?
Specjalnej diety raczej nie będzie, bo mam problem z dietami, nie przepadam za nimi. Zdecydowanie wolę więcej poćwiczyć. Ostatnio faktycznie z jesiennej melancholii i odrobiny lenistwa trochę to zaniedbałam i dlatego te kilka kilogramów więcej się pojawiło (śmiech). Mam swoją określoną wagę, której pilnuję i w której czuję się najlepiej. Tak czy inaczej, pozostanę plus size.
Mówisz otwarcie, ile ważysz?
Uważam, że to nie jest ważna informacja. Sprawdzam po swoich wymiarach, czy tyję, czy chudnę. Nie zawsze liczba na wadze w pełni oddaje kondycję mojego ciała. Miałam już tyle perypetii związanych z wagą, że wiem, kiedy jest mnie więcej, a kiedy mniej. Frustrowała mnie kiedyś waga, bo nie zdawałam sobie sprawy, że mięśnie ważą więcej, choć ja jestem szczuplejsza i lepiej się czuję. Dziś wolę się mierzyć.
A co sądzisz o odchudzaniu się dla faceta?
Szczerze mówiąc, nigdy w życiu tego nie robiłam. Oczywiście jestem jak najbardziej za dbaniem o siebie. Ale warto robić to dla siebie, a nie dla kogoś. Jeżeli druga połówka nie jest w stanie docenić naszych starań i tego, jakie jesteśmy, to nie widzę sensu w staraniu się dla niego. Jestem bardzo dumna z siebie i nie wyobrażam sobie podejmować takich zmian.
Jakie masz plany na przyszłość?
Zdecydowanie chciałabym rozwijać swoje social media. Widzę, że docieram do dziewczyn w większych rozmiarach, które szukają porad modowych, wskazówek, jak dobrze czuć się w swoim ciele, niezależnie od rozmiaru - nawet plus size. Jestem na czwartym roku psychologii, ale zanim zacznę leczyć ludzi, muszę zdobyć odpowiednie certyfikaty i dokończyć zaplanowane studia podyplomowe. Uważam, że psycholog jest jak chirurg. To ogromna odpowiedzialność. Interesuję się psychologią i seksuologią - to nadal niestety pewnego rodzaju tematu tabu w polskim społeczeństwie. Większa świadomość moim zdaniem zmieni podejście do wielu spraw. Łatwiej będzie zerwać ze stereotypami czy innymi krzywdzącymi określeniami. Dopóki jednak nie zdobędę odpowiedniego wykształcenia w tych dziedzinach, będę pracować jako modelka plus size.