Blisko ludziSzczęście razy cztery. W Gdańsku na świat przyszły czworaczki

Szczęście razy cztery. W Gdańsku na świat przyszły czworaczki

Szczęście razy cztery. W Gdańsku na świat przyszły czworaczki
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Magdalena Drozdek
30.10.2017 21:44, aktualizacja: 30.10.2017 21:56

Miały urodzić się na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, ale spieszyło im się na świat. W Szpitalu Klinicznym w Gdańsku powitano czworaczki. Cała czwórka w momencie narodzin ważyła łącznie zaledwie 6 kilogramów. To pierwsze potomstwo Katarzyny i Mateusza Bisewskich. Rodzice nie posiadają się ze szczęścia, ale jednocześnie twardo stąpają po ziemi. Bo ta mała gromadka będzie wymagała cztery razy więcej pracy i wydatków.

- O tym, że będziemy mieli więcej niż jedno dziecko, dowiedzieliśmy się w szóstym tygodniu ciąży. Zgłosiliśmy się do szpitala na badanie. Lekarka stwierdziła, że będą trojaczki. Dwa tygodnie później okazało się, że zostanę matką czworaczków. Ogarnęło mnie wówczas zdziwienie, ale jednocześnie wielka radość – wspomina świeżo upieczona mama w rozmowie z portalem kartuzy.info. - Gdy dowiedziałem się, że będą czworaczki, to już nie było takiego szoku jak przy trójce. Potrzebowałem parę minut zanim dotarło do mnie to, co lekarka mówi – dodał tata.

Katarzyna, jak informują lokalne media, przez całą ciążę musiała o siebie wyjątkowo dbać, dużo leżeć i odpoczywać. Termin porodu lekarze wyznaczyli na 17 grudnia, ale dzieciom zdecydowanie spieszyło się na świat. Czworaczki rodzice powitali na świecie 19 października. To był 32. tydzień ciąży. Teraz o historii rodziny piszą lokalne media.

Pierwsza urodziła się Magdalena. Ważyła 1390 gramów. Po niej na świat przyszedł Józef, następnie Maria i jako ostatnia – Kinga. - Na szczęście nie wymagały dramatycznych wspomagań oddechu - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" dr Iwona Domżalska-Popadiuk, kierująca Kliniką Neonatologii GUMed. - W tej chwili wszystkie są wydolne oddechowo i krążeniowo, w miarę już dobrze jedzą. Leżą jeszcze w inkubatorach, ale ich stan jest dobry. Być może już niedługo największy z całej czwórki Józio będzie mógł przenieść się do łóżeczka – dodaje.

W tej chwili dzieci przebywają w szpitalu, a jak przyznaje Mateusz Bisewski, "rosną i nabierają ciałka".. Teraz rodzice zastanawiają się jednak, jak będzie wyglądało ich życie w szóstkę. Katarzyna prowadzi własną działalność, Mateusz jest fotografem. Mieszkają w domku jednorodzinnym rodziców młodej mamy. Mają do dyspozycji dwa pokoje. – Wierzymy, że sobie poradzimy – przyznaje tata czworaczków.

Wsparcie zadeklarował już burmistrz gminy Żukowo. - Rozważamy pomoc długoterminową w formie, która najlepiej spełni oczekiwania rodziny, pomagając w codziennym funkcjonowaniu. Będzie to na pewno m.in. opłacenie wykwalifikowanej pomocy, która pomoże rodzicom w codziennej opiece nad czwórką niemowlaków. Będzie też pomoc rzeczowa, ale na razie jesteśmy na etapie ustaleń, co najbardziej będzie potrzebne. Ponadto, żeby zaoszczędzić im czasu i żeby nie musieli chodzić po urzędach, gromadzimy informacje o wszelkich dostępnych im ustawowo - z racji narodzin maluchów – środkach – przyznaje Wojciech Kankowski w rozmowie z mediami.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (73)
Zobacz także