"Takie dziwolągi nie powinny się rozmnażać". Polskie społeczeństwo kontra "silikonowe mamy"
Zadbana mama po operacjach plastycznych w naszym kraju wzbudza głównie kontrowersje i falę krytyki. Boleśnie doświadczyła tego Natalia Siwiec, która właśnie potwierdziła informację o swojej ciąży. W sieci zaroiło się od hejtów pod jej adresem. "Glonojad się rozmnaża... masakra" - to tylko jeden z nich. Dlaczego Polacy tak bardzo nienawidzą "silikonowych mam"?
31.05.2017 | aktual.: 07.06.2018 15:07
W czwartek świat mediów obiegła informacja, że znana polska modelka Natalia Siwiec jest w ciąży! Gwiazda pokazała brzuszek i potwierdziła plotki dotyczące jej błogosławionego stanu na Wielkiej Gali Gwiazd. Niestety w jej kierunku oprócz gratulacji posypała się fala hejtów. "Glonojad się rozmnaża… masakra", "Dziecko ma geny jak matka przed operacjami plastycznymi, będzie brzydkie, życie", "Takie dziwolągi nie powinny się rozmnażać", "Tylko żeby dziecko nie urodziło się z takimi wargami… bo to byłby dramat" - to tylko kilka komentarzy, jakie pojawiły się pod naszym artykułem, w którym przekazujemy radosną nowinę na temat pani Natalii. Sama zainteresowana nie chce na ten temat rozmawiać z dziennikarzami. Postanowiłyśmy sprawdzić, dlaczego społeczeństwo tak bardzo nienawidzi mam, które poprawiły swoją urodę.
Lubimy schematy
Temat wykluczania mam po operacjach plastycznych przez innych rodziców doskonale wyjaśnił nam dr Konrad Maj z Uniwersytetu SWPS. - To, że matki po operacjach plastycznych są odrzucane przez społeczeństwo, jest zaskakujące. Winna jest ludzka percepcja społeczna. Jeśli ktoś wygląda w określony sposób, pasuje do modelu znajdującego się w naszych głowach. Matka często jest widziana jako kura domowa, która nie przykłada wagi do swojego wyglądu. Pani Siwiec odbiega od tego modelu i ludzie są przekonani, że nie nadaje się do macierzyństwa, chociaż znają tylko ułamek jej życia i zachowań. Lubimy schematy i nie pozwalamy ludziom ich opuszczać. Burzy nam to porządek w głowie. Miejsce celebrytów jest na ściankach i imprezach, a nie w domu z dziećmi - tłumaczy doktor Maj w rozmowie z nami.
Polskie matki słyną z tego, że wychowaniu dzieci poświęcają całe swoje życie. Często kosztem swojego wyglądu i zdrowego egoizmu, bez którego funkcjonowanie we współczesnym świecie jest bardzo ciężkie. Dlatego, kiedy widzimy mamę, która nie tylko otacza swoje dziecko miłością, ale też doskonale wygląda, ma dobrze zrobiony makijaż i nienaganną figurę, zaczynamy ją wykluczać. Przecież tak nie może wyglądać dobra matka! A jeśli dodamy do tego chirurgiczne poprawianie swojej urody, możemy spodziewać się prawdziwego wysypu hejtów.
- Osoby, które przeszły operacje plastyczne, uznawane są często za narcystyczne, takie, które nie będą w stanie zadbać o swoje dzieci i otoczyć ich miłością. To klasyczny przykład efektu pomniejszania. Zdaniem społeczności rola matki będzie dla celebrytki mniej ważna niż jej kariera. A przecież tego nie wiemy - dodaje dr Maj.
Powiększony biust a karmienie piersią
Najpopularniejszym zarzutem kierowanym w kierunku kobiet, które zdecydowały się na powiększenie piersi, a następnie zostały mamami, jest rzekoma niemożność karmienia przez nie swoich dzieci w sposób naturalny. Wiele kobiet uważa, że silikonowe implanty uniemożliwiają karmienie piersią, przez co matki o nienaturalnym biuście uznawane są przez nie za wyrodne rodzicielki. W końcu jak można wychować dziecko w zdrowiu, nie karmiąc naturalnie? Wygląda na to, że ich argument nie ma żadnego naukowego poparcia.
- Powiększanie biustu nie przeszkadza w żadnym wypadku w karmieniu piersią. Aczkolwiek nieprawidłowo wykonane cięcie dookoła otoczki może w przyszłości zaburzyć proces karmienia. Silikonowy implant umieszczony pod mięśniem lub podgruczołowo nie ma wpływu na ilość wydzielanego pokarmu, dlatego nie ma wpływu na karmienie dziecka. Problemem, z którym borykają się kobiety po powiększeniu piersi i karmieniu, jest możliwe opadanie i utrata jędrności piersi. Ale ten sam problem maja panie z naturalnym biustem, bez uprzedniej inferencji chirurgicznej. Jedynym przeciwskazaniem jest wypełnianie piersi płynnymi specyfikami, które mogą być rakotwórcze. Wtedy absolutnie odradzam karmienie. Najpierw trzeba operacyjnie usunąć płynny wypełniacz! - mówi dr Joanna Kurmanow, chirurg plastyczny.
To kwestia charakteru, a nie wyglądu
- Ja okres ciąży wspominam bardzo dobrze i nie przypominam sobie jakiejś drastycznej fali hejtu na temat mojego wyglądu w kontekście macierzyństwa. Jedyną kwestią, którą w zasadzie sama się martwiłam, była sprawa silikonowych implantów. Bałam się, że będę musiała je wyjąć, bo mogą zaszkodzić dziecku. Bardzo współczuję Natalii, która jest bardzo ciepłą osobą i na pewno będzie wspaniałą mamą. To nieprawda, że celebrytki i osoby po operacjach plastycznych będą gorszymi rodzicami. To jest kwestia charakteru i tego, co wynieśliśmy z domu, a nie wyglądu - opowiada nam kolejna mama, która poddała się operacjom plastycznym, piosenkarka Iwona Węgrowska. - Kiedy urodziła się moja córka Lila, cały mój świat zaczął się kręcić wokół niej. Macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz, jaka może się kobiecie przytrafić. Komentarze w kierunku Natalii są po prostu krzywdzące, a ich autorkami są kobiety, które są najzwyczajniej w świecie zazdrosne - dodaje.
Ważna jest miłość
Nieważne, jak wygląda mama. Ważne, żeby dbała o swoje dziecko i je kochała. Operacje plastyczne nie mają na to najmniejszego wpływu. Silikon i botox nie zmieniają przecież naszego charakteru. Wszystkim mamom, tym z silikonem i tym bez, życzymy przede wszystkim zdrowych i szczęśliwych dzieci. A te będą szczęśliwe wtedy, kiedy ich mamy również będą zadowolone ze swojego życia.