Tara Stiles – rewolucjonistka jogi nowym guru kobiet
Nie jest opalona i nigdy się nie maluje, nie używa skomplikowanych nazw pozycji jogi i nie pali kadzidełek przed każdym treningiem. Odsądzana od czci przez „prawdziwych” joginów Tara Stiles dopasowała liczący 5 tysięcy lat hinduski system asan i medytacji do realiów dzisiejszych kobiet. Mówi przy tym otwarcie, że została wykorzystana seksualnie, cierpiała na anoreksję, poroniła i - jak się okazuje - kobietom na całym świecie taki idol pasuje bardziej niż idealne trenerki fitnessu z hybrydowymi paznokciami.
03.02.2017 | aktual.: 06.02.2017 13:48
Jej profil na Facebooku ma ćwierć miliona fanów, jej darmowe filmy instruktażowe na youtube.com osiągają nawet 20 milionów wyświetleń, a jej książki trafiają na listy bestsellerów w Stanach Zjednoczonych. Tara jest właścicielką olbrzymiego nowojorskiego studia jogi Strala Yoga, a jej program oferowany jest także m.in w Paryżu, Londynie, Genewie i Singapurze. Łącznie dla Strali pracuje ponad tysiąc instruktorów w 15 krajach świata.
Joginka reklamuje auta Nissan, współpracuje z firmą Reebok nad przygotowywaniem kolekcji strojów do jogi i co kilka miesięcy ląduje na okładkach popularnych magazynów dla kobiet, takich jak „Shape” czy „Marie Claire”. Co ciekawe, Stiles w żaden sposób nie przypomina Ewy Chodakowskiej czy Anny Lewandowskiej, z ich perfekcyjnym makijażem, wypchniętymi pod brodę piersiami i seksownymi strojami treningowymi. Chodzi w bluzach i dresach, bez krzty make-up’u, a zamiast dzióbków na Instagramie publikuje fotki czapek i szalików, które sama zrobiła na drutach.
Chciała być baletnicą
Wychowana w małej miejscowości w stanie Illinois, Tara od dziecka marzyła, aby zostać baletnicą i zamieszkać w Nowym Jorku. Szczupła, giętka i wysoka nie miała problemu z dostaniem się do szkoły baletowej w Chicago, gdzie okazało się, że świat nie jest taki różowy. Któregoś dnia po zajęciach zastała w swoim pokoju imprezę, a po nierozważnym wypiciu drinka, ocknęła się dopiero… pod jednym z nachalnych kolegów. Gwałt odbił się mocno na jej psychice, a próbując odzyskać samą siebie, zaczęła unikać posiłków i wpędziła się anoreksję, która sprawiła, że odizolowała się od ludzi.
Wtedy pomocny nauczyciel baletu podsunął jej jogę i medytację jako sposób na inną, lepszą kontrolę nad ciałem. Tara żmudną pracą zdołała powrócić do zdrowia, a jej szczupłą i tak sylwetkę doceniła agencja modelingu Ford i w wieku 19 lat z baletnicy stała się nowojorską modelka. Ale i tu, w wymarzonym wielkim mieście, okazało się, że rzeczywistość smakuje gorzej niż wygląda, a szminki, blichtr i ciągła rywalizacja nie są najlepszymi przyjaciółmi zakompleksionej outsiderki. Zrządzeniem losu podczas którejś z licznych sesji fotograficznych poproszono ją o pokazanie kilku pozycji jogi i wtedy właśnie odnalazła swoje przeznaczenie.
Strala i wymyśl sobie sam swoją dietę
Stiles zrobiła więc 200-godzinny kurs instruktora jogi. Po ślubie z Michaelem Taylorem, absolwentem harvardzkiej medycyny, a zarazem instruktorem tai-chi i qi gong, para założyła wspólnie nowojorskie studio jogi Strala (ze szwedzkiego nazwa oznacza „emanujący światło”), które początkowo było zaledwie jedną małą salą. Tara odnalazła się jednak nie tylko na macie, ale przede wszystkim w świecie mediów internetowych. Jej niesłychana popularność wykiełkowała głównie na filmach zamieszczanych na youtube.com, wpisach blogowych w popularnym amerykańskim portalu amerykańskiej gazety The HuffingtonPost oraz na Facebooku, gdzie do dziś pojawia się kilka wpisów tygodniowo.
Naturalnie, w sieci nie brakuje tysięcy innych instruktorów jogi, którym nie udało się dotrzeć do mas. Sukces Tary Stiles polega jednak przede wszystkim na odarciu jogi z religii, filozofii zen i skomplikowanego żargonu, który potrafi zniechęcić każdego laika. W swoich filmach joginka używa określeń takich jak pompka czy przysiad, a nie chaturanga czy utkatasana. I nie każe dotykać kolanem brody czy kciukiem podłogi. Strala joga to płynne sekwencje, które można robić „po swojemu”. Chodzi o naturalność ruchu i rozciągnięcie, a nie perfekcyjny kąt łopatek. Co więcej, poszczególne sekwencje bywają „sposobem na kaca” czy „rozciąganiem się w łóżku” częściej niż Powitaniem Słońca B. Spora część filmów jest darmowa, a lekcje w studio Strala kosztują 10 dolarów, co w Nowym Jorku jest ceną wręcz śmieszną.
Oprócz rozciągających, wyszczuplających lub wzmacniających sekwencji, Tara Stiles promuje też dietę, którą pokrótce można scharakteryzować jako „wymyśl ją sobie sam”. Jej dwie ostanie książki („Dieta na Twoich Zasadach” i „Kuchnia na Twoich Zasadach”), wydane także w Polsce, podsuwają zdrowe przepisy, w których brakuje kategorycznych zakazów, ale są wskazówki, jak wyznaczać sobie cele i jak zastępować śmieciowej jedzenie zdrowymi, domowymi posiłkami, inspirowanymi kuchnią różnych zakątków świata.
Herezja i komercja
Naturalnie, nie każdemu spodobał się sukces Tary Stiles. I trudno się dziwić – jogini, którzy spędzili lata na uczeniu się zawiłych praktyk pranayamy, czyli technik oddychania, sanskryckich nazw oraz fizjologicznych detali każdej asany, niechętnie patrzą na to, co Strala sprzedaje pod pojęciem jogi. I tam, gdzie zwolennicy nazywają Tarę rewolucjonistką, tam klasyczni jogini widzą herezję i zadeptanie ich tysiącletnich wartości. Stiles broni się, mówiąc, że współcześni ludzie nie potrzebują religii i filozofii, ale sposobu na to, jak szybko i łatwo poczuć się lepiej w swoim własnym ciele.
Nie śpią też feministki, którym przeszkadza, że Stiles promuje jogę jako sposób na schudnięcie, podczas gdy „nie o to przecież chodzi”, a kobiety nie powinny być bombardowane przekazami, które mogą wywołać kompleksy w stylu „jestem za gruba”. Faktycznie, pierwsza książka Tary, która sprzedała się w kilku milionach egzemplarzy, nosi tytuł „Slim Calm Sexy Yoga” (tłum. „Szczupła Spokojna Seksowna Joga”) i choć nie namawia do odchudzania, wskazuje, jak wykorzystać praktykę jogi do kontroli nad swoim ciałem i jego ciężarem. Krytycy, najczęściej rodzaju żeńskiego, zarzucają właścicielce Strali, że się sprzedała, że wykorzystała współczesny fanatyzm szczupłości, aby pod płaszczykiem jogi zbić fortunę na kobietach, które nie są zadowolone ze swojego wyglądu. Joga nie ma bowiem służyć upiększaniu ciała, a duchowo-fizycznej równowadze - jak przekonują. - A kto ustanowił te zasady? – odpowiada im Tara Stiles.
Czapka dla dziecka
W 2016 roku Tara oznajmiła, że jest w ciąży – dziewczynka ma przyjść na świat na początku lutego 2017 roku. Przy okazji 35-letnia joginka opisała na swoim blogu trudne, trzyletnie starania o dziecko, które - jak się okazuje – mogą dotyczyć każdego. Pierwsza ciąża Stiles w 2013 roku zakończyła się poronieniem, do którego doszło w trakcie przygotowywania kolejnego wideo z ćwiczeniami. Po tym przykrym incydencie między małżonkami doszło do kryzysu. – Kłóciliśmy się, kłóciliśmy się jeszcze więcej, a potem po prostu przestaliśmy o tym rozmawiać – przyznała Tara, dodając, że skończyło się to separacją. Po roku para wróciła do siebie i rozpoczęła na nowo starania o dziecko, które jednak nie przynosiły rezultatów, mimo testów owulacyjnych i „naukowego” podejścia. - Dopiero zmiana stylu życia na spokojniejszy, mniej wypełniony obowiązkami i pełen długich oddechów zaowocowała dwoma kreskami na teście – opowiada na swoim blogu Tara.
To wyznanie zjednało Tarze Stiles kolejnych fanów, niedbających tak bardzo o dogmaty klasycznej jogi, ale podziwiających naturalność, bezpośredniość i entuzjazm zbuntowanej joginki, która zdołała znaleźć sobie miejsce między twitterowymi gwiazdami fitnessu a mruczącymi „om” nauczycielami poważnej jogi. Przez całą ciążę, aż do 38 tygodnia, Tara pokazywała, jak można rozciągać się mimo brzucha i zawzięcie robiła na drutach wełniane czapeczki, dziergając też czapki dla fanów. I pewnie po narodzinach córeczki będzie podobnie, bo joginka już zapowiada sesje ćwiczeń z niemowlętami. Mimo fali krytycyzmu, duża część kobiet chce i potrafi się z nią utożsamić, z radością oglądając jej błyszczący się nos i rozciągnięte podkoszulki. Niewiele jest bowiem celebrytek, które pozwalają sobie na bycie w 100 procentach sobą.
Nie trzeba też wcale wielbić czy podziwiać Pani Stiles, aby docenić komfort życiowy, jaki oferuje podejście Strali. „Bądź tutaj, teraz. Stwórz sobie swoją własną przestrzeń. Ruszaj się tak, jak potrafisz – płynnie, naturalnie, swobodnie. Bo wszystkie drzewa w lesie są inne” – pisze Tara.