Moda#tbt: Marek Straszewski i Kasia Figura 1994

#tbt: Marek Straszewski i Kasia Figura 1994

Marek Straszewski - jeden z najbardziej znanych polskich fotografów od wielu lat współpracujący z najpopularniejszymi magazynami, m.in. "Elle" i "Twoim Stylem". Słynie z niezwykłej umiejętności ukazywania kobiecego piękna i wyjątkowo emocjonalnych fotografii. W najnowszej odsłonie naszego cyklu #throwbackthursday, specjalnie dla nas wspomina swoje początki w Paryżu oraz sesję, jaką z Katarzyną Figurą wykonał dla jednego z pierwszych numerów polskiej edycji "Playboya".

#tbt: Marek Straszewski i Kasia Figura 1994
Źródło zdjęć: © Fashion Post

Marek Straszewski - jeden z najbardziej znanych polskich fotografów od wielu lat współpracujący z najpopularniejszymi magazynami, m.in. "Elle" i "Twoim Stylem". Słynie z niezwykłej umiejętności ukazywania kobiecego piękna i wyjątkowo emocjonalnych fotografii. W najnowszej odsłonie naszego cyklu #throwbackthursday, specjalnie dla nas wspomina swoje początki w Paryżu oraz sesję, jaką z Katarzyną Figurą wykonał dla jednego z pierwszych numerów polskiej edycji "Playboya".

Był rok 1988, kiedy 20-letni wówczas Marek Straszewski wyjechał do Paryża. Jak sam wyjaśnia, był to wyjazd typowo emigracyjny, podyktowany może nie do końca spontaniczną, ale na pewno w jakimś sensie dramatyczną decyzją. „Miałem 19, 20 lat i chciałem coś zmienić w swoim życiu. Zdecydowałem się wyjechać, wyemigrować z Polski, a w Paryżu miałem znajomych, u których mogłem się zatrzymać. Dostałem wizę na dwa tygodnie. Procedura i formalności związane z papierami trwały dwa lata. Wszyscy, którzy tak jak ja wyjechali i chcieli tam zostać, mieli dokładnie tyle czasu na to, aby się tam osadzić i albo dostawali azyl, albo nie. Na ogół się go nie dostawało, ale przez dwa lata można było tam zwyczajnie mieszkać i gdzieś się zahaczyć. Ja po prostu uciekłem z PRLu”.

Fotografia, jak mówi Marek Straszewski przyszła jednak trochę później. W Paryżu spędził mniej więcej sześć lat i dopiero pod koniec pobytu w stolicy Francji zaczął robić zdjęcia. Wcześniej, oprócz wielu typowych dla emigrantów zawodów, zajmował się modelingiem, to pomagało mu się utrzymać. Z czasem liczba zleceń rosła, a on, podpatrując fotografów przy pracy, zaczął interesować się pracą po drugiej stronie obiektywu. „To był też moment, w którym zacząłem zastanawiać się, co chciałbym tak naprawdę robić. Modeling i pozowanie do zdjęć nie były zajęciem, które chciałbym wykonywać do końca życia. Pomyślałem, kurczę, zdjęcia robi się tak łatwo i w dodatku jest to takie wdzięczne zajęcie (śmiech)”. T”o się oczywiście później pozmieniało, ale w tamtych czasach widziałem siebie pracującego w modzie. To mi imponowało. Tak to się zaczęło - zacząłem robić zdjęcia testowe dla agencji, powoli zacząłem się rozpędzać”.

Później przyszła kampania marki Mustang Jeans, w której udział brał Albert Deleque, jeden z najpopularniejszych topmodeli tamtych czasów. Wielu znanych obecnie artystów, fotografów i modeli na początku lat 90 próbowało rozwijać skrzydła w stolicy Francji. I to z nimi na początku swojej artystycznej drogi współpracował Marek Straszewski. Kolegował się m.in. z Diane Kruger, która miała wtedy około 16 lat i zaczynała karierę modelki. Makijaże wykonywała dla niego Agata Kalbarczyk, a przed jego obiektywem stawali znajomi, m.in. modelka Monika Smolicz czy Tomasz Paczkowski . Z tego okresu pochodzą także archiwalne zdjęcia młodziutkiej Katarzyny Figury, która także przebywała w tym czasie w Paryżu. Z aktorką Marek Straszewski spotkał się również po powrocie do kraju – sfotografował ją na potrzeby okładki polskiego „Playboya”. „To była jedna z moich pierwszych okładek”, mówi fotograf. „Playboy był jednym z pierwszych zachodnich tytułów, które weszły na polski rynek. Kasię znałem z Paryża, a do redakcji poszedłem
chyba po to, żeby pokazać swoje zdjęcia. I powstał taki pomysł, żeby może zrobić zdjęcia Kasi Figurze. Okładka z Kasią była jedną z moich pierwszych poważniejszych”. Był 1994 rok, a okładka z aktorką zdobiła majowy numer polskiej edycji magazynu.

Powrót do Polski w przypadku Marka Straszewskiego nie nastąpił jednak z dnia na dzień. „Zacząłem przyjeżdżać tutaj na wakacje i zobaczyłem, że wszystko zaczyna się zmieniać. Miałem plan, żeby jechać do Nowego Jorku. Ale zahaczyłem o Warszawę i już tu zostałem. Wiedziałem, że już nie chcę mieszkać w Paryżu. Środek lat 90. to był strasznie trudny czas we Francji – zaczął się ciężki kryzys ekonomiczny, było coraz mniej zleceń w reklamie. Panował klimat, który skłaniał ludzi, aby pojechać gdzieś indziej. Znalazłem się w Warszawie i już tu zostałem. Czasami się zastanawiam czy to dobrze, czy źle. Ale nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie, tutaj strasznie dużo się wtedy działo. Był duży apetyt na modę i duże możliwości. Do sesji angażowano modelki zza granicy, dawano nam mnóstwo filmów, abyśmy mogli się jak najwięcej nauczyć”.

Sesja z Katarzyną Figurą dla „Playboya” była jednym z pierwszych projektów, w jakie Marek Straszewski zaangażował się po powrocie do kraju. „Pamiętam, że sesja odbyła się w domu mojej koleżanki. Cała produkcja była bardzo ‘domowa’. Mieliśmy dosyć małe, trochę amatorskie lampy. Kasię Figurę do sesji malowała Agata Kalbarczyk, z którą też zresztą znałem się jeszcze z czasów Paryża. Razem się wtedy uczyliśmy – ja robiłem swoje pierwsze zdjęcia, a Agata, która ukończyła w Paryżu szkołę makijażu, pomagała mi malować modelki”.

Przez dwadzieścia lat pracy artystycznej, Marek Straszewski stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i docenianych polskich fotografów, którego zdjęcia zdobiły okładki i rozkładówki najważniejszych magazynów. Jednak jak sam stwierdza, bycie kolekcjonerem okładek nigdy nie było jego celem. „Moim celem było zawsze robienie ciekawych, emocjonalnych zdjęć. Robiłem bardzo dużo okładek, ale zacząłem się zastanawiać po co ja to robię? Ile podobnych okładek można jeszcze zrobić? Sto? Później okazało się, że żadnej z nich nie chciałbym widzieć na swojej ścianie. To był ten moment, w którym zacząłem się zastanawiać nad tym, co robię, o co w tym wszystkim chodzi. Wtedy zacząłem szukać bardziej tych zdjęć, które chciałbym powiesić na ścianie niż tych, które chciałbym zobaczyć w kiosku”.

Marek Straszewski należy do pokolenia fotografów, którzy pamiętają zdjęcia wykonywane analogowo. Swoją tęsknotę i swego rodzaju nostalgię za magią czasów, w których do momentu wywołania nie wiedziało się, jakie powstało zdjęcie, przekuwa na projekt, nad którym obecnie pracuje. „To projekt o fotografach wywodzących się z czasów, kiedy zdjęcie robiło się analogowo, którzy mają mentalność narzuconą przez technologię analogową, fakt, że trzeba było widzieć więcej, zrobić więcej, wszystko lepiej ustawić, bo po zrobieniu zdjęcia niewiele można było już poprawić”. Fotograf podkreśla, że projekt, który zaczął się, trochę przypadkowo, od jednego zdjęcia, cały czas się rozrasta, pojawia się w nim coraz więcej wątków. „Cały czas nagrywam, spisuję, zastanawiam się, jak to się w ogóle skończy, w którą pójdzie stronę. Pojawia się dużo wątków, od prostych pytań po pewnego rodzaju poszukiwanie ducha fotografii i metafizyki oraz zastanowienie się, gdzie dzisiaj tak naprawdę znajduje się fotografia w zderzeniu z mistrzami lat
80 czy 90.”

Michalina Murawska
Miała zostać prawnikiem, została dziennikarzem. Absolwentka Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośniczka mody od najmłodszych lata – jej mama twierdzi, że już jako małe dziecko wyrywała i całowała strony z „Burdy”. Bez pamięci zakochana w Nowym Jorku, marzy jej się skromny loft w East Village. Uzależniona od Instagrama i masła orzechowego, wierna fanka wczesnego Allena, Bukowskiego i amerykańskiego hip-hopu. Lubi łamać zasady, więc swojego psa nazywa damskim imieniem.

[

]( http://fashionpost.pl/ )

Źródło artykułu:Fashion Post
marek straszewskikatarzyna figurafotograf

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (15)