Blisko ludziTe liczby dotyczą wypadków w polskich szkołach i przedszkolach. Mrożą krew w żyłach

Te liczby dotyczą wypadków w polskich szkołach i przedszkolach. Mrożą krew w żyłach

59 564 wypadków w polskich szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych w roku szkolnym 2016/2017. Takie liczby podaje strona danepubliczne.gov.pl. Co prawda nie ma jeszcze danych za ostatni rok szkolny, ale blisko 60 tys. różnego rodzaju wypadków i urazów rok wcześniej to bardzo dużo.

Te liczby dotyczą wypadków w polskich szkołach i przedszkolach. Mrożą krew w żyłach
Źródło zdjęć: © AdobeStock

31.08.2018 | aktual.: 10.09.2018 16:57

Do blisko 28 tys. z nich doszło w podstawówkach, aż prawie 19 tys. zdarzyło się w gimnazjach. W 45 802 przypadkach ucierpiały kończyny, a aż 8408 razy głowa. Mogłaby się wydawać, że szkoła to bardzo niebezpiecznie miejsce. Choć oczywiście tam, gdzie są dzieci, musi dochodzić do różnego rodzaju wypadków czy kontuzji. Zwłaszcza na lekcjach wychowania fizycznego, choć także przerwa bywa momentem podwyższonego ryzyka. Dlatego bezwzględnie należy ubezpieczać dzieci, zarówno w szkole jak i w przedszkolu.

Każdy z rodziców robi to niemal automatycznie na początku września. Jednak nie każdy wie jaką polisę tak naprawdę opłaca. – Dobrze, że ubezpieczamy dzieci, ale niestety bardzo rzadko wczytujemy się w polisę. A to wielki błąd, bo nie znamy ani ogólnych warunków ubezpieczenia, ani sum ubezpieczenia, ani innych istotnych szczegółów - mówi Joanna Talaśka z LINK4 i dodaje, że rodzice po prostu myślą, że opłacenie ubezpieczenia w szkole jest obowiązkowe. – A nie jest. Możemy zrezygnować z kupowania polisy w placówce, do której chodzi nasze dziecko i kupić ją we własnym zakresie. Takie NNW będzie działało tak samo, jak to wykupione w szkole. Bo niestety często dopiero po fakcie, gdy nasze dziecko ulegnie wypadkowi w szkole okazuje się, że polisa, za którą zapłaciliśmy jest pełna wyłączeń, a sumy ubezpieczenia są niskie. – wyjaśnia Talaśka i zachęca do zainteresowania się NNW szkolnym przygotowanym w ramach pakietu LINK4 Mama. Koszt takiej polisy zaczyna się od 42 zł, wówczas suma ubezpieczenia to 15 tys. złotych. Maksymalny wariant to polisa za 220 złotych, gdzie suma ubezpieczenia to aż 100 tys. złotych. Bardzo ważne jest to, że taka polisa chroni dziecko także po szkole.

Na zajęciach sportowych, tanecznych czy innych, na których zdarzają się kontuzje. Pod warunkiem, że nie są to aktywności uprawiane zawodowo. Pakiet ubezpieczeń LINK4 Mama to nie tylko szkolne NNW. Ubezpieczyciel zadbał także o ucznia, który w wyniku nagłej choroby nie chodzi do szkoły przez dłużej niż 7 dni. – Wówczas, zgodnie z ogólnymi warunkami ubezpieczenia, znajdziemy nauczyciela i opłacimy korepetycje. Wszystko po to, by nie dopuścić do powstania zaległości. – wyjaśnia Joanna Talaśka. W poszczególnych elementach ubezpieczenia LINK4 Mama znajduje się też usługa, zgodnie z którą może np. odebrać od lekarza receptę, opłacić leki i wystarczyć je do domu chorego dziecka. To samo dotyczy niezbędnego dziecku sprzętu rehabilitacyjnego.

Wielką zaletą pakietu LINK4 Mama jest to, że liczne jego części – takie jak m. in. OC w życiu prywatnym, pomoc domowa w razie wypadku lub nagłego zachorowania mamy czy dostęp do lekarzy specjalistów - można ze sobą dowolnie łączyć. W zależności od potrzeb i możliwości. Pełna oferta, szczegóły, ogólne warunki ubezpieczenia i kalkulatory dostępne są na stronie www.link4mama.pl. Tam też można kupić polisę. Na wszelkie pytania odpowiedzą też konsultanci dyżurujący pod numerem 604 14 14 14.

Advertisement
Źródło artykułu:Artykuł sponsorowany
Wybrane dla Ciebie