Uważaj na podkład
To były wersje maksymalne i ekstremalne i określiłabym je mianem „heavy metalu”. Z pewnością nie na codzienne wyjścia do pracy w biurze czy na spacer z psem. Natomiast jak unieść i wpleść w codzienność takie metaliczne akcenty, żeby nie wyglądać na przerysowaną, a jednocześnie zorientowaną w trendach?
Tak jak mówiłem, makijaż metaliczny może przybierać różne postacie. I wersją dzienną jest na przykład nałożenie złotego cienia opuszką palca, na całej powierzchni powieki ruchomej, aż pod sam łuk brwiowy. Skóra lekko się mieni i wygląda jakby była mokra. Oko ładnie wychodzi na prowadzenie. Możemy też wybrać wersję minimalną, a bardziej linearną. Czyli zaznaczamy trójkątem srebrną, bądź miedzianą kredką wewnętrzny kącik oka, aż po pierwszą górną i pierwszą dolną rzęsę. To bardzo ładnie rozświetla oko, dodatkowo niweluje zmęczenie, bo jest trikiem na otwarcie oka i tak na dobrą sprawę pasuje niemal do każdego makijażu i na każdą okazję. I niezależnie od wieku.
Komu jest w takich metalicznie podkreślonych oczach dobrze, a które z nas powinny takich stylizacji unikać?
Bardzo ważne jest wyczucie proporcji w twarzy. Nie polecam nakładania metalicznych cieni na całą powierzchnię powieki przy głęboko osadzonych oczach, gdzie przestrzeń pomiędzy powieką a łukiem brwiowym jest niewielka. Albo nakładania takiej poszarpanej wersji heavy metalu na powieki, jeśli brew jest cieniusieńka i niewidoczna. Nie ma sensu aplikować zbyt dużej ilości napigmentowanych metalicznych cieni przy małych oczach o delikatnej oprawie. Odpowiedź jest więc prosta: każda kobieta może się tak malować, pod warunkiem, że to pasuje do jej urody. Trzeba czuć te niuanse we własnej twarzy, żeby się niechcący nie oszpecić. Nie nakładać zbyt grubej złotej kreski, jeśli wyglądasz w niej jak przebieraniec. Może wtedy wystarczy tylko zaznaczenie wewnętrznego kącika oka i już coś fajnego i zgodnego z trendami się zaświeci w twarzy. Liczy się też tło takich metalicznych akcentów.
Mówisz o podkładzie?
Tak. Zdecydowanie odchodzimy od efektu mocno zmatowionej skóry, na rzecz niemal nagiej, delikatnie tylko muśniętej podkładem. Cera jest śliska i świecąca, a to z tego tytułu, że używamy tylko podkładu o satynowym lub rozświetlającym wykończeniu. Możemy go wręcz nałożyć punktowo, tylko w miejscach, które naprawdę tego wymagają. Celem jest uzyskanie efektu w stylu post-punkowym, z lat 90. Inspiracją styl Courtney Love czy młodej Kate Moss. Masz wyglądać, jakbyś nie zmyła makijażu z poprzedniego dnia z imprezy. Lekko świecąca, naga skóra, metaliczne poszarpane oko i mocna czarna linia wokół niego, jak ramka. Czyli bardziej styl Moniki Brodki, a nie Natalii Siwiec…