Na gładko
Ale z tego co widzę, w kontrze to teksturyzacji i „bałaganu” na głowie na pokazach pojawiło się również bardzo dużo stylizacji z mocno przylizanymi włosami o mocnym połysku jak po użyciu brylantyny…Jak się to robi?
Taki gładki „uliz” stylizujesz dużą ilością lakieru i dzięki intensywnemu przeczesywaniu włosów szczotką lub grzebieniem na gładko. Do tego mały koczek (jak na pokazie Laury Biagotti) lub kucyk (jak u Yohji Yamamoto czy Salvatore Ferragamo) i gotowe. Najlepszy do zrobienia takiego uczesania będzie supermocny lakier w atomizerze, który my fryzjerzy nazywamy lakierem-betonem. Rozpyla się go bardzo blisko włosów i błyskawicznie je przeczesuje. Można też położyć na włosy olejek, zrobić pośrodku głowy przedziałek i zostawić rozpuszczone włosy zawinięte za uchem (jak na wybiegu u Christophera Kane’a) i wzmocnić lakierem. Przyklepujesz wówczas olejek lub jedwab ręką i włosy wyglądają na mokre.
No właśnie wszystkie te faktury, loki, fale i objętość lądują zdecydowanie niżej niż kilka sezonów temu kiedy włos był niemal natapirowany w stylu Lany del Rey czy lat 60. i 70. i tworzył wokół głowy aureolę. Dziś już chyba to jest passe?
Zdecydowanie tak. Odchodzimy od takiej objętości, bo nowoczesne fryzury tworzy mała głowa. Twarz wydaje się filigranowa, dzięki przylizaniu włosów na szczycie i dokoła głowy.