UrodaCiało i twarzMam wypieki na twarzy. List do Dermatologa

Mam wypieki na twarzy. List do Dermatologa

Różowe policzki w przekonaniu większości z nas to symbol zdrowia i sił witalnych. Gdy jednak wypieki na twarzy pojawiają się bez wyraźnej przyczyny i nie chcą zniknąć, mogą stać się źródłem kompleksów. Co zrobić, gdy nie można ukryć ich pod makijażem, a kremy okazują się nieskuteczne? Na pytanie, jak pozbyć się niechcianego koloru twarzy odpowiada dr Agnieszka Bliżanowska.

Mam wypieki na twarzy. List do Dermatologa
Nina Wesołowska

06.12.2013 | aktual.: 06.12.2013 10:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Różowe policzki w przekonaniu większości z nas to symbol zdrowia i sił witalnych. Gdy jednak wypieki na twarzy pojawiają się bez wyraźnej przyczyny i nie chcą zniknąć, mogą stać się źródłem kompleksów.  Co zrobić, gdy nie można ukryć ich pod makijażem, a kremy okazują się nieskuteczne? Na pytanie, jak pozbyć się niechcianego koloru twarzy odpowiada dr Agnieszka Bliżanowska.

*Mam duży problem z wypiekami na twarzy (policzki, nos), zarówno wtedy gdy jest zimno i gdy jest gorąco. Jestem po prostu czerwona. Byłam z tym problemem u dwóch dermatologów, kosmetologa i kosmetyczki. Zmniejszyła się dzięki temu tylko zasobność mojego portfela. Miałam robione różne kwasy owocowe. Myślałam, że spali mi to twarz, a na dodatek po tych zabiegach wypieki się nasiliły. Dermatolog przepisał mi skinoren i clotrimazolum oraz leki hormonalne, po których czułam się bardzo źle. Sama zakupiłam wiele kosmetyków np. z firmy Avene , La Roche Posay i Doctors dermatological formula. To takie główne kremy, których używam do dziś. Przetestowałam już chyba wszystkie dostępne w kraju i w UK, gdzie obecnie mieszkam. Mam też kurację z witaminą C, którą stosuje na noc. Piłam zioła z kasztanowca. Zawiodło wszystko. Proszę, jeśli jest jakaś nadzieja na zmniejszenie tego „buraka”, to ja jestem w stanie kupić wszystko. Dodam też, że w sytuacjach stresowych nasila się to, ale nie tylko wtedy. Proszę o pomoc.

Pozdrawiam Katarzyna Bil*

Agnieszka Bliżanowska – ma wieloletnią praktykę zabiegową z zakresu odmładzania i korekcji rysów twarzy. Specjalista dermatolog i członkini Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. Uczestnik światowych kongresów medycyny estetycznej. Testuje i wprowadza na polski rynek najnowsze osiągnięcia medycyny estetycznej. Założycielka centrów Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm w Warszawie i Wrocławiu. Na stałe przyjmuje pacjentów w warszawskim gabinecie, gdzie przeprowadza konsultacje i zabiegi estetyczne. Poczucie piękna towarzyszy jej w życiu prywatnym. Wspiera młodych artystów, których dzieła ozdabiają wnętrza gabinetów. Miłośniczka dobrej kuchni i życia kulturalnego stolicy. Można ją spotkać na przykład na widowni Teatru Polonia.

Pani Kasiu!

Niestety, rumień to problem przewlekły, którego trudno się pozbyć raz na zawsze. Jest konsekwencją wielu czynników: od hormonalnych przez związane z trybem życia po skłonności genetyczne. Często pojawia się jako efekt splotu różnych czynników. Nie da się go wyleczyć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wymaga cierpliwości i regularnej pracy na wielu polach, wtedy może się wyciszyć i mniej dawać się we znaki. Zawsze tłumaczę pacjentom, że nie warto czekać, aż zmiany zaostrzą się, tylko na bieżąco wykonywać zabiegi zamykania rozszerzonych naczyń włosowatych. W początkowej fazie rumień niweluje się łatwiej, a zabieg nie jest kosztowny. Bagatelizowany, powiększający się z roku na rok rumień może zamienić się w trądzik różowaty, groźne schorzenie, którego leczenie jest długie i skomplikowane. Dlatego pacjentki z tendencją do rozszerzania się naczyń włosowatych regularnie wykonują zabiegi (dwa razy w roku) i traktują to jako stałą terapię po to, by rumień nie powiększał się, a wręcz przeciwnie - był mniej intensywny. Zdają sobie sprawę, że taka terapia jest stałym elementem ich życia. Najlepsze efekty daje regularne wykonywanie kuracji naczyniowych; najczęściej raz lub dwa razy w roku. Wtedy zmiany nie będą miały szans się rozwijać. Zabiegi zamykające rozszerzone naczynia powinny być rutyną.

Jest też tak, że na różne osoby działają różne metody, dlatego stosuję terapie łączone, sprawdzam podatność danej skóry na metody leczenia i tak prowadzę kurację, by osiągnąć jak najlepszy efekt. Przy redukcji rumienia nieocenionym narzędziem jest laser, taki jak np. QuadroStar+ czy Palomar MaxG. Światło powoduje rozbicie cząsteczek hemoglobiny, w efekcie dochodzi do uszkodzenia krwinek czerwonych. Ścianki naczynia ulegają zasklepieniu, a po pewnym czasie jest ono samoczynnie usuwane z organizmu. W jego miejscu powstaje nowe – w pełni wydolne naczynie krwionośne. Po 10-14 dniach skóra staje się mniej czerwona, oczywiście jeśli w tym czasie unikamy bodźców wywołujących rozszerzenie naczyń. Alternatywą dla zabiegów laserowych jest elektrokoagulacja – należy jednak wykonywać ją u dermatologa estetycznego, by uniknąć komplikacji (np. blizn). Innym rozwiązaniem, wybieranym przez lekarza w konkretnych przypadkach, jest terapia GEM-IPL, która do niwelacji rumienia wykorzystuje moc światła IPL.

Pacjentom „naczyniowym” polecam także zmiany w trybie życia: unikanie przegrzewania i marznięcia skóry, intensywnego wysiłku, sauny, rozgrzewających napojów, alkoholu (zwłaszcza wina). Do tego włączamy na stałe dermokosmetyki do skóry skłonnej do zaczerwienienia po to, by chronić przed nasileniem rumienia. Nawet kosmetyki kolorowe mają obecnie składniki pielęgnujące skórę naczyniową (np. Clinique, Bioderma). Trzeba pamiętać, że nie spowodują one, iż rumień zniknie, ale będą odpowiednio pielęgnować i wyciszać skórę, czyli będą grać do naszej bramki. W diecie (także w suplementach) oraz w kosmetykach należy szukać witamin B2, PP, K i C, odpowiedzialnych za wzmacnianie kruchych naczyń włosowatych. Ważne jest także wiązanie i zatrzymywanie wody w naskórku na przykład za sprawą kwasu hialuronowego oraz wzmocnienie płaszcza lipidowego tak, by wierzchnia warstwa skóry była elastyczna i dobrze chroniła skórę przed czynnikami zewnętrznymi.

I jeszcze jedno – w terapii skóry rumieniowej ważna jest cierpliwość i konsekwencja. Nie warto próbować jednocześnie wielu metod, skakać z kwiatka na kwiatek. Proszę korzystać z porad jednego specjalisty, pozwolić mu odpowiednio dobrać terapię i zaakceptować, że będzie ona elementem Pani życia.

Pozdrawiam. Dr Agnieszka Bliżanowska

kontakt do dermatologa: Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm w Warszawie, tel. 22 24 34 144 i we Wrocławiu tel. 71 780 66 26, [u]wellderm.pl[/u], [u]facebook.com/WellDerm[/u])

Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do dermatologa magda.trawinska@kafeteria.pl (z dopiskiem List do Dermatologa)

Źródło artykułu:WP Kobieta
rumieńsłońcenaczynka