Memo Russian Leather
Ostatnio zachwyciły mnie niszowe perfumy marki Memo (dostępne na perfumeriaquality.pl), czyli Russian Leather oraz African Leather (735 zł / 75 ml). Te pierwsze, czyli rosyjska skóra, są bardzo surowe i ultra męskie. Czuć - poza rosyjską skórą - rozmaryn, bazylię, szałwię, sosnę, lawendę i cedr, drzewne nuty gwajakowca, orientalną paczulę i gałkę muszkatołową. Słowem: samiec alfa, biegnący w samych bokserkach po ośnieżonej tundrze rosyjskiej… Chociaż jestem rozdarta, a mój budżet na walentynki dość ograniczony, a nie mogę się zdecydować czy nie lepsza byłaby jednak African Leather, tej samej marki. Poza kardamonem, kminem i szafranem, które kojarzą mi się z naszą wyprawą do Maroka i smakowaniem tamtejszych tażinów, jest w nim oczywiście akord skórzany, paczula - znowu! - piżmo i najpiękniejsza nuta znana mi z męskich zapachów, czyli wetiwer. Wybierać więc będę pomiędzy samcem z tundry, a samcem z sawanny. W obu zapachach dominuje i jest bardzo wyraźna nuta skórzana, więc każda decyzja będzie dobrą decyzją. A żeby nie było zbyt łatwo, dodam jeszcze, że na półkach Perfumerii Quality są również do wyboru: Irish Leather, Italian Leather oraz French Leather. Czyli właściwie każdy znajdzie skórę odpowiednią dla siebie, w której może się poczuć jak w drugiej skórze. Wszystkie zapachy z portfolio Memo są niezwykle eleganckie, ale jednocześnie nowoczesne. Pasują więc i do dżinsów na co dzień i do krawata od święta.