#urodwpięćminut: Czym tak pięknie pachniesz? Skórą!
Klasyka, a jednocześnie nowoczesność. Aromat męski, a z drugiej strony niezwykle kobiecy. A może uniseks? Skóra ma w sobie tyle sprzeczności, że jest jedną z najbardziej kuszących i zaskakujących nut zapachowych. A perfumy „skórzane” to najlepsze, co możesz używać zimą. Komu pasują i które są grzechu warte?
Jeżeli miałabym pokazać wspólny mianownik ukochanych przez mnie zapachów dla niej i dla niego, musiałby być to aromat skóry. Na używanie skórzanych nut wpadli już pierwsi mistrzowie perfumiarstwa, którzy aromatyzowali zapachami skórzane rękawiczki. Dopiero w połączeniu ze skórą, perfumy nabierały „tego czegoś”. Możesz, jako kobieta, kojarzyć „to” z zapachem swojej najlepszej torby z prawdziwej skóry. W połączeniu z kremem do rąk, gumą do żucia, szminką, tysiącem szpargałów, kluczy i twoimi perfumami tworzą niezwykły bukiet zapachowy, który każda z nas uwielbia od momentu kiedy jest małą dziewczynką i w tajemnicy przed mamą lub babcią lustruje jej torebkę. I właśnie wtedy rodzi się w nas miłość do tego magicznego aromatu.
Acqua di Parma
Zapach skórzanej kurtki ogrzanej promieniami słońca i ciepłego męskiego ciała jest niemal jak narkotyk. Za facetem w nieco zdartej skórzanej ramonesce można iść w ciemno i się zachwycać. Oczywiście pod warunkiem, że ma w sobie coś więcej niż tylko wygląd i zapach. Jest w nim coś tajemniczego, samczego i delikatnego zarazem. Bo skóra w przeciwieństwie do typowych nut orientalnych, takich jak korzenne przyprawy, jest aromatem dość delikatnym. Dzięki temu stanowi doskonałe tło dla wielu innych zapachów i zdaje się im nie przeszkadzać, ani nie zakłócać ich kompozycji.
Dlatego dawniej używano jej w klasycznych wodach kolońskich. Łączy się świetnie z cytrusami takimi jak cytryna, bergamotka, mandarynka, grejpfrut i ziołami (bazylia, wetiwer, mięta, itp.), czego dowodem jest jedna z najpiękniejszych klasycznych wód kolońskich, Acqua di Parma (700 zł / 100 ml, Sephora). To właśnie zapach czystości, świeżości, ale i skórzanego nesesera, paska czy rękawiczek. Doskonała na skórze klasycznego mężczyzny lub niepokornej kobiety. Idealna kompozycja na dzień dobry - nic tak nie pobudza jak cytrusy - ale i doskonała wieczorem do białej koszuli i marynarki lub małej białej i szpilek skórzanych w tonacji nude.
Cuir Sacre Atelier des Ors
Bardziej drapieżny i rockowy jest natomiast zapach skórzanej kurtki i złota. Złotego łańcuszka, bransolety czy innych akcesoriów, zmieszany z rozgrzaną słońcem skórą. Cuir Sacre Atelier des Ors (945 zł / 100 ml) to moja miłość, której jestem wierna (no prawie, bo w kwestii używania perfum nie jestem monogamistką) już drugi rok. Nawiązuje do zapachu skórzanych wyrobów z Cordoby, które były wytłaczane i zdobione szczerym złotem. Jest stuprocentowo… nieokreślony pod względem płci. Możesz go używać na zmianę ze swoim partnerem i każde z was będzie pachnieć zupełnie wyjątkowo. Orientalnie i metalicznie. Zmysłowo i drapieżnie. Cuir Sacre przypomina trochę słynne molekuły (Escentric Molecules), ponieważ zapach ten nie jest wyczuwalny na kilometr, ale pojawia się raz na jakiś czas i zachwyca. Ciekawa historia związana z tymi perfumami to fakt, że można je z powodzeniem nosić latem, kiedy twoja skóra jest rozgrzana słońcem, a garderoba dość skąpa, ograniczona do sukienki i sandałków lub szortów i koszulki. Ale równie dobrze układa się zimą, kiedy nosisz ciepły wełniany sweter i skórzaną ołówkową spódnicę.
Bottega Veneta
Słodsze, bardziej kobiece wydanie przepięknej skórzanej wody perfumowanej to klasyczna Bottega Veneta (419 zł / 75 ml). Włoska marka znana z wyrobów skórzanych, w tym plecionych z miękkiej skóry torebek, stworzyła zapach wręcz kultowy. I rozpoznawany na całym świecie. Ma bardzo włoską duszę i wydawało mi się, że sto procent kobiecego charakteru. Otwierają go bergamotka, konwalia, różowy pieprz i cyklamen. Następnie czuć główną bohaterkę: skórę, ale w połączeniu kobiecego jaśminu i śliwki, natomiast przełamanych uniseksową paczulą. Na koniec na skórze, poza skórą, pozostają nuty wanilii, mchu dębowego, drzewa sandałowego i piżma. I ta końcówka lub to serce zapachu jest kluczem do odpowiedzi: jakim cudem mój mąż tak świetnie pachnie podkradając mi moją Bottegę!?! Ostatnio zapomniał zabrać na wyjazd własnego flakonu perfum, spodobały mu się moje i zbierał same komplementy od całej rodziny i wszystkich znajomych. Jego mocny, męski zapach skóry i kobieca kompozycja Bottega Veneta lub właśnie te niekoniecznie kobiece nuty, jak: mech dębowy czy paczula były na nim bardziej wyraziste i grały pierwsze skrzypce. Podsumowując: kobieca Bottega Veneta doskonale pachnie do jedwabnej sukienki, albo wąskich czarnych spodni i marynarki ubranej na gołe ciało. Albo do garnituru męskiego, czego dowodem mój mąż i jego outfit podczas rodzinnej imprezy. Póki co ma detoks od moich perfum, ale już wiem co dostanie na walentynki…
Memo Russian Leather
Ostatnio zachwyciły mnie niszowe perfumy marki Memo (dostępne na perfumeriaquality.pl), czyli Russian Leather oraz African Leather (735 zł / 75 ml). Te pierwsze, czyli rosyjska skóra, są bardzo surowe i ultra męskie. Czuć - poza rosyjską skórą - rozmaryn, bazylię, szałwię, sosnę, lawendę i cedr, drzewne nuty gwajakowca, orientalną paczulę i gałkę muszkatołową. Słowem: samiec alfa, biegnący w samych bokserkach po ośnieżonej tundrze rosyjskiej… Chociaż jestem rozdarta, a mój budżet na walentynki dość ograniczony, a nie mogę się zdecydować czy nie lepsza byłaby jednak African Leather, tej samej marki. Poza kardamonem, kminem i szafranem, które kojarzą mi się z naszą wyprawą do Maroka i smakowaniem tamtejszych tażinów, jest w nim oczywiście akord skórzany, paczula - znowu! - piżmo i najpiękniejsza nuta znana mi z męskich zapachów, czyli wetiwer. Wybierać więc będę pomiędzy samcem z tundry, a samcem z sawanny. W obu zapachach dominuje i jest bardzo wyraźna nuta skórzana, więc każda decyzja będzie dobrą decyzją. A żeby nie było zbyt łatwo, dodam jeszcze, że na półkach Perfumerii Quality są również do wyboru: Irish Leather, Italian Leather oraz French Leather. Czyli właściwie każdy znajdzie skórę odpowiednią dla siebie, w której może się poczuć jak w drugiej skórze. Wszystkie zapachy z portfolio Memo są niezwykle eleganckie, ale jednocześnie nowoczesne. Pasują więc i do dżinsów na co dzień i do krawata od święta.
Daim Blond
Memo zostawiamy mężczyznom, choć mogę się założyć, że wiele z nas byłoby w stanie nosić afrykańską skórę i pachnieć równie interesująco, co mężczyźni. Natomiast Daim Blond Serge’a Lutensa (299 zł / 50 ml), jest jak przystało na jego zapachy, aromatem trudnym do określenia pod kątem płci. Pachnie jak kurtka, torebka czy buty z jasnego zamszu. Ta jasność jest wyczuwalna, a sam kreator zapachu opisuje go jako zapach tak jasny, jak włosy Szwedki czy Szweda. I tak ciekawy, że chcemy go wąchać bez końca i się nim zachwycać. I coś w tym jest bo Daim Blonde przyciąga niemal każdego, niezależnie od tego czy noszę go ja czy mój ukochany. Z resztą już się przyzwyczaiłam, że o ile nie są to białe kwiaty, dzielimy się niemal każdymi perfumami. Co gorąco tobie również polecam. Powód: skóra każdego człowieka ma swój indywidualny zapach. Nawet rodzaj skóry, czyli to czy jest tłusta czy sucha, a także dieta - to, co jemy, wpływa na to jak ona pachnie. Czasami więc wymiana perfum z ukochanym może być ożywcza i dla związku i dla perfum. A jeśli chcesz używać czegoś naprawdę zmysłowego, co pasuje obojgu, polecam zapachy ze skórą w roli głównej.