Związki na odległość – trudne z definicji i wymagające od partnerów o wiele więcej zaangażowania, cierpliwości i zaufania. Często nie wytrzymują próby czasu. Ci, którzy z różnych przyczyn, zdecydowali się nie mieszkać razem, codziennie przechodzą test swojego związku.
Związki na odległość – trudne z definicji i wymagające od partnerów o wiele więcej zaangażowania, cierpliwości i zaufania. Często nie wytrzymują próby czasu: pary rozstają się, nie radząc sobie z samotnością, stresem i oczekiwaniem na krótkie chwile razem. Ci, którzy z różnych przyczyn, zdecydowali się nie mieszkać razem, codziennie przechodzą test swojego związku.
Ewelina Socha, autorka książki "On nie jest z Marsa. Ona nie jest z Wenus", zauważa, że wielu ludzi, zwłaszcza młodych, dynamicznych, uwielbiających podróże i zmiany, preferuje w pewnym okresie związki na odległość. Dają im one nieskrępowane poczucie wolności, szczyptę chaosu, ale też zaspokajają podstawowe potrzeby związane z posiadaniem partnera. Ten typ ludzi jest w stanie tolerować oddalenie w związku bardzo długo.
Weekendowe związki
„Weekend jest najważniejszym czasem dla partnerów będących w związku na odległość. Podróżowanie staje się więc nieodłącznym elementem ich życia, a zabieranie walizki do pracy w każdy piątek jest po pewnym czasie tak oczywiste, jak poranna toaleta” - pisze Ewelina Socha, a potwierdza to Anna, żyjąca w weekendowym związku od dwóch lat.
Weekendowe związki
– Na początku było to niezwykle ekscytujące. Oboje pracowaliśmy w tej samej firmie, tylko w innych oddziałach: ja w Warszawie, a Robert w Poznaniu. W piątek jedno z nas wsiadło w Intercity, podczas gdy drugie szykowało wszystkie składniki romantycznego weekendu – wspomina Anna i dodaje, że za punkt honoru stawiała sobie doskonałe przygotowanie się do randki. Jeśli ona jechała do Roberta, to zawsze z walizką wypełnioną seksowną bielizną. Kiedy czekała na niego w Warszawie – to z romantyczną kolacją i zaplanowanymi rozrywkami na dwa dni.
– Wieczór przed telewizorem w dresach? To było nie do pomyślenia – wspomina „weekendowa narzeczona” i zaznacza, że pod koniec drugiego roku trwania związku, pojawiły się problemy.
Weekendowe związki
Potwierdza to Ewelina Socha: „Gdy partnerzy spotykają się tylko w weekendy, mają tendencje do wytwarzania presji związanej z chęcią nadrobienia wszystkiego, czego nie można było zrobić w trakcie tygodnia. Trzeba bardzo uważać, aby tęsknota za tym, czego nie było - wspólne zakupy, spotkania z przyjaciółmi, aktywność sportowa czy czułe chwile we dwoje - nie wytworzyła nadmiernych oczekiwań i nie zamieniła weekendu w nowy stres” – podkreśla w swojej książce Socha i dodaje: „Niestety mimo największych starań i kosztów związanych z weekendowymi podróżami, nie da się w 48 godzinach zmieścić tego, na co zazwyczaj mamy siedem dni.”
Weekendowe związki
W podobnym, jak Anna, układzie, żyła Karolina, 28-letnia menadżer w dziale doradztwa biznesowego jednej z największych polskich firm. Karolina poznała Maćka, agenta nieruchomości, podczas Sylwestra w Zakopanem.
– Pierwszy rok był jak rollercoaster: romantyczne weekendy w Krakowie, wypady nad Bałtyk i do Berlina, godziny spędzone na skypie. Potrafiłam wsiąść do samochodu i przejechać 6 godzin, aby pojawić się w mieszkaniu Maćka z ciepłymi rogalikami na śniadanie. Następnego wieczora pokonywałam trasę powrotną. Nikt by nie wytrzymał tego tempa – wyznaje Karolina. – Z czasem rośnie w nas potrzeba zwyczajności, udomowienia, a nawet nudnych wieczorów przed telewizorem.
Weekendowe związki
„Większość z nas ma jednak potrzebę fizycznej bliskości partnera i nie wyobraża sobie kontynuowania tego typu związku przez dłuższy czas.” – zauważa autorka poradnika "On nie jest z Marsa. Ona nie jest z Wenus”. - Choć odbieranie kogoś z dworca czy lotniska w piątkowy wieczór może wydawać się niezwykle romantyczne, z czasem jednak okazuje się, że potrzeba czegoś więcej. Partnerzy tęsknią za wspólnymi, codziennymi wieczorami, bliskością fizyczną, możliwością spontanicznego spotkania się po pracy. Dlatego od samego początku należy wyjaśnić, czy celem zakochanych jest kontynuowanie związku na odległość czy wspólna przyszłość w jednym miejscu zamieszkania.
Weekendowe związki
Karolina i Maciek rozstali się. - Oboje mieliśmy ułożone życie zawodowe i ciężko było nam ryzykować utratę kariery dla związku, który świetnie sprawdzał się w weekendy, ale nie wiedzieliśmy jak będzie wyglądał w zwyczajnym świetle rzeczywistości – opowiada Karolina i przyznaje, że choć rozstanie było nieuniknione i upłynęło od niego już pół roku, zdarza jej się myśleć w piątkowy wieczór, czy nie wskoczyć w samochód i nie pojawić się w drzwiach byłego chłopaka.
Anna i Robert są w trakcie wielkiej przeprowadzki. – Zdecydowałam się przenieść do Roberta, to znaczy do Poznania, bo na wspólne mieszkanie jeszcze przyjdzie pora. Jeśli mimo natłoku pracy uda nam się widywać trzy razy w tygodniu, spróbujemy zamieszkać ze sobą i poeksperymentować jak to jest w „stałym”, nieweekendowym związku – śmieje się Anna.
Weekendowe związki
Jeszcze do niedawna o tzw. „parach weekendowych” mówiło się w kontekście osób, które np. pracują w innych miastach i spotykają się tylko podczas weekendów. Ostatnio określenie „para weekendowa” zostało poszerzone. Psychologowie zauważają, że ta definicja obejmuje również pary, które co prawda mieszkając wspólnie, ale, ze względu na charakter pracy i nawał obowiązków - mijają się. Mimo, że znajdują się pod jednym dachem, są w stanie „wpaść na siebie” tylko w sobotę lub niedzielę, kiedy obowiązków jest czasem mniej. Ten rodzaj samotności związkowej jest o wiele bardziej bolesny, uważają psychologowie, bo związek powinien się rozwijać cały tydzień, a nie tylko podczas weekendu.
Tekst: Zuzanna Menkes