Blisko ludziWięzili ją 10 dni. Bili i brutalnie gwałcili. Wellman: nie mogę przestać myśleć o tej kobiecie

Więzili ją 10 dni. Bili i brutalnie gwałcili. Wellman: nie mogę przestać myśleć o tej kobiecie

Więzili ją 10 dni. Bili i brutalnie gwałcili. Wellman: nie mogę przestać myśleć o tej kobiecie
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Magdalena Drozdek
28.08.2017 17:55, aktualizacja: 12.09.2017 13:58

Historia tej 26-latki wstrząsnęła wszystkimi. Przez 10 dni była maltretowana i gwałcona, zamknięta w jednym z mieszkań na łódzkim Widzewie. Nikt nie pomógł. Cudem udało się jej uciec i zadzwonić do mamy. Trafiła do szpitala, przeszła kilka operacji. Po 3 tygodniach zmarła. W sieci od razu rozpętała się burza. Historię skomentowała także Dorota Wellman.

- Nie mogę przestać myśleć o tej kobiecie – pisze dziennikarka w felietonie dla "Wysokich Obcasów".
- Ludzie wieszają psy na ofierze. Piszą, że sobie zasłużyła. Że poznała przypadkowych mężczyzn w autobusie, że przyjęła zaproszenie od nieznajomych na imprezę i poszła do nich do domu. Tak, była naiwna i nieostrożna. To, że ofiara zachowała się nieostrożnie, nie umniejsza winy sprawców. Pewnie gdyby nie poszła do mieszkania przygodnie poznanych mężczyzn, nie zostałaby zgwałcona. Ale to, że z nimi poszła, nie oznacza, że wolno im było ją zgwałcić. Prawda jest taka, że została zamęczona na śmierć przez bestie! I te bestie powinny zgnić w więzieniu i latami spać plecami do ściany – komentuje Wellman.

Przypomnijmy, na początku sierpnia prokuratura poinformowała o koszmarze, który przez 10 dni rozgrywał się na jednym z łódzkich osiedli. Wszystko zaczęło się w lipcu, gdy kobieta poznała jednego ze swych oprawców w miejskim autobusie i umówiła się na imprezę. Tak znalazła się na pierwszym piętrze jednego z bloków mieszkalnych w Łodzi. - Kobieta została uwięziona. Była wielokrotnie gwałcona. Była też ofiarą przemocy - mówił Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury.
26-latka po trzech tygodniach spędzonych na szpitalnym oddziale zmarła 19 sierpnia.

- Ciągle to kobieta jest winna, że ją zgwałcono. Albo się prowokacyjnie ubrała. Albo zawarła niewłaściwe znajomości. Biegała wieczorem w obcisłym ubraniu. Śmiała się głośno. Sama sobie winna, sama tego chciała. Dobrze jej tak! A gwałciciel tylko skorzystał z okazji. Żadne okoliczności gwałtu nie sprawiają, że ofiara odpowiada za ten obrzydliwy czyn – pisze Wellman.

Wszystko, co pisze, to niestety smutna prawda o naszym społeczeństwie. Nie trzeba zapuszczać się daleko, by znaleźć potwierdzenie dla jej słów. To tylko kilka komentarzy, które pojawiły się pod artykułami na temat śmierci 26-latki.

- Gdzie ona miała rozum. 26 lat to nie nastolatka – pisze jedna z kobiet, co chyba najgorsze w tym wszystkim.

- Słyszałam, że sama bez żadnego oporu poszła z obcymi mężczyznami do ich domu – wtóruje jej inna.

- Mi jej kompletnie nie żal – pisze kolejna. - Trzeba było nie iść z nowopoznanymi facetami gdziekolwiek. Spotyka 3 facetów, wiadomo czego chcieli. Trzeba być 10-latką, żeby tego nie wiedzieć. Dorosła kobieta, a myślała, że to będzie impreza. Naiwna – dodaje.

- Czy właściwie prowadząca się dziewczyna w wieku 26 lat od razu idzie do mieszkania każdego, z kim zagada chwilę w autobusie, pociągu na ulicy itd.? Jeśli miała to być np. kawa, czy tylko rozmowa, można było iść do kawiarni czy baru – czytamy dalej w komentarzach.

Takich opinii znajdzie się jeszcze mnóstwo. I to nie tylko przy tej jednej historii. Wciąż, choć żyjemy w XXI wieku, wielu z nas uważa, że to kobieta w takiej sytuacji jest wszystkiemu winna. Bo nie była uważna. Tak, ale to nie zmienia faktu – co podkreśla również Wellman – że odpowiada za ten okrutny czyn.

Nie potrafimy rozmawiać o gwałtach. Jad sączył się w przypadku śmierci Magdaleny Żuk, dzieje się tak w przypadku kobiety zgwałconej w Rimini. Bo po co wychodziły z domu, bo pewnie były źle ubrane, bo nie zachowywały się tak jak trzeba pewnie, bo opuściły kraj. Tu przecież do takich rzeczy nie dochodzi…

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1389)
Zobacz także