"Wszyscy mówili mi, że to błąd". Weronika poszła na ślub swojego byłego chłopaka
Elwira poszła na ślub byłego partnera. Malwina w tym najważniejszym dla niej dniu też chciała mieć ekschłopaka blisko. Myślały, że to dobry pomysł. Nie okazał się taki dla żadnej z nich.
02.05.2019 | aktual.: 02.05.2019 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chciałem, żebyś była zazdrosna
Chociaż osoba, z którą byliśmy w związku, zawsze zostawia w naszym życiu jakiś ślad, dzielenie z byłym partnerem ważnych momentów życia nie jest najlepszym pomysłem. Dobitnie przekonała się o tym Elwira, która poszła na ślub swojego byłego chłopaka. 29-latka twierdzi, że to był największy błąd w jej życiu.
- Nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno bym tego nie zrobiła. Rada dla wszystkich: nie zapraszajcie swoich eks na ślub - mówi nam kobieta.
Elwira i Janek spotykali się w przeszłości przez kilka miesięcy. Związek zakończył się, kiedy kobieta wyjechała na pół roku na wymianę studencką do Hiszpanii. Janek nie mógł znieść związku na odległość i oboje postanowili, że najlepiej będzie się rozstać. Mimo to wciąż utrzymywali ze sobą bliski kontakt.
- Nie udało nam się być razem, ale w dalszym ciągu chciałam przyjaźni. To fajny chłopak, z którym mam mnóstwo wspólnego. Nie rozumiałam, dlaczego rozstanie miało oznaczać całkowity koniec znajomości. Teraz już wiem - tłumaczy Elwira.
Kiedy Janek zaczął spotykać się z nową dziewczyną, Elwira bardzo im kibicowała. Związek jej byłego chłopaka ewoluował, aż w końcu doszło do zaręczyn. Po jakimś czasie kobieta otrzymała zaproszenie na ślub. - Uznałam, że to może trochę dziwne, ale w sumie przyjaźniliśmy się, więc postanowiłam iść. Nie wyczuwałam, że coś może pójść nie tak - dodaje nasza bohaterka.
Podczas ceremonii intencje Janka szybko wyszły na jaw. - Tuż przed wejściem do kościoła poprosił mnie o chwilę rozmowy. Powiedział mi, że tak naprawdę nie chce brać tego ślubu, bo ciągle jest we mnie zakochany. Liczył na to, że zaręczając się z tamtą dziewczyną i zapraszając mnie na ślub, wzbudzi we mnie zazdrość. Chciał, żebym przerwała ceremonię i o niego zawalczyła. Problem w tym, że ja nie czułam tego samego. Kiedy mu o tym powiedziałam, widziałam, jak pęka mu serce. To był koszmar - opowiada Elwira.
- Finalnie doszło do ślubu, ale Janek przez całą ceremonię wyglądał jak zbity pies. Na wesele nie poszłam, ale znajomi opowiadali mi, że strasznie się upił i wyszła z tego jedna wielka klapa. Do tego świadek, który słyszał naszą rozmowę przed kościołem, opowiedział o niej wszystkim gościom. Cała rodzina Janka wiedziała, kto zrujnował jego ślub - dodaje.
Wyraźnie zaznaczone granice
- Dzielenie ważnych momentów życia z byłym partnerem to bardzo ryzykowna sprawa - mówi psycholog Ewa Chaber. - Żeby taka przyjaźń była możliwa, musimy mieć stuprocentową pewność, że po żadnej ze stron nie ma już nadziei na romantyczną relację. W przeciwnym razie niedokończone sprawy prędzej czy później wypłyną i narobią bałaganu emocjonalnego - mówi ekspertka.
Psycholog dodaje również, że sama chęć uczestnictwa w życiu swoich dawnych miłości to sygnał, że być może nie wszystko jest między nami zakończone. - Chociaż oczywiście możliwa jest platoniczna przyjaźń z byłym partnerem. Wszystko zależy od tego, czy jasno postawimy granice w naszej relacji i czy będziemy się ich trzymać. Jeśli tak, to ma szansę się udać - tłumaczy Chaber.
Chciałam, żeby był przy mnie
Swojego byłego chłopaka na ślub zaprosiła także Malwina. Chciała, żeby ekspartner i obecny przyjaciel był przy niej w tym ważnym dniu. - Jesteśmy częścią większej paczki i nie wyobrażałam sobie, że miałabym zaprosić wszystkich, a jego nie. Byłoby mi strasznie dziwnie - mówi nam 32-latka.
Niestety były chłopak Malwiny uznał, że zapraszanie go na tak ważną uroczystość to przesada. - Stwierdził, że to dziwaczne, żeby zapraszać byłego na ślub. Tak, jakbym chciała mu pokazać, co stracił. W ogóle nie myślałam o tym w tej kategorii. Skoro jednak on tak to odebrał, musiałam uszanować jego decyzję. Na uroczystość nie przyszedł. Było mi przykro, ale starałam się zrozumieć - wspomina kobieta.
Zupełnie inne podejście do sprawy ma Weronika, która nie tylko bawiła się na weselu swojego byłego faceta, ale też została matką chrzestną jego dziecka. - Związek z Markiem to był taki dziecięcy kaprys. Mieliśmy wtedy po 17 lat, bazowaliśmy bardziej na przyjaźni niż romantyzmie. Może dlatego po rozstaniu dalej jesteśmy sobie bardzo bliscy - mówi.
Koleżanki mówiły, że to się źle skończy
Weronika przyznaje, że wielokrotnie słyszała, że robi głupotę, przyjaźniąc się z byłym chłopakiem. - Koleżanki mówiły mi, że to się musi źle skończyć, że pewnie któreś z nas coś czuje do tej drugiej strony. Prawda jest taka, że ja po prostu bardzo lubię Marka i jego żonę. Dobrze się dogadujemy i nie widzę powodu, dla którego miałabym nie iść na ich wesele i odmówić podawania do chrztu ich malucha - wyjaśnia.
W jej przypadku przyjaźń z byłym chłopakiem jest udana. W większości przypadków nie ma jednak racji bytu. Po rozstaniu zostaje w nas zbyt wiele skomplikowanych emocji, które rzutują na przyszłe związki. To nie znaczy jednak, że nie warto spróbować zachować dobrych relacji także po rozstaniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl