Blisko ludziWyrzucono go ze szkoły, bo pił perfumy. Wybitny artysta został alkoholikiem już jako dziecko, poiła go babka

Wyrzucono go ze szkoły, bo pił perfumy. Wybitny artysta został alkoholikiem już jako dziecko, poiła go babka

Suzanne Valadon, muza Renoira i Toulouse-Lautreca oraz uznana malarka, prowadziła szalone życie. Miała wielu kochanków i garściami korzystała z życia. Cieniem na nim kładła się tylko choroba alkoholowa jej syna Maurice’a Utrillo. Znany artysty popadł w nią już jako dziecko.

Portret Maurice’a Utrillo
Portret Maurice’a Utrillo

11.12.2021 11:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kto by przypuszczał, patrząc na smukłą talię kobiety na obrazach Renoira, że `niedawno urodziła dziecko. Kiedy w 1883 roku Valadonka zaszła w ciążę, cały Montmartre zastanawiał się, kto jest ojcem dziecka – któryś ze znanych malarzy, a może młody Hiszpan, student Instytutu Agronomii Miguel Utrillo, z którym ostatnio szalała w tancbudach i kabaretach?

"Tutaj – mówił Jean-Louis Forain – młodzież mogła sobie pozwolić na wszelkie wybryki, nie zwracając niczyjej uwagi".

Kto był ojcem?

Suzanne bawiła się niemal do rozwiązania. Poród był bardzo ciężki – chłopiec przyszedł na świat posiniaczony i żółty, "z głową podobną do bakłażana", a Suzanne wróciła do przytomności dopiero po dwóch dniach.

"Ten malec uratował ci życie – twierdziła jej matka. – Tamci wszyscy lekarze to głupcy. Gdyby Maurice nie był taki żarłoczny, umarłabyś". Suzanne wybrała dla dziecka imię Maurice, "bo z pewnością żaden Maurice nie mógł być jego ojcem".

Gdy z czasem syn stanie się nałogowym alkoholikiem, powie, że jego ojcem był niejaki Adrien Boissy, trubadur Montmartre’u, "także kawał pijaka". Podobno zgwałcił ją po jakiejś szalonej zabawie w Moulin-de-la-Galette i przekazał dziecku w spadku ciężką chorobę alkoholową.

Ci jednak, którzy znali Miguela Utrillo, mówili, że Maurice jest do niego uderzająco podobny. Zresztą w 1891 roku Utrillo oficjalnie usynowił chłopca i dał mu swoje nazwisko.

Suzanne Valadon
Suzanne Valadon

Dziwaczne ataki i alkohol od babki

Macierzyństwo nie zmieniło trybu życia Suzanne. Dzieckiem opiekowała się babka, a ona znów dała się ponieść beztroskiej atmosferze Wzgórza. Od wiosny 1887 roku młoda kobieta zadomowiła się w pracowni Toulouse-Lautreca, na poddaszu domu przy ulicy Tourlaque 7, gdzie dyskusje o sztuce przeplatały się z frywolnymi piosenkami i straszliwym pijaństwem. Lautrec podsycał nastrój piekielnymi koktajlami, które mieszał na chybił trafił. (…)

Maurice, mały Momo, nawet z daleka przysparzał jej wiele zmartwień. Momo był trudnym dzieckiem, miewał dziwaczne ataki szału. Krzyczał, tupał, zrywał firanki, tłukł naczynia, darł na sobie ubranie. Potem wpadał w całkowite odrętwienie lub głęboką rozpacz.

Matka i babka patrzyły na niego z przestrachem, bezradne. Madeleine dawała mu wtedy chabrot – mieszaninę gorącego rosołu i wina. Chłopi z jej rodzinnych okolic wierzyli, że ten napój leczy każdą chorobę. Jeśli nie leczył, to przynajmniej wyciszał i usypiał rozgorączkowane dziecko.

Kolejni lekarze uspokajali przerażoną Suzanne, że syn wyrośnie, zmężnieje, a niepokojące objawy przeminą. Lata płynęły, a zachowania chłopca tylko się utrwalały. Zresztą opiekę nad dzieckiem Suzanne całkowicie scedowała na matkę, i ją również będzie z czasem oskarżać o chorobę alkoholową syna. A ona sama, cóż, była za młoda, a życie na Wzgórzu zbyt gorączkowe, żeby zamknąć się w domowych pieleszach i poświęcić doglądaniu dziecka. W każdym razie tak myślała.

Postać syna była jednak stale obecna w jej rysunkach i obrazach: mały chłopiec spieszący do szkoły, uczepiony dłoni piastunki czy siedzący na kolanach babki, potem zamyślony młodzieniec w otoczeniu rodziny, a w końcu poważny mężczyzna – malarz z pędzlem i paletą w ręku.

Jej życie towarzyskie było gorączkowe, mężczyźni zmieniali się jak w kalejdoskopie. Przez dłuższy czas była związana równocześnie z majętnym filistrem, bankierem Paulem Mousisem, i ekscentrycznym artystą – kompozytorem Erikiem Satie.

Suzanne Valadon i mały Maurice
Suzanne Valadon i mały Maurice © Suzanne Valadon

Trzynastolatek wypija perfumy matki

Jako "żona" bankiera prowadziła wystawne życie w eleganckiej rezydencji w dolinie Sekwany. Sprowadziła do siebie matkę i syna. Mousis był dobrym ojczymem, ale za nic nie chciał usynowić chłopca. Za to dawał mu hojne kieszonkowe, które ten niestety wydawał w miejscowej gospodzie.

Momo, dziwaczny, trudny i wybitnie uzdolniony matematycznie, w wieku trzynastu lat został wydalony ze szkoły z powodu pijaństwa. Upijał się skrycie i jawnie, kradł wino z piwniczki Mousisa i wodę kolońską z toaletki matki.

Gdy miał lat osiemnaście, po raz pierwszy trafił do sanatorium dla nerwowo chorych. To wtedy Suzanne odkryła, że twórczość daje jej siłę i ukojenie. Oderwana od uciech Montmartre’u i od konieczności zarobkowania, mogła wreszcie więcej czasu poświęcić twórczości. "Gdyby pozostała we mnie choć jedna łza, wycisnąłby mi ją widok tych rysunków" – powiedział Degas o pięknych, mocnych aktach Valadon z tego okresu.

Malarstwo jako terapia

Alkoholizm i rozchwianie psychiczne Moma obudziły w niej uczucia macierzyńskie. Przez całe życie przeżywała tragedię jego nałogu, niekończącą się wędrówkę po szpitalach psychiatrycznych, sanatoriach i aresztach. Sąsiad z Montmagny, doktor Ettlinger, podsunął jej myśl o jakiejś terapii zajęciowej dla Maurice’a. Tak zaczęły się ich wspólne lekcje malarstwa. Suzanne uczyła syna podstawowych zasad rysunku i kompozycji.

Ustawiała na stole martwą naturę i uważnie patrzyła, jak Maurice machinalnie i bez zainteresowania kładzie farby na płótnie. Zdumiewająca była jednak jego łatwość malowania. Terapia zajęciowa na krótko odrywała go od picia.

Szybko jednak okazało się, że wyczekiwaną nagrodą za skończony obraz jest szklanka wina, albo dwie szklanki, albo trzy… Wkrótce zamieszkał w starej pracowni matki na Montmartrze przy ulicy Cortot. W dzień malował urokliwe zaułki Wzgórza, odrapane mury, rozsypujące się rudery, wiatraki, puste placyki i strome ulice.

Portret rodzinny
Portret rodzinny

Obrazy za kielicha

Wieczorami wędrował po kawiarniach. Mokre jeszcze płótna wymieniał w restauracjach na kieliszek alkoholu. W tych wędrówkach po knajpach towarzyszył mu często Amadeo Modigliani, malarz smukłych kobiet o migdałowych oczach, ale też pijak i narkoman. Uroczy i zabawny, był częstym gościem w domu Valadonki, mile widzianym o każdej porze dnia i nocy. "Moja matka z wyboru" – mówił o niej Modi.

Modigliani wprowadził nieśmiałego Utrilla do Bateau Lavoir, gdzie mieszkała grupa awangardowych artystów na czele z Picassem. Tutaj rodziły się rewolucyjne tendencje w sztuce XX wieku. Ale Maurice niewiele rozumiał z tych wszystkich dyskusji i kolejnych "izmów". "Kubizm", "fowizm", "poszukiwanie formy", "ekspresja koloru"… Wciąż powtarzał, że jest tylko "zwykłym sobie malarzem". "To jeden z największych malarzy francuskich" – powie o nim Picasso.

Gdy w 1927 roku Maurice Utrillo otrzyma rozetkę Legii Honorowej, będzie to dla jego matki chwila "gorzko okupionego triumfu". "Ach, jak ja bym cierpiała, gdyby mój syn nie umiał oddać światła w swoich obrazach" – powiedziała kiedyś. (…)

W 1915 roku w paryskiej galerii Berthy Weill odbyła się pierwsza indywidualna wystawa Valadon. Pod dotknięciem jej pędzla wszystko nabiera życia, oddycha – pisał krytyk Clarensol. – To niezwykła kobieta, wcielona namiętność, na próżno by szukać kogoś, z kim można by ją porównać.

Na dodatek projektant Paul Poiret, papież paryskiej haute couture, który wyzwolił kobiety od gorsetu, zaczął lansować "modę" na obrazy Valadon i Utrilla. "Ilekroć uda mi się dopomóc komuś w zrobieniu kariery – mówił Poiret – odbija się to pomyślnie na moim przedsiębiorstwie".

***

Utrillo okazał się nie tylko utalentowanym, ale też płodnym malarzem. Przypisuje mu się ponad 3500 obrazów. Choć nałóg bez wątpienia rzutował na całe jego życie – trafił przez do więzienia, a nawet próbował się zabić – to terapia, którą dla siebie wybrał, była ukojeniem. Mimo niezdrowego trybu życia Maurice dożył słusznego wieku 72 lat. Zmarł na zapalenie płuc w Dax we Francji.


Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Czyńskiej pt. "Kobiety z obrazów. Nowe historie" (Wydawnictwo Marginesy 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Małgorzaty Czyńskiej pt. "Kobiety z obrazów. Nowe historie" (Wydawnictwo Marginesy 2021).

Małgorzata Czyńska – historyczka sztuki, dziennikarka, pisarka. Autorka między innymi takich książek jak "Kobiety z obrazów"; "Łempicka. Tryumf życia"; "Metafizyczny harem". "Kobiety Witkacego" czy "Berezowska. Nagość dla wszystkich".

Komentarze (24)