Wytrenuj intuicję
Kojarzy nam się zwykle z wrodzoną zdolnością, którą można mieć albo której się nie ma. Wierzono, że mają ją kobiety, ale nie mężczyźni. Mowa o intuicji. Tymczasem okazuje się, że można ją też wytrenować.
29.04.2015 | aktual.: 30.04.2015 12:25
Kojarzy nam się zwykle z wrodzoną zdolnością, którą można mieć albo której się nie ma. Wierzono, że mają ją kobiety, ale nie mężczyźni. Mowa o intuicji. Tymczasem okazuje się, że można ją też wytrenować.
Wiele poglądów na temat intuicji, które znamy, wzięło się z czasów, gdy kojarzono ją z ludźmi słabszymi. – W czasach, gdy kobiety jeszcze nie studiowały i nie pracowały, kojarzono ją często właśnie z kobietami, z dziećmi i z niektórymi narodami, w tym także niestety z Polakami – mówi psycholog zajmujący się intuicją, profesor Witold Dobrołowicz z warszawskiej Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania. Dziś poglądy ulegają radykalnej zmianie. Intuicją chwalą się arcymistrzowie szachowi i menedżerowie podejmujący ryzykowne decyzje. Nic więc dziwnego, że stała się ona bardzo pożądana.
Intuicja niejedno ma imię
Intuicja stała się też tematem wielu projektów badawczych. Psychologowie traktują ją w różny sposób. – Niektórzy porównują ją do „trzeciego oka”, inni łączą ją z wyobraźnią. Przez wiele lat intuicję przeciwstawiano myśleniu. Teraz zaczyna się dziać odwrotnie i zaczyna się mówić o myśleniu intuicyjnym, dzięki któremu rozwiązujemy trudne, konkretne problemy – komentuje psycholog. – Wpływ na popularność intuicji ma na pewno to, że coraz częściej musimy szybko działać w sytuacji, gdy nie mamy pełnej informacji. Wtedy jest ona bardzo użyteczna – dodaje. Mówiąc o niej, mamy zwykle na myśli to, co psychologowie nazywają spostrzeganiem intuicyjnym.
Obrazuje to przykład dwóch prezesów prowadzących prężnie działające firmy, którzy postanowili dokonać fuzji. Z wnikliwych analiz księgowych wynikało, że taka współpraca byłaby korzystna dla obu stron. Prezesi umówili więc termin spotkania, na którym mieli podpisać odpowiednie dokumenty. W trakcie spotkania jeden z nich wyczuł jednak coś niepokojącego – trudny do nazwania chłód w powietrzu. Pod byle pretekstem przesunął więc podpisanie dokumentów na później. Okazało się to dla niego bardzo korzystną decyzją, bo szybko wyszło na jaw, że analizy finansowe drugiej firmy nie były zgodne z prawdą. Czy można więc wyrobić w sobie umiejętność wyczuwania takiego „chłodu”, który powstrzyma nas przed podjęciem niewłaściwej decyzji?
Jak wytrenować intuicję?
Trening intuicji polega na tym, że uczestnicy uczą się odkrywania pewnych prawidłowości przy braku niezbędnych informacji.
– Można o tym usłyszeć w języku potocznym, gdy niektórzy mówią, że „muszą się przespać z jakimś problemem”, zanim podejmą decyzję w jego sprawie – tłumaczy profesor Witold Dobrołowicz. Mimo że intuicja jest kojarzona z cechą indywidualną, istotne jest to, że zajęcia odbywają się w grupie. – Ma to związek z efektem synergetycznym, o którym pisał między innymi brytyjski lekarz Edward de Bono. Bardzo ważna przy tym jest atmosfera i swobodne zachowywanie się w trakcie spotkania. Na pierwszy rzut oka może przypominać to burze mózgów – mówi psycholog. – Zajęcia zaczynają się najczęściej od zmierzenia się przez grupę z jakimś zadanym im problemem, którego rozwiązanie na początku wydaje się niemożliwe – tłumaczy profesor. – Jedno z takich zadań polega na stworzeniu z dziewięciu zapałek pułapki na myszy. Gdy uczestnicy szkolenia słyszą o takim zadaniu, zwykle mówią, że jest to niemożliwe, że brakuje im narzędzi. Potem bardzo często po spotkaniu, gdy wracają do domu, w najmniej spodziewanym momencie przychodzi im do
głowy rozwiązanie problemu. I okazuje się, że z dziewięciu zapałek z powodzeniem zbudować można słowo KOT (litera K – trzy zapałki, litera O – cztery zapałki, litera T – dwie zapałki) – dodaje prowadzący tego typu treningi Witold Dobrołowicz.
Uczestnicy takich szkoleń próbują przewidywać też, co może się znajdować po drugiej stronie odwróconego obrazu wiszącego na ścianie. Próbują też dostrzegać prawidłowości w numerach losowanych w grach typu totolotek.
Dobrze jednak czasem pamiętać, że to, co nazywamy intuicją, może nią w rzeczywistości nie być. Pewien siedzący często za biurkiem mężczyzna miał intuicyjne przeczucie, że ktoś do niego zadzwoni. Bardzo często, gdy siedział przy biurku, wyciągał rękę do słuchawki i w tym momencie telefon stacjonarny dzwonił. Człowiek ten był przekonany, że ma świetną intuicję. Potem jednak okazywało się, że stary telefon, zanim zaczął dzwonić głośno, wydawał z siebie małe, ciche, trudne do usłyszenia trzaśnięcie. Umysł człowieka wychwytywał to i w ten sposób przygotowywał go na sygnał dzwonka telefonu. Wpływ miał na to jego słuch, a nie intuicja…
hellozdrowie.pl// Michał Dobrołowicz