Ksiądz sprawdził program edukacji zdrowotnej. Tak ją ocenia
Od września 2025 roku w szkołach nastąpiły zmiany. Zmniejszona została liczba godzin religii i etyki, a miejsce wychowania do życia w rodzinie zajął nowy przedmiot: edukacja zdrowotna. Decyzja wywołała między rządem a Kościołem spór. Jak twierdzi o. Paweł Gużyński, chodzi w nim bardziej o politykę niż faktyczne dobro uczniów.
Od 1 września 2025 r. liczba godzin religii i etyki została zmniejszona z dwóch do jednej tygodniowo, a lekcje te - zgodnie z nowymi przepisami - mają być prowadzone jedynie przed lub po obowiązkowych zajęciach. Równocześnie w miejsce dotychczasowego przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie wprowadzona została edukacja zdrowotna.
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej, ma to być przedmiot całościowy, obejmujący wiedzę z wielu obszarów: od nauk medycznych i przyrodniczych, przez społeczne i humanistyczne, aż po ścisłe. Program nowego przedmiotu ma dotyczyć zdrowia w różnych wymiarach - fizycznym, psychicznym, seksualnym, społecznym i środowiskowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sonda o edukacji zdrowotnej dla WP
Decyzje te wywołały gorącą debatę. Konferencja Episkopatu Polski w swoim liście pasterskim ostrzegała, że celem edukacji zdrowotnej nie jest troska o młodzież, lecz "zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości". Biskupi przekonywali, że uczniowie będą "poddawani erotyzacji", a rodziców wprost zachęcano, by nie wyrażali zgody na udział dzieci w "demoralizujących zajęciach". Krytyczne komentarze wobec nowego przedmiotu pojawiły się także w środowiskach prawicowych.
Ksiądz ocenił edukację zdrowotną. "Czytałem podstawę programową"
Sceptycznie do sporu odniósł się dominikanin o. Paweł Gużyński, z którym rozmawiał "Fakt". Jego zdaniem cała dyskusja ma charakter polityczny, a nie merytoryczny.
- Gdy episkopat się zorientował, że jest "zamach" na drugą lekcję religii, to przyjął takie, a nie inne założenia, jeżeli chodzi o ustosunkowanie się do tego przedmiotu. Tu nie ma kwestii merytorycznej. Ja czytałem podstawę programową do edukacji zdrowotnej i tam sprawy związane z seksualnością w stosunku do całego programu są marginalne - stwierdził duchowny.
Według niego, zarówno Kościół, jak i rządzący, prowadzą "polityczną grę" kosztem uczniów. - Biskupi szukali pretekstu, jak się odegrać w kwestii obcięcia lekcji religii. A rządzący szukali sposobu na to, jak odegrać się na Kościele, jak mu zaszkodzić i znaleźli ten sposób. Obetnijmy lekcje religii i włóżmy w to miejsce taki przedmiot. I to jest tego typu gra - ocenił.
- Tutaj wbrew pozorom najmniej istotne jest to, co podnoszą obie strony, a mianowicie dobro dzieci. Jedni mówią, że to dobro polega na tym, żeby były dobrze wyedukowane, miały wiedzę w aspekcie swojego zdrowia, a druga strona walczy o dobro dzieci, żeby nie były seksualizowane. A prawda jest taka, że żadnej ze stron nie chodzi o dobro dzieci, tylko prowadzą swoją grę polityczną - dodał.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl