Zapomniana córka Donalda Trumpa. Tiffany ma 23 lata i ambicją dorównuje ojcu
Ma 23 lata, jest początkującą modelką, porywanie się na rzeczy niemożliwe ma we krwi. Tiffany Trump jeszcze nie jest pewna, czy tak jak Ivanka chciałaby być poważną bizneswoman, czy jak Melania, postawić na showbiznes. Na razie nazywana jest "zapomnianą córką Donalda Trumpa".
12.07.2017 | aktual.: 12.07.2017 16:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie towarzyszyła ojcu w Warszawie, nie wiadomo, gdzie była, gdy trwał szczyt G20 i w najbliższym czasie raczej nie może liczyć na własny gabinet w Białym Domu (chociaż kto wie). Zanim jej tatuś postanowił uczynić Amerykę znowu wielką, Tiffany miała ambicję uczynić wielkim swoje konto na Instagramie. Jak dotąd obserwuje ją 845 tys. osób, co nie jest może spektakularnym wynikiem, ale dziewczyna od kilku lat wytrwale walczy o każdego nowego fana.
Będąc córką Donalda Trumpa i jego drugiej żony, prezenterki telewizyjnej i aktorki Marli Maples, Tiffany dorastała w przeświadczeniu, że może osiągnąć wszystko, co tylko sobie wymarzy. Wychowywała się w domu matki w Kalifornii, a potem wyjechała na Uniwersytet w Pensylwanii (alma mater Donalda Trumpa), żeby studiować socjologię. A może trochę po to, żeby zostać wreszcie sławną piosenkarką.
Dla większości z nas to pragnienie pozostałoby wyłącznie w sferze marzeń, ale nie dla córki miliardera i gwiazdy telewizji. Tiffany nagrała singiel "Like a Bird", a potem opowiedziała u Oprah Winfrey, że poważnie zastanawia się nad karierą piosenkarki.
Od czasu, kiedy Tiffany chciała być drugą Lady Gagą, minęło sześć lat z górką i córka miliardera zwróciła uwagę na zajęcie, z którego słynęła jej piękna macocha, Melania - modeling. Jeszcze w college'u Tiffany odbyła staż w "Vogue'u", który miał dać jej pełen obraz tego, jak wygląda amerykańska branża rozrywkowa.
Tiffany potrzebowała rozgłosu, a jej singiel nie spełnił oczekiwań. Dziewczyna szybko pojęła, że zamiast filmików z kolejnymi piosenkami wizerunkowo bardziej pomogą jej zdjęcia z synami i córkami sławnych i bogatych osobowości Ameryki - można wymienić choćby Kyrę Kennedy, córkę Roberta F. Kennedy'ego Jr czy Andrew Warrena, wnuka Davida Warrena, grecką księżniczkę Olimpię, Barrona Hiltona czy Gaïę Matisse, prapraprawnuczkę Henri'ego Matisse'a. Udało się, choć tylko częściowo - wkrótce "New York Times" ochrzcił jej profil przydomkiem "bogate dzieciaki na Instagramie".
Dziewczyna wykorzystała znajomość z Andrew Warrenem, by zacząć promować się jako modelka - w 2016 roku wzięła udział w jego pokazie podczas New York Fashion Week. Jak na ironię, o Tiffany zrobiło się naprawdę głośno dopiero, kiedy przypomniano nagrania startującego w wyborach prezydenckich Donalda Trumpa, na których usłyszeliśmy, jak miliarder w dziwny sposób opowiadał o… przyszłych piersiach Tiffany, kiedy ta była jeszcze niemowlęciem.
Okazało się, że Trump postanowił podzielić się uwagami na temat przyszłego biustu córki w programie Lifestyles of the Rich and Famous w 1994 roku, w którym wystąpił razem z Marlą Maples tuż po narodzinach Tiffany.
- Donald, co Tiffany odziedziczyła po tobie, a co po twojej żonie? - zapytał prowadzący program Robin Leach.
- Myślę, że odziedziczyła mnóstwo rzeczy po Marli - powiedział bez zastanowienia Trump. - Jest naprawdę pięknym dzieckiem, ma nogi Marli - dodał. A potem wskazał na swoją klatkę piersiową. - Jeszcze nie wiemy, po kim odziedziczyła tę partię ciała, ale czas pokaże - stwierdził.
Tym samym Tiffany podczas kampanii prezydenckiej ojca dzieliła zażenowanie Ivanki, która usłyszała z ust ojca, że "ma bardzo ładną figurę" i ten "umawiałby się z nią, gdyby nie była jego córką".
Kiedy ojciec walczył o głosy w pięćdziesięciu stanach Ameryki, Tiffany sporadycznie włączała się do jego kampanii. Uwagę szerszej publiczności zwróciło jej wystąpienie w Cleveland, kiedy dziewczyna zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie. Nie wspomniała o tym, że kiedy Marla powiedziała Trumpowi o ciąży, ten miał zapytać: "Co zamierzamy z tym zrobić?" - co wielu odczytywało jako wezwanie do aborcji. Ani o tym, że jej rodzice pobrali się dwa miesiące po jej narodzinach. Tiffany była za młoda, żeby pamiętać, że trzy z sześciu lat ich związku pochłonął wyczerpujący emocjonalnie rozwód.
Dziewczyna zawsze chętniej podkreślała bliski związek z Marlą, która "wychowała ją jak samotna matka", jak mówiła w programie Oprah Winfrey w 2011 roku, niż z ojcem. Donald Trump w międzyczasie ożenił się z Melanią, miał nową rodzinę, była też Ivanka, córka z pierwszego małżeństwa, która spełniała oczekiwania Trumpa na polu zawodowym.
W swojej pierwszej książce "The Trump Card: Playing to Win in Work and Life" Ivanka wspomina o izolacji Tiffany, nie tylko dlatego, że przyrodnia siostra mieszkała w innym stanie, niż pozostała część rodzeństwa. - Chociaż nie traktowaliśmy ojca jak bankomatu, mieliśmy tyle szczęścia, że mogliśmy liczyć na jego finansowe wsparcie, a od czasu do czasu cieszyć się jego hojnością - opowiada Ivanka. I dodaje, że w przypadku Tiffany, która nie mieszkała z nimi w Nowym Jorku, to nie było takie oczywiste.
To właśnie Ivanka przekonała ojca, by dał jej przyrodniej siostrze trochę kieszonkowego. - Zasugerowałam ojcu, żeby zaskoczył Tiffany kartą kredytową na gwiazdkę - pisze Ivanka w swojej książce. Od tego czasu Trump zaczął zasilać konto najmłodszej córki kwotą 500 dolarów miesięcznie, jak zdradzili "Vanity Fair" przyjaciele Tiffany. Opowiadali też, że kiedy trzeba było płacić za posiłek w restauracji, Tiffany zawsze rozliczała się co do centa.
Chociaż Ivanka jest po Donaldzie najbardziej rozpoznawalną osobą z rodziny Trumpów, a Tiffany, mimo starań, wciąż tą najrzadziej pojawiającą się w mediach, obie panie znalazły między sobą nić porozumienia. Ivanka wzięła przyrodnią siostrę pod swoje skrzydła. - To moja mała siostrzyczka. Była mi bliska przez cały życie i naprawdę ją kocham - wyznała w wywiadzie dla magazynu "People". Ivanka, która najlepiej rozumie Trumpa, w sposób naturalny stała się łączniczką między nią na ich ojcem. W dniu wyborów obie pomaszerowały do urn, by oddać na niego głos.
Od czasu do czasu pojawiają się jeszcze doniesienia, że Tiffany nie porzuciła myśli o karierze piosenkarki. Póki co wybiera się na Georgetown Law School, gdzie będzie studiować prawo. To miał być jej "plan B", jeśli nie wyjdzie jej w showbiznesie. Wszystko wskazuje na to, że córka kobiety, która przyjaźni się z Kardashiankami, jednak zostanie prawniczką.