Brzydkie słowo macocha
- Bałam się bardziej niż przed maturą – śmieje się dziś Anna, która pięć lat temu poznała swoich synów swojego partnera Artura, Antka i Alka – Artur zdecydował, że poznamy się na neutralnym gruncie i zaprosił nas do meksykańskiej restauracji – Anna wspomina jak trzęsły jej się ręce, kiedy witała się z dwom dryblasami. Była niezręczna atmosfera i chwile ciszy nad enchiladas, ale pod koniec kolacji napięcie ustępowało. Chłopcy byli bardzo ciekawi kobiety, którą przedstawił im ojciec. Potem były wspólne święta, pierwsze wspólny wypad na narty i koncert Antka, na który zaproszona też Anna nagle usłyszała ze sceny: „Zróbcie hałas dla dziewczyny mojego taty - Myślę, że miałam dość łatwo, bo chłopcy są fajni i dobrze wychowani. Mamy tak świetne relacje, że czasami boję się, że coś się może popsuć, ale na szczęście jest nieźle – Anna tylko raz zawracając uwagę podpitemu Antkowi, który późno wrócił z imprezy, usłyszała - „Nie pozwalaj se… Macochą jesteś” – Anka mówi, że oprócz tego incydentu, żaden z chłopców nie
pozwolił nigdy, aby Anka poczuła się źle i obco. Żeby poczuła się, jak, jak macocha.
POLECAMY: PŁACZ I AWANTURA. JAK REAGOWAĆ?