„Na scenie czuję się jakbym kochała się z tysiącami ludzi, ale do domu wracam sama”
Od początku szukała nowych doznań i chciała przekraczać kolejne granice świadomości. To był jej sposób na radzenie sobie z kompleksami. Po alkohol i twarde narkotyki sięgnęła wcześniej niż sam Jimi Hendrix. To sprawiało, że grany przez nią psychodeliczny rock miał bardzo autentyczny i przejmujący wyraz. W kręgach znajomych nazywana była nawet „speed freak” i w końcu musiała pójść na odwyk. Powróciła w świetnej formie i zaczęła współpracę z Big Brother & the Holding Company, którzy poszukiwali charakterystycznego wokalu. Szybko dostrzegły ją media i już w 1968 roku prestiżowy magazyn „Vogue” określił ją „najbardziej ekscytującą współczesną wokalistką”. Prawdziwy szał zaczął się jednak w momencie, gdy zaczęła nagrywać sama pod własnym nazwiskiem.