Zmarła 37‑letnia Agnieszka z Częstochowy. "Okrutne prawo zbiera swoje żniwa"
37-letnia Agnieszka trafiła do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie z dolegliwościami bólowymi w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Pierwszy płód obumarł. Lekarze czekali tydzień, aż obumrze drugi. W tym czasie stan zdrowia pacjentki drastycznie się pogarszał. Zmarła 25 stycznia. – Kobiety zastanawiają się: kto pierwszy umrze – mówi w rozmowie z WP Kobieta dyrektorka Federacji na Rzecz Kobiet Krystyna Kacpura.
26.01.2022 | aktual.: 26.01.2022 14:01
Zgodnie z relacją rodziny 37-letnia Agnieszka została przyjęta do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie z powodu pogarszających się bólów brzucha i wymiotów, których doświadczała w I trymestrze ciąży bliźniaczej. Wcześniej lekarze mieli bagatelizować te dolegliwości. W szpitalu jej stan z dnia na dzień się pogarszał. 23 grudnia obumarł pierwszy płód. Lekarze nie usunęli go, lecz czekali, aż funkcje życiowe zatrzymają się również u drugiego. Trwało to tydzień. Po kolejnych dwóch dniach lekarze usunęli martwe płody z łona kobiety. Na oddział przyszedł ksiądz i odprawił im pogrzeb.
Stan zdrowia 37-latki w dalszym ciągu drastycznie się pogarszał. Z wyników badań wynika, że prawdopodobnie zachorowała na sepsę. Po niecałym miesiącu doszło do zatrzymania akcji serca, jednak pacjentkę udało się reanimować. Kolejnego dnia większość organów przestała funkcjonować, a kobieta została przetransportowana do szpitala w Blachowni w okolicach Częstochowy. Agnieszka zmarła 25 stycznia. Osierociła troje dzieci.
Takich kobiet jest więcej
Głos w tej sprawie zabrała Krystyna Kacpura, dyrektorka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Działaczka miała nadzieję, że po sprawie Izabeli z Pszczyny sytuacja w Polsce ulegnie na tym polu poprawie. Jednak kobiet zgłaszających się do niej w podobnej krytycznej sytuacji jest bardzo wiele.
– To jest sytuacja tragiczna. Okrutne prawo zbiera swoje żniwa. Nie jest to pierwsza taka sprawa, ponieważ wcześniej była Izabela z Pszczyny, a ile tak naprawdę było takich przypadków, tego nie wiemy. Do nas, do Federy, zgłaszają się kobiety, w podobnej sytuacji i wszystkim staramy się pomóc. Kobiety zastanawiają się i pytają nas, kto pierwszy umrze, czy płód, czy one, a może równocześnie. W Częstochowie miałyśmy już jedną sprawę. Kobiecie odeszły wody, lecz wypisano ją ze szpitala i polecono jej, żeby sama w domu monitorowała stan płodu i ewentualnie zgłosiła się do placówki ponownie. Po prostu ryzykuje się życiem kobiety w imię płodu, który bardzo często nie ma szans na przeżycie – stwierdziła Krystyna Kacpura w rozmowie z WP Kobieta.
– Myślałyśmy, że po tej bardzo głośnej sprawie Izabeli z Pszczyny Ministerstwo Zdrowia, Konsultant Krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii i w ogóle lekarze pochylą się nad tą kwestią i przygotują procedurę, która będzie ratowała przede wszystkim życie i zdrowie kobiet, bo one mają dom i rodzinę. Myślę, że to powinno być priorytetem – podsumowała dyrektorka Federy.
Winią restrykcyjne prawo antyaborcyjne
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy również Joannę Gzyrę-Iskandar z Centrum Praw Kobiet. Działaczka stwierdziła, że do tragedii wcale nie musiało dojść i wskazała na dwa problemy, które są przyczyną takich sytuacji.
– To jest straszna historia i ogromna tragedia dla całej rodziny oraz bliskich pani Agnieszki. Przekazujemy wyrazy współczucia i solidarności. Nie musiało do tego dojść. Być może to jest w tym wszystkim najgorsze. Moim zdaniem zawiniły dwa czynniki. Z jednej strony na pewno restrykcyjne prawo antyaborcyjne w Polsce, które utrudnia lekarzom wykonywanie ich zawodu i ratowanie życia kobiet. I to jest kwestia, która koniecznie musi ulec zmianie. Podejrzewam, że lekarze, kierując się po prostu literą prawa, wstrzymywali się tydzień z aborcją selektywną, czyli usunięciem tego pierwszego obumarłego płodu – powiedziała Joanna Gzyra-Iskandar.
– Natomiast druga kwestia jest taka, że lekarze w Polsce mają często pewne uprzedzenia przed wykonywaniem aborcji i nie chcą jej robić. Nie wiem, czy każdy ginekolog w Polsce podjąłby się wykonania takiej aborcji selektywnej. Podejrzewam, że nie. I myślę, że to jest druga strona tego samego medalu. Nastawienie lekarzy do pacjentek absolutnie musi się zmienić. Nie może dochodzić do sytuacji, w których kobieta w zagrożonej ciąży trafia na oddział i nie wychodzi z niego żywa – dodała oburzona przedstawicielka CPK w rozmowie z WP Kobieta.
W związku z tragiczną śmiercią 37-letniej Agnieszki Strajk Kobiet zachęca do spotkania się jeszcze dziś o godzinie 18 pod Trybunałem Konstytucyjnym, by po raz kolejny protestować przeciwko polskiemu prawu antyaborcyjnemu. Z kolei Aborcyjny Dream Team prosi, by o godzinie 20 zapalić świeczkę w oknie ku pamięci zmarłej.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl