Blisko ludziZwiązek zbyt idealny. Nie może skończyć się to dobrze

Związek zbyt idealny. Nie może skończyć się to dobrze

– Osoby będące w związku symbiotycznym mają poczucie, że z nikim innym im się tak świetnie nie rozmawia, jak z ich partnerem, z nikim innym nie czują się tak dobrze. Tylko ta osoba daje im poczucie spełnienia. Tak jakby stworzyli z dwojga jeden doskonały byt lub mieli poczucie odnalezienia brakującego elementu "ja". Jednak taki związek nie kończy się dobrze – mówi psychoterapeutka Aneta Pękała w rozmowie z Katarzyną Trębacką.

Związek symbiotyczny - czym jest?
Związek symbiotyczny - czym jest?
Źródło zdjęć: © 123RF

19.02.2021 13:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Związek symbiotyczny, wnioskując z nazwy, zdaje się być wymarzonym rodzajem relacji. Jednak w rzeczywistości taką nie jest.

Aneta Pękała, psychoterapeutka: Nazwa takiego związku wywodzi się z jednego z etapów rozwojowych w życiu człowieka. Chodzi o moment symbiozy z matką, który trwa od urodzenia do mniej więcej skończenia przez dziecko pół roku. Co prawda to nie koniec, bo występuje on w różnych formach do trzeciego roku życia malucha. Jednak w tym pierwszym okresie charakteryzuje się właśnie połączeniem mamy i dziecka tak, że ono nie wie, że jest odrębną istotą. Jest tak zależne od niej, że w ogóle nie orientuje się, że ma swoje ciało, funkcjonuje na poziomie podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie, spanie, ukojenie.

Jego komfort jest w stu procentach zależny od drugiej osoby. To normalny, najbardziej naturalny etap rozwojowy, który prowadzi do procesu indywiduacji, czyli coraz większej samodzielności. By jednak ona nastąpiła, niezbędna jest właściwa postawa rodziców. Jeśli dochodzi do różnego rodzaju zaburzeń tego etapu rozwoju dziecka, to w jego dorosłym życiu może dochodzić do próby rekompensaty tych braków, do realizacji tej niespełnionej potrzeby z okresu dzieciństwa. Objawia się to potrzebą scalania się z drugą osobą. Oczywiście w dużej mierze dzieje się to na poziomie nieświadomym. Wiele osób nie wie, że w ten sposób wchodzi w relację miłosną.

W jaki sposób może dojść do zaburzenia procesu usamodzielniania się przez dziecko?

Jak mówiłam, przez pierwsze sześć miesięcy życia dziecka odczuwa ono wzmożoną potrzebę połączenia z matką, wymaga opieki, skupienia na nim uwagi. Gdy matka z jakichś powodów nie zapewnia dziecku tej bliskości, może ono jako osoba dorosła mieć skłonność do wchodzenia właśnie w relacje zależnościowe. Ale nawet jeśli przez te pierwsze sześć miesięcy matka wystarczająco opiekuje się dzieckiem, to komplikacje i tak mogą pojawić się później.

Nadopiekuńcza lub lękowa mama robi to w ten sposób, że wyraża niezadowolenie lub okazuje maluchowi chłód, gdy ten próbuje eksplorować nowe obszary. To może być ograniczenie normalnych zachowań dziecka w tym wieku: nie pozwala mu się wysunąć szuflady, bo gdy tylko to zrobi, to natychmiast jest karane, albo mama zakłada blokady na szufladę, nie rozumiejąc, że to jest normalny sposób na poznawanie nowych rzeczy. Dla dziecka takie proste czynności stanowią próbę zyskania autonomii, robienia czegoś po swojemu.

Czym się charakteryzuje związek symbiotyczny?

Bardzo często w myśleniu o związkach symbiotycznych dochodzi do pewnego uproszczenia, bo sprowadza się je głównie do relacji damsko-męskiej, gdzie para, która poznaje się, ma wrażenie, że jest dla siebie stworzona, że obie osoby czują się jak dwie połówki jabłka, że zjednoczenie, połączenie w całość jest tym, co da im szczęście. I rzeczywiście najczęściej to związki damsko-męskie uważa się za symbiotyczne.

Ale trzeba też pamiętać, że skala tego zjawiska jest bardzo różna i może dotyczyć też wielu innych relacji. Czasami odnosi się do osób, o których byśmy nie pomyśleli, że są w takiej silnej zależności. To mogą być profesjonaliści świetnie radzący sobie na polu zawodowym, robiący karierę, zdecydowani, niezależni, zdobywający wysokie stanowiska, ale pozostający w zależności emocjonalnej wobec innego osoby. To może być dyrektor z dużej firmie, który zarządza wielkim zespołem, obraca wielkimi kwotami, ale jednocześnie musi codziennie dzwonić do swojej 68-letniej mamy, bo jeśli tego nie zrobi, to spotkają go pretensje i dopadną wyrzuty sumienia.

Taki charakter może mieć przyjaźń między dwiema osobami, zwłaszcza młodymi. Jest taka faza w okresie dojrzewania, że przyjaciółki wyglądają tak samo. Choć widać to także u starszych osób. Zdarza się, że osobowości zależne, gdy nie mogą znaleźć partnera życiowego, szukają takiej relacji zastępczej właśnie z przyjaciółką lub przyjacielem.

Relacja symbiotyczna, niezależnie od tego, kogo dotyczy, ma pewne cechy wspólne?

Tak, bo nawet jeśli nie odnosi się do relacji damsko-męskiej, a właśnie dotyczy dwóch przyjaciółek, to występuje pewien rodzaj fascynacji, zakochania. Takie osoby mają poczucie, że z nikim innym im się tak świetnie nie rozmawia, z nikim innym nie czują się tak dobrze, że tylko ta osoba daje im poczucie spełnienia. Tak jakby stworzyli z dwojga jeden doskonały byt lub mieli poczucie odnalezienia brakującego elementu "ja".

Jak wygląda taka relacja z rodzicem?

Jest to rodzaj silnej, najczęściej nieadekwatnej do wieku i pełnionych ról więzi, o charakterze głównie, choć nie tylko, emocjonalnym. Może wiązać się z poczuciem dużej potrzeby wsparcia i kontaktu przy jednoczesnym odczuwaniu wyrzutów sumienia, pretensji, powinności, ciężaru. Na przykład są kobiety, które mówią, że ich matka jest ich najlepszą przyjaciółką. Taka deklaracja jest alarmująca, bo może wskazywać na brak granic. I często wiąże się np. z koniecznością codziennych telefonów, dbania o emocje mamy, ale także szeroki zakres wpływu i potrzebę np. radzenie się. Można mieć dobry kontakt ze swoją mamą, ale gdy ona staje się najlepszą przyjaciółką to mamy do czynienia z pewnym nadmiarem, przekroczeniem, bo najlepsza przyjaciółka i mama to są przecież dwie różne role.

Wróćmy do relacji damsko-męskiej. Po okresie cudownego zjednoczenia, poczucia spełnienia ten idealny związek zmienia się…

Po tym raju, po odnalezieniu drugiej połówki jabłka, po "skąpaniu się" w tej symbiozie, która jest przynależna wiekowi dziecięcemu, przychodzi kolejny etap. Trzeba zapłacić cenę za to połączenie, które spełnia wszystkie nasze potrzeby. Ceną jest na przykład zahamowanie złości, czyli czegoś, co jest jedną z podstawą budowania zdrowej relacji.

Dwoje ludzi musi się w pewnym momencie spotkać w tym, czym się różnią, wypracować formę porozumienia w kwestiach spornych, jakiś sposób dogadania się. Jeśli do tego nie dochodzi, to taka relacja jest odczuwana jako rodzaj ciężaru, dyskomfortu, zniechęcenia. Często pojawia się u jednej z osób poczucie winy, złości, że nie można się oderwać od tej opieki, tych telefonów, tej zależności. Taki związek zazwyczaj nie kończy się dobrze, chyba że jedna ze stron zacznie rozwijać się niezależnie od drugiej i dzięki temu ich relacja przeobrazi się. Innym wyjściem jest pójście na terapię.

Co powoduje, że taka relacja symbiotyczna zaczyna szwankować?

Nadchodzi taka chwila, gdy jedna z tych osób jest już zmęczona, znajduje się na innym etapie życia, nie chce tej opieki, za to pragnie wyzwolić się ze związku, który opiera się na zależności. To jest bardzo ważny moment, bo gdy u kogoś w świadomości zaczyna się tlić potrzeba uwolnienia się, to jednocześnie pojawia się nadzieja na przebudowę takiej relacji. Albo na rozstanie.

Czasami dzieje się też tak, że takie związki rozpadają się pod wpływem nagłych, nieoczekiwanych działań jednej ze stron. Narasta frustracja, rośnie poziom niewyrażonej złości, zmęczenia sobą. Często to nie jest wyrażane w rozmowie, bo przecież oficjalny przekaz jest taki, że chcemy utrzymać tę idealną relację, jesteśmy sobie przeznaczeni, pasujemy do siebie jak dwie połówki jabłka. Pojawia się ambiwalencja, która powoduje, że na przykład ona przytula go rano i czuje się jakby znała go całe życie, a wieczorem przy zasypianiu jest jej niewygodnie, coś ją gryzie.

I on ją tak denerwuje, a gdy myje zęby, to najchętniej by go kopnęła?

Dokładnie. Nawet mała rzecz wyprowadza z równowagi. Czasami, gdy jest taki duży poziom nieświadomego przeżywania, jedna z osób zdradza albo decyduje się na inny duży krok, czyli na przykład ślub, albo dziecko. To prowadzi do kryzysu i rozpadu tego związku.

Co charakterystyczne dla takich par, to to, że jeśli je zapytamy, co je ujęło w drugiej osobie, rzadko wymieniają bardzo realistyczne cechy. Raczej mówią o tym, że to jest bezinteresowna miłość. To będzie opis idei, przynależności, opieki, troski

Jaka jest droga wyjścia z takiej sytuacji?

Można nad tym pracować w gabinecie psychoterapeutycznym, indywidualnie w rozwoju własnym, szukając tego co moje w świecie, na różnych warsztatach, w literaturze. Ważne jest, z jakim momencie jest dana osoba, co jest punktem wyjścia do przepracowania tego problemu. Czasami zdarzają się osoby, które bardzo cierpią po rozstaniu. Świat im się zawala, mają depresję, poważny kryzys. To dotyczy obu płci. Życie im się kończy, wszystko poza utraconą relacją przestaje mieć znaczenie.

Komentarze (287)