Konsensualny seks. Kiedy "tak" to "tak" a "nie" to "nie"
Coraz więcej mówi się o konsencie, czyli o uprawianiu seksu za zgodą wszystkich zaangażowanych stron, o pilnowaniu swoich seksualnych granic i szczerych rozmowach na temat seksu. Ale jak to wygląda w praktyce?
29.08.2020 07:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Doskonale znamy powiedzenie, że seks się uprawia, a nie o nim gada. Jednak w XXI wieku reguły gry się zmieniły i świadome osoby, które rozwijają się w temacie seksualności, wiedzą, że liczy się i teoria, i praktyka, szczere rozmawianie o seksie, pytanie o zgodę, mówienie o tym, co nam w łóżku się podoba, a co jednak nie. To powinno być naturalne. Ale nie jest. I nic dziwnego, bo nie ma w naszym kraju rzetelnej i pozytywnej edukacji seksualnej, która uczyłaby asertywności w seksie i podkreślała wagę konsentu. Braki w edukacji warto jednak nadrabiać!
Seks konsensualny – definicja
Czym zatem jest konsensualny seks? To seks, na który wszystkie zaangażowane w niego strony wyrażą jasno, świadomie i dobrowolnie zgodę. O tę zgodę należy pytać każdorazowo, nie można jej dać raz na zawsze. Bycie w związku czy w małżeństwie nie oznacza, że nie trzeba już pytać o zgodę. Podobnie jeśli to pierwsza randka, podczas której rozmawialiśmy o seksie i przenieśliśmy się do mieszkania – tuż przed pójściem do łóżka trzeba się upewnić, że nadal mamy ochotę na uprawianie seksu, że nic się nie zmieniło. Dobrze też ustalić warunki, na jakich się na ten seks zgadzamy, np., że będzie on zabezpieczony prezerwatywą, jakie rodzaje seksu są dopuszczalne, a jakie nie.
Omówmy, co znaczy jasno wyrażona, świadoma i dobrowolna zgoda. Po pierwsze chodzi o to, żeby konkretnie zapytać, czy druga osoba zgadza się na daną czynność seksualną. Zgodą będzie powiedzeniem "tak" czy innym potwierdzeniem. Jeśli usłyszymy: "nie tym razem", "chyba nie", "nie mam pewności" – to nie jest zgoda, to sygnał, by zrezygnować. Wywieranie presji oczywiście może sprawić, że ktoś się w końcu zgodzi, ale prawdopodobnie zrobi to wbrew sobie. I tu druga sprawa – wymuszona zgoda tak naprawdę zgodą nie jest, więc uprawiając w tej sytuacji seks, przekraczamy cudze granice. Dobrowolnej zgody nie może udzielić również osoba, która wie, że odmowa będzie wiązała się np. z przemocą fizyczną i/lub ekonomiczną, porzuceniem, kłopotami w pracy – jeśli to np. przełożony nalega na stosunek. Trzecia sprawa – świadoma zgoda. Chodzi tu o to, żeby była wyrażona ona przez przytomną osobę, która ma zdolność podejmowania decyzji.
Oczywiście najlepiej byłoby gdyby nie odbywało się to pod wpływem alkoholu czy innych używek. W praktyce jednak wiemy, że np. alkohol często towarzyszy randkom, pozwala się rozluźnić, nastroić na seks. Jednak kiedy widzimy, że osoba, z którą chcemy uprawiać seks, ledwo stoi na nogach, nie może się poprawnie wysłowić, to zdecydowanie jest w stanie, w którym nie może udzielić świadomej zgody. A już zwłaszcza kiedy jest nieprzytomna. Wtedy wypada się nią zaopiekować, odprowadzić do domu i położyć spać, zaniechawszy jakichkolwiek czynności seksualnych. W przeciwnym razie dopuszczamy się gwałtu. Kontrowersyjne jest też budzenie seksem. Można się na coś takiego umówić, najlepiej konkretnej nocy, ale pamiętać, że po przebudzeniu ktoś może mimo wszystko nie chcieć seksu uprawiać. Trzeba to uszanować. Jeśli jednak nie umówimy się na taką aktywność, to budzenie seksem także będzie gwałtem.
Przy okazji – ku pamięci – gwałt to także "inna czynność seksualna". Nie będzie to więc tylko penetracja (uznawana przez wiele osób za "właściwy" seks), lecz także przymuszenie do seksu oralnego, włożenie palca do pochwy czy odbytu bez zgody, pocieranie łechtaczki, całowanie. Generalnie przekraczanie cudzych cielesnych granic i wszelkie czynności w seksualnym obrębie, na które nie ma zgody dobrowolnej i świadomej, jasno wyrażonej – to gwałt. Także obcowanie płciowe z osobą poniżej 15. roku życia według polskiego prawa jest gwałtem. Ach, a krótka sukienka, czerwona szminka, uśmiech od dziewczyny przy barze nie są zaproszeniem do seksu! Pewność, że ktoś chce z nami rzeczywiście uprawiać seks, możemy mieć wtedy, kiedy o zgodę zapytamy i otrzymamy zdecydowanie twierdzącą odpowiedź.
To, co jeszcze warte podkreślenia – zgodę możemy cofnąć w każdej chwili, choćbyśmy nie wiadomo jak daleko zaszli. "Stop", "nie", "nie czuję się komfortowo", "nie wiem, czy mi się to podoba", ustalone wcześniej słowo bezpieczeństwa – to sygnały, że bezwzględnie należy przestać seks uprawiać.
Świetnym metaforycznym przykładem tego, czym jest konsent, jest film o herbacie. Inicjowanie seksu i pytanie o zgodę porównane jest w nim do robienia komuś herbaty. Koniecznie zobaczcie to wideo.
Zgoda - proste jak herbata
Konsent w praktyce
Choć pytanie o zgodę może wydawać nam się dziwne, to zapewniam, że wchodzi w krew i może być wręcz elementem gry seksualnej, podkręcać atmosferę, a bez wątpienia jest świadectwem tego, że podchodzimy do seksu i drugiej osoby świadomie, z szacunkiem. Kiedy idziemy z kimś do łóżka, to przecież chcemy zostawić po sobie dobre wrażenia, dać przyjemność, a nie traumę, chcemy, aby ktoś rzeczywiście miał ochotę z nami ten seks uprawiać. Czy sami lubimy sytuacje, kiedy robimy coś na siłę? Tylko dlatego, żeby ktoś się nie obraził? Jak się czujemy, kiedy ktoś przekracza nasze granice? Zapewne co najmniej niekomfortowo. Jeśli chcemy, by seks nam i osobom, z którymi go uprawiamy, kojarzył się pozytywnie – pytajmy zawsze o zgodę.
Czekajmy na jasne komunikaty i sami jasno komunikujmy nasze potrzeby, oczekiwania, odczucia. Bo jedno to zgoda na seks, a drugie – uważność w trakcie stosunku – zarówno wobec tego, co sami odczuwamy, jak i tego, jak czują się osoby, które są w tej sytuacji z nami. Komunikacja w trakcie seksu jest ważna, dawajmy znać, kiedy coś nam nie odpowiada, proponujmy inne rozwiązania zgodne z naszymi preferencjami – cały czas pamiętając, że możemy o coś poprosić, ale druga osoba nie musi się na to zgodzić i to jest OK. Nawigujmy się wzajemnie po naszych ciałach, bo przecież żyjąc w nich na co dzień, najlepiej je znamy.
Konsensualność odnosi się nie tylko do sytuacji, kiedy spotykamy się na żywo. Seks coraz częściej uprawiamy także online, dajmy na to spotykając się podczas wideorozmowy. To również jest sytuacja, kiedy wypada pytać, na co ktoś ma ochotę, czy zgadza się, byśmy się przed nim rozebrali i tak dalej. To samo dotyczy sextingu, wirtualnego flirtowania. Zapytajmy, czy ktoś ma czas i chęć na erotyczną rozmowę, zanim wyślemy pikantną wiadomość lub nagie zdjęcie, co dla osoby niespodziewającej się takiej treści może okazać się czymś nieprzyjemnym i niepożądanym.
Gdzie leżą nasze granice
Mówiąc o konsencie, jak i rozmowach o seksie, trzeba podkreślić wagę tego, by wiedzieć zawczasu, gdzie leżą nasze seksualne granice, jakie są nasze sekspotrzeby, co w seksie jest dla nas dopuszczalne, a na co na obecnym etapie życia się nie zgodzimy. Niestety rzadko poświęcamy czas namysłowi nad własną seksualnością, a naprawdę warto zadawać sobie pytania o swoje seksualne preferencje. Taka świadomość pozwala szczerze rozmawiać o seksie z innymi osobami i negocjować jego warunki. Pomocne w tym może być także uprawianie samomiłości, eksplorowanie ciała na własną rękę, kiedy w spokoju możemy np. poznać swoją drogę do orgazmu, sprawdzić, jaki dotyk najbardziej nam odpowiada, w jakich warunkach możemy skupić się na cielesnej przyjemności.
(Seks)komunikacja to podstawa
Kiedy już wiemy, gdzie leżą nasze granice i jakie są nasze sekspreferencje, możemy przystąpić do rozmów o seksie. Oczywiście nie z zaskoczenia. W odpowiednim, komfortowym czasie i miejscu. Najlepiej wcześniej zadać sobie tematy do przemyślenia i ustalić zasady komunikacyjne. Na przykład, że nie krytykujemy swoich upodobań czy sekszachowań, nie oceniamy. Następnie warto sobie przedyskutować, jak rozumiemy w ogóle seks – dla każdej osoby może on oznaczać trochę co innego. Do tego warto omówić pojęcie konsensualnego seksu, ustalić, że zawsze pytamy się o zgodę, że "nie" znaczy "nie" a "tak" to "tak". Można ustalić wspólnie słowo bezpieczeństwa, po którym przerywamy czynności seksualne.
Super sprawą jest także językowa zabawa i tworzenie intymnego słownika – można wybrać ulubione słowa z seksualnej sfery czy wymyślać nowe. Mówmy w końcu o tym, co lubimy, bo nikt się sam raczej nie domyśli i tylko będzie błądził po naszym ciele po omacku. Pytajmy też o cudze preferencje, pragnienia, fantazje. Pamiętajmy przy tym, że nie mamy obowiązku realizować tych pragnień, że możemy, ale nie musimy. Choć warto się zastanawiać, dlaczego jakieś seksualne zachowania nas odrzucają – nie, żeby się biczować, wstydzić, ale by lepiej zrozumieć swoją seksualność.
Polecam rozmawianie o seksie, bo to bardzo rozwijające i podniecające. Ułatwia pytanie o zgodę i komunikowanie się, kiedy już w sypialni zrobi się gorąco. I zapewniam, że naprawdę warto rozmawiać, upewniać się, że drugiej osobie wszystko, co robimy, odpowiada, sprawdzać, czy nie przekraczamy granic, nie robimy niechcący, ale jednak krzywdy i czy aby na pewno zostawiamy po sobie mile wspomnienia. Bądźmy dobrymi kochankami o wysokiej kulturze seksualnej! A tacy kochankowie i takie kochanki bezwzględnie pytają o zgodę i seksualne preferencje.