Wspólne łóżko - pole bitwy czy sztuka kompromisu?
- Moje udane małżeństwo trwa od 35 lat i nigdy nie mieliśmy wspólnej sypialni. Różnimy się zegarem biologicznym: ja-skowronek, mąż -sowa, ja lubię ciemność w sypialni, mąż- gdy jest widno, ja lubię spać w chłodzie, mąż lubi ciepło w sypialni itd. Znajomi się dziwią i różnie komentują, a nam jest tak dobrze i "nie boli mnie głowa" mimo zbliżającej się 60-tki - tłumaczy na forum swoją decyzję mafik52.
Dla takich par osobne sypialnie to sposób na zachowanie własnej tożsamości, wyeliminowania spięć, stworzenie własnej przestrzeni, a nawet podgrzanie erotycznej atmosfery. Wzajemne zapraszanie się do wybranej sypialni, to jak wieczne umawianie się na randki. Tu na nudę nie ma miejsca. - Niewątpliwie w takich przypadkach sypianie osobno pomaga zachować związek – podsumowuje Piotr Stoń, psychiatra i psychoterapeuta.
POLECAMY: * Mąż opowiada o naszym seksie!*