Duszenie potrzeb i emocji - o walce z nadwagą
Czy ty również, podobnie jak wiele innych kobiet, uległaś mitowi szczupłej i wysportowanej sylwetki i poddajesz swoje ciało tresurze ćwiczeń i głodówek? Czy też, jak Marta i Gosia, próbowałaś już wielu diet, po których niezmiennie następował efekt jo-jo i powrót do starej wagi?
10.10.2011 | aktual.: 12.10.2011 13:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy ty również, podobnie jak wiele innych kobiet, uległaś mitowi szczupłej i wysportowanej sylwetki i poddajesz swoje ciało tresurze ćwiczeń i głodówek? Czy też, jak Marta i Gosia, próbowałaś już wielu diet, po których niezmiennie następował efekt jo-jo i powrót do starej wagi? A może już czas, aby zatrzymać się na chwilę i zastanowić nad tym, dlaczego tyjesz? Czemu sięgasz po jedzenie, nawet wtedy, gdy wcale nie jesteś głodna? Czy to kwestia genów, zbyt wolnej przemiany materii, a może emocji?
Niezaspokojony głód
Marta ma dobrze płatną pracę, świetnie zarabia, ma wielu znajomych i często spędza czas w ich towarzystwie. Stać ją na sprawianie sobie różnych przyjemności, ale tak naprawdę nie czuje się spełniona i szczęśliwa. Czegoś jej brakuje, jest coraz bardziej przygnębiona i apatyczna.
„Żyję w ciągłym stresie: praca, imprezy, znajomi, potem pusty dom. Nie lubię wracać do domu, nie lubię być sama, wtedy się boję tej pustki i ciszy. Czuję się samotna. Zawsze wtedy pomagają skarby z mojej lodówki, najchętniej lody czekoladowe albo słodkie batoniki. Wtedy czuję się ukojona i mogę spokojnie zasnąć. Tylko rano znów to poczucie winy i wstręt do siebie, gdy wchodzę na wagę.”
Marta nie zdaje sobie sprawy, że jej problemy mają swoje źródło w głowie. Pochłania jedzenie nie zawsze tylko dlatego, że jest głodna, ale dlatego, ze nie radzi sobie z trudnymi emocjami. „Zajada” stres, poczucie samotności, nagromadzoną i niewyrażoną złość, pustkę. Myli lęk, napięcie i poczucie zagrożenia z głodem. Brakuje jej poczucia bezpieczeństwa i akceptacji siebie. Dusi w sobie smutki i niezaspokojone potrzeby. Nie rozumie samej siebie, nie słyszy własnych emocji, które są przecież sygnałem, że coś w jej życiu źle się dzieje, że warto wreszcie coś zmienić.
Poprawione emocje
Małgosia również karmi siebie, aby zaspokoić swoje emocje i poprawić sobie nastrój. W domu rodzinnym zabrakło jej stabilnego środowiska i bezpiecznej atmosfery. Rodzice nie nauczyli jej, jak rozpoznawać i wyrażać swoje emocje, nie rozmawiano w domu o uczuciach, a nawet bano się ich.
Rodzice nie upewniali jej, że zawsze ją kochają, mało chwalili, nie pozwalali złościć się ani płakać.
POLECAMY:
Gdy jako mała dziewczynka odniosła jakąś porażkę i była smutna, mama szybko dawała jej do zjedzenia jakiś smakołyk, ucząc w ten sposób, że przykrości, smutki i złe nastroje można zagłuszyć jedzeniem. Tata rozwiódł się z mamą i wpadał tylko od czasu do czasu, za to zawsze z torbą pełną słodyczy. Czasami zabierał ją też do McDonaldsa, jakby chciał ją przeprosić, że nie ma czasu częściej się z nią spotykać.
„Nawet teraz, gdy coś mi się nie udaje, jestem smutna lub boję się, robię sobie w domu wieczorną ucztę. Najchętniej sama, bo wstydzę się przed innymi moich napadów wilczego apetytu. Dosłownie się objadam, nie mogę się zatrzymać... A potem mój stres jest jeszcze większy, czuję się okropnie i znów kontroluję wagę przez jakiś czas. Chyba jestem uzależniona od jedzenia i od ciągłych diet.”
Nie oszukasz samej siebie
Jeśli zdarza ci się podjadać aby zagłuszyć w sobie nieprzyjemne uczucia, jeśli sprawdzasz kolejne diety, które pomogłyby ci zrzucić zbędne kilogramy, pamiętaj, że są to zastępcze sposoby zaspokajania własnych potrzeb. Nie oszukasz samej siebie, wciąż będziesz potrzebowała jeść coraz więcej, ale nie zaspokoisz w ten sposób głodu miłości. Niewyrażona złość też nie zniknie, choćbyś ja codziennie zamiatała pod dywan za pomocą słodyczy i chipsów. Nie musisz być miła i potulna, nie musisz być zawsze zadowolona i zgadzać się z innymi. Objadanie się i tycie to złość skierowana na samą siebie, zamiast wobec osoby, która złość wywołała.
To zła strategia i obraca się przeciwko tobie. Powoduje, że wycofujesz się z relacji, spada twój szacunek do samej siebie i sama sobie utrudniasz realizację planów życiowych. Zamiast na właściwych problemach, które możesz rozwiązać, skupiasz się na swojej wadze i na dietach. Odciągasz uwagę od ważnych aspektów swojego życia, od twych pragnień, które wołają o zaspokojenie. Być może boisz się nimi zająć, bo musiałabyś przyznać sama przed sobą, że czas już zmienić tę nudną pracę poniżej twoich możliwości czy zakończyć niesatysfakcjonujący od dawna związek. Sabotujesz swoje marzenia, bo praca jest dobrze płatna, a dzieci potrzebują ojca.
Jedz, żyj i kochaj
Nie daj sobie wmówić, że szczęście zależy od smukłej sylwetki, bo niejedna odchudzona kobieta ze zdziwieniem zrozumiała, że jej życie nadal jest puste i smutne. Być może łatwiej jest schudnąć parę kilogramów, niż znaleźć w sobie odwagę na rozstanie czy rozwiązanie prawdziwych konfliktów. Łatwiej przejść na dietę niż awansować czy założyć rodzinę, ale jeśli to jest twoje prawdziwe pragnienie, dieta na to nic nie pomoże.
Adriana Klos - psycholog i psychoterapeuta warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii "Strefa Zmiany". Pomaga ludziom borykającym się z problemami depresji, lęków, z kryzysami w związkach, w relacjach z ludźmi, z syndromem DDA.
(ak/sr)