Kobieta i mężczyzna - jak pogodzić różnice?
Od wieków mężczyzna jako przywódca i obrońca rodziny, musiał być silny fizycznie i mieć cechy wojownika. Kobieta, odpowiedzialna przede wszystkim za wychowywanie swojego potomstwa, była zaś łagodna i opiekuńcza. W ten sposób dopełniali i uzupełniali się wzajemnie.
31.05.2012 | aktual.: 01.06.2012 03:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od wieków mężczyzna jako przywódca i obrońca rodziny, musiał być silny fizycznie i mieć cechy wojownika. Kobieta, odpowiedzialna przede wszystkim za wychowywanie swojego potomstwa, była zaś łagodna i opiekuńcza. W ten sposób dopełniali i uzupełniali się wzajemnie.
Współczesne kobiety dają sobie niejednokrotnie radę same, potrafią zapewnić byt rodzinie. Mężczyzna - wojownik i opiekun nie jest już im potrzebny tak jak kiedyś. Dążą do partnerskich związków, chcąc w nich równomiernego podziału obowiązków domowych i rodzicielskich, możliwości dla samorozwoju i realizacji własnych zainteresowań oraz osiągania sukcesów w obszarach zawodowych. Chcą też równego z mężczyznami traktowania w pracy. Nadal jednak, gdy pojawiają się trudności czy jakiekolwiek zagrożenie, to bardzo pragną opieki, troski i wsparcia swojego mężczyzny, wzmocnienia się dzięki jego sile.
Gdy te potrzeby nie są zaspokojone, zaczynają odzywać się kobiece pretensje i żale, krytykowanie partnera za brak empatii i zrozumienia, za skupienie na sobie, za nieudolność, za egoizm i wycofanie z życia rodzinnego itp. Mężczyzna, który słyszy, że nie nadaje się do niczego, że kobieta ma na swojej głowie wszystko, a on niczym się nie przejmuje i nie zajmuje, podczas gdy ona jest przeciążona, wycofuje się coraz bardziej i narasta w nim poczucie krzywdy. Głównie dlatego, że archetypowo, choć zmieniły się wzorce kobiecości i męskości, mężczyzna pragnie nadal docenienia i uznania siebie jako mądrego opiekuna, chce być wojownikiem i stać na czele, chce realizować się jako „głowa rodziny”. Gdy kobieta nie daje mu do tego możliwości, a dodatkowo nie znajduje innych obszarów, w których mogłaby go docenić i dowartościować, nie ma on szans na to, aby jego ważne potrzeby były zaspokojone.
Bez wątpienia rozbieżności między kobietą i mężczyzną, nawet gdy związek jest partnerski, istnieją. Różnice między płciami zauważalne są już od dzieciństwa. Chłopcy lubią bawić się rzeczami, konstruować. Dziewczynki bardziej nastawione są na stosunki międzyludzkie, ocenę moralną tego, co wokół nich się dzieje. Kobieta ulepsza, jest skoncentrowana na naprawianiu, a mężczyzna naprawia, gdy coś całkiem się zwali. Kobieta, gdy ma problem, potrzebuje przede wszystkim rozmowy i kontaktu, wsparcia i czułości, niekoniecznie oczekując rozwiązania przez partnera jej trudności. Mężczyzna, gdy coś się komplikuje, przede wszystkim szuka rozwiązania i pragnie docenienia, gdy je znajduje i podsuwa.
Różnice tworzą się także poprzez społeczny model wychowania i postrzegania dziewczynki i chłopca. Dziewczynka ma prawo do demonstrowania emocji, ujawniania uczuć, wręcz ma być wrażliwa, empatyczna. Jej uczucia mogą być mocniej zarysowane, wielobarwne i wyraziste, ma przyzwolenie na ich wyrażanie. Chłopiec zaś ma emocje kontrolować i poskromić.
Powściągliwy "twardziel" nie tylko nie może płakać i mówić o tym, co się w nim dzieje, ale też przeżywać uczuć. W ten sposób mężczyźni tworzą wewnętrzne konflikty, zaprzeczając temu, czego nie mogą uniknąć – czyli pojawiającym się w nich emocjom. Trudno więc im rozmawiać o swoich wewnętrznych stanach odczuwania z kobietami, dla których emocje i uczucia są ważne nie tylko jako temat w związku, ale również jako nieodłączna część natury ludzkiej.
Różnimy się nie tylko ze względu na płeć. Inne mogą być wartości, którymi kierują się w życiu partnerzy, mocne i słabe strony każdej z osób w związku, przekonania, nawyki i wzorce, których wyuczyli się w życiu. Często o tych różnicach zapominamy i żądamy od partnera, aby był kalką nas samych. Spodziewamy się, że powinien podobnie do nas myśleć, wnioskować, działać, jak też w lot odgadywać, o co nam chodzi.
Jesteśmy gotowi kochać, ale tylko wtedy, gdy partner będzie zachowywać się tak, jak my tego chcemy, według naszych oczekiwań. Takie nastawienie nie buduje kontaktu i bliskości, a prowadzi do rozczarowania i zniechęcenia. Nie mamy możliwości czytania nawzajem w swoich myślach, trudno nam odgadnąć, co czuje i czego oczekuje druga strona, gdy nam sama szczerze o tym nie powie.
Dlatego bardzo ważne jest to, aby nie budować koncepcji o tym, co ktoś przeżywa i myśli, jak też nie czekać, aż druga strona domyśli się, co w nas się dzieje. Warto nauczyć się o tym rozmawiać, dzielić się z partnerem swoimi spostrzeżeniami, uczuciami i potrzebami oraz budować wzajemne zrozumienie. Sztuka porozumienia zaczyna się od akceptacji różnic, przyjęcia perspektywy drugiej strony jako równiej prawdziwej, choć innej niż nasza.
Warto pamiętać, że nie tylko jako kobieta i mężczyzna jesteśmy specyficzni, ale też jako jednostki jesteśmy indywidualnościami. Błędem jest zakładać i oczekiwać, że ktoś dopasuje się do naszego wzorca i natychmiast spełni wszelkie oczekiwania. Gdy będziemy z szacunkiem odnosić się do naszych odmienności, wszystko da się wyjaśnić, a konflikty będą okazją do lepszego wzajemnego poznawania się i zbliżenia.
Alicja Krata – mediator; trener, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi coaching oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.
(akr/bb)