Kobiety wracają do garów

Kobiety wracają do garów

Kobiety wracają do garów
05.11.2006 14:10, aktualizacja: 30.05.2010 14:46

Matki feministki drwiłyby z nich, że "wracają do garów" i ról "kur domowych". One jednak dobrze wiedzą, czego chcą - wrócić do domu, bo uważają, że właśnie to jest najlepsze miejsce dla kobiety. Tak postępuje obecnie wiele pań świetnie wykształconych, które odniosły sukces zawodowy, w tym nawet największe gwiazdy filmu czy estrady.

Matki feministki drwiłyby z nich, że "wracają do garów" i ról "kur domowych". One jednak dobrze wiedzą, czego chcą - wrócić do domu, bo uważają, że właśnie to jest najlepsze miejsce dla kobiety. Tak postępuje obecnie wiele pań świetnie wykształconych, które odniosły sukces zawodowy, w tym nawet największe gwiazdy filmu czy estrady.

Fala tego typu zachowań, wzbierająca wyraźnie w krajach rozwiniętych, zyskała własną nazwę - neofeminizm. W USA niedawno zaczął się ukazywać magazyn "Total 180!", skierowany właśnie do kobiet, które zawiesiły swą karierę zawodową, by zająć się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci.

Cherie Blair, żona brytyjskiego premiera, zrezygnowała z rozwoju swojej kariery politycznej, gdy związała się z Tonym i zajęła wychowywaniem ich czwórki dzieci. Podobnie zachowała się Gwyneth Paltrow - odnosiła sukcesy w Hollywood, ale wycofała się z przemysłu filmowego, kiedy urodziła dziecko.

Natalia Kukulska zawiesiła karierę estradową po tym, jak rok temu po raz drugi została matką. - Kiedy byłam posłanką, moje dzieci stały się bardzo nerwowe. Ale nic dziwnego, cały czas gdzieś biegałam zestresowana, mój telefon nie przestawał dzwonić. Teraz mam dla nich więcej czasu i one od razu stały się dużo spokojniejsze - podkreśla Marta Fogler, posłanka poprzedniej kadencji Platformy Obywatelskiej i matka czworga dzieci.

Bunt zdesperowanych

Właśnie opublikowany raport OBOP pokazuje, że co dziesiąta Polka definitywnie rezygnuje z pracy po urodzeniu dziecka. Gwałtownie protestują przeciw temu feministki, które interpretują ten fakt jako spychanie kobiet do roli "kury domowej". Tymczasem jest to normą w krajach najbardziej rozwiniętych, a odsetek ten nie maleje, lecz rośnie! Badania przeprowadzone w USA przez agencję Euro RSCG wykazały, że aż 79% Amerykanek (wobec 64% Amerykanów!) zgadza się ze stwierdzeniem: "To normalne, że kobieta zajmuje się domem, a nie chodzi do pracy". - Coraz więcej kobiet ma dość tego, że muszą zarabiać na dom i jednocześnie wychowywać dzieci. Dlatego coraz częściej widać przykłady powrotu do tradycyjnego podziału domowych obowiązków - tłumaczy "Wprost" Ann O'Reilly, antropolog społeczny, współautorka badań Euro RSCG. Jestem żoną prezydenta USA i oto nasz typowy wieczór. Dziewiąta wieczór, Pan Ekscytujący leży już w łóżeczku, a ja oglądam "Gotowe na wszystko?". Mówię wam, to ja jestem gotowa na wszystko! - informowała w
ubiegłym roku Laura Bush. Wypowiedź amerykańskiej First Lady, a także sam serial, święcący triumfy również w Polsce, świetnie pokazują problem współczesnych kobiet. Są rozdarte między dwoma modelami życia: tradycyjnym, polegającym na wychowywaniu dzieci i dbaniu o dom, oraz nowoczesnym, w którym kobiety robią błyskotliwe kariery w polityce lub biznesie. Pierwszy zakłada powielanie patriarchalnych wzorów znanych od wieków, a od lat 60. zaciekle atakowanych przez feministki. Drugi wymaga od kobiet zachowań nie zawsze im odpowiadających, ale jest bardzo nęcący i atrakcyjny (któż nie marzy o władzy i pieniądzach?). Właśnie te dwie wizje życia stały się siłą napędową serialu "Desperate Housewives" (oryginalny tytuł "Gotowych na wszystko"). Jego główne bohaterki większość czasu spędzają w domu, wśród dzieci, ale jednocześnie męczy je poczucie, że powinny realizować się zawodowo, a brak prestiżowej pracy jest przyczyną ich frustracji i desperacji.

"Feministki wywalczyły dla nas prawo do podejmowania wolnego wyboru. Dziś coraz więcej kobiet cierpi, gdy musi podejmować decyzje, co jest ważniejsze: dom czy praca. Przeważnie kończy się to szarpaniem między jednym a drugim" - pisze Ruth Rosen w książce "Świat szeroko pęknięty: jak współczesny ruch kobiecy podzielił Amerykę". Coraz częściej kobiety odpuszczają - rezygnują z prób pogodzenia kariery i zajęć domowych, aby skoncentrować się tylko na domu i rodzinie.

Pokazuje to analiza danych US Census Bureau (amerykańskie biuro statystyczne). W 1976 r. do pracy chodziło 31% matek. Odsetek zatrudnionych kobiet z dziećmi wzrastał do 1998 r., kiedy osiągnął prawie 60%. Od tamtej pory zaczął jednak spadać - do 54,6% dwa lata temu. Podobnie jest w Polsce. Według danych GUS, w 1994 r. pracowało 52,2% kobiet w wieku produkcyjnym, sześć lat później - 49,2%, a w tym roku - do 47,2%. Natura górą

Natura bierze górę nad inżynierią społeczną. Badania pokazują, że kobiety wykonują dwie trzecie obowiązków domowych, podczas gdy mężczyźni przynoszą dwie trzecie dochodów, jakimi dysponuje cała rodzina. - Te proporcje nie zmieniają się od lat, mimo że przez świat przetaczają się kolejne fale feminizmu, wzywające do zrównania obowiązków domowych i zawodowych kobiet i mężczyzn. Taki układ po prostu odzwierciedla naturalne role w społeczeństwie przedstawicieli obu płci - zauważa w rozmowie z "Wprost" prof. Harvey Mansfield z Uniwersytetu Harvarda, analizujący różnice między płciami w życiu publicznym.

Funkcjonowanie na rynku pracy, zwłaszcza w tak prestiżowych branżach, jak polityka, wielki biznes czy media, wymaga ostrej rywalizacji, siły przebicia. Te cechy są charakterystyczne dla mężczyzn. Dzięki nim dużo lepiej niż kobiety radzą sobie oni w sytuacjach trudnych, wymagających podjęcia szybkich decyzji. Kobiety w pracy są bardziej bierne, rzadziej decydują się podjąć ryzyko w celu poprawy swej sytuacji zawodowej (w Polsce aż 34% kobiet ani razu nie zmieniło miejsca pracy; wśród mężczyzn ten współczynnik jest o połowę mniejszy).

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także