"Nic nie zaszło, to tylko przyjaźń!" - czy istnieje zdrada "niefizyczna"?
Są różne granice niewierności, każdy z nas wyznacza je sobie indywidualnie. Dla jednych zdradą jest seks, dla drugich już pocałunek, dla jeszcze innych – nawet sam sposób myślenia o innej kobiecie. Czy da się stopniować bolesność zdrady?
25.05.2012 | aktual.: 09.08.2013 13:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Są różne granice niewierności, każdy z nas wyznacza je sobie indywidualnie. Dla jednych zdradą jest seks, dla drugich już pocałunek, dla jeszcze innych – nawet sam sposób myślenia o innej kobiecie. Czy da się stopniować bolesność zdrady? Czy ta ze zwykłej żądzy boli mniej niż tzw. „psychiczna”? A co, jeśli w grę w ogóle nie wchodzą sprawy łóżkowe, a jedynie przebywanie razem i zachowywanie się jak para? Czy to damsko-męska przyjaźń, czy już zdrada?
Magda spotyka się z 41-letnim Januszem. Poznali się przez wspólnego znajomego, na jego imprezie urodzinowej. Zaiskrzyło między nimi od razu. Przegadali wtedy razem kilka godzin, mimo że żona Janusza siedziała obok. Magda jest singielką. Zależy jej, by byli przyjaciółmi, nie widzi w tym nic złego. Przyznaje, że Janusz jest w jej typie, ale od razu dodaje, że nie myśli o nim w tych kategoriach. „Nie zamierzam rozbijać niczyjego małżeństwa – twierdzi. – Nasza znajomość z Januszem jakoś naturalnie się rozwinęła. Wymieniliśmy się wizytówkami wtedy na imprezie (okazało się, że pracujemy w tej samej branży) i on potem zadzwonił.”
Zaczęli się spotykać, z czasem coraz bardziej regularnie. Najpierw udawali, że chodzi głównie o sprawy zawodowe, ale oboje wiedzieli, że sprawia im przyjemność przebywanie ze sobą. „Czuję się przy nim bardzo swobodnie, on ze mną zresztą też. Możemy porozmawiać o wszystkim.”
Z początku spotykali się na neutralnym gruncie, z reguły na kawie, często w godzinach pracy. Potem zaczęli widywać się popołudniami albo wieczorami i te spotkania też się wydłużały. Nieraz zdarzało się, że Janusz zostawał na kolację. Magda twierdzi jednak, że nie kusi jej, by pójść o krok dalej. „Każde z nas ma swoje życie, do którego potem wracamy. Jest nam razem dobrze, świetnie się rozumiemy, ale jednocześnie wiemy, że jest granica, której nie możemy przekroczyć. Nie pójdę z nim do łóżka – zarzeka się Magda. – Zresztą on ani razu o to nie zabiegał.”
Mówi, że nie uważa, że robią coś złego. Jej zdaniem, ich znajomość to coś takiego, jakby Janusz miał dobrego kumpla. Oboje jednak chyba nie do końca są przekonani o czystości własnych relacji, bo mężczyzna ukrywa przed żoną, że spotyka się z Magdą. „Mogłaby sobie dorabiać różne teorie – usprawiedliwia go Magda. – Zwłaszcza, że Janusz czasem dość długo u mnie siedzi. Nic się nie dzieje między nami, ale przecież ona by w to nie uwierzyła.” Jak twierdzi Magda, wymyślanie wymówek jest znacznie łatwiejsze niż powiedzenie prawdy. Janusz ma własną firmę, często – nawet zanim się poznali – zostawał w pracy wieczorami, wracał o nieregularnych porach. Więc jego żona teraz pewnie nie odczuwa zbyt wielkiej różnicy. Dlatego nie obawiają się, że się domyśli.
Ola jest na etapie sklejania swojego małżeństwa. Omal nie rozeszli się z Piotrem przez jego przyjaciółkę. To znaczy on nazywał ją przyjaciółką, Ola – kochanką. Z Patrycją, bo tak miała na imię, jej mąż znał się jeszcze z liceum. Potem na kilka lat urwał im się kontakt, bo studia, inne miasta, potem ona wyjechała za granicę. Wróciła po trzech latach i nagle przypomniała sobie o Piotrku. „Najpierw, pod pretekstem odnowienia znajomości, zaprosiła nas na kawę – opowiada Ola. – Ja akurat wtedy nie mogłam iść, bo miałam wywiadówkę u córki w szkole. Więc Piotr poszedł sam. Nie widziałam w tym nic złego, ale takie sytuacje zaczęły się powtarzać. Odwiedzali się nawzajem, a ja albo nie byłam zapraszana albo czułam się jak piąte koło u wozu.”
Po kilku takich spotkaniach powiedziała Piotrowi, że nie podoba jej się jego znajomość z Patrycją. „Wyśmiał mnie, stwierdził, że robię dziecinadę, że nie mam być o co zazdrosna – mówi Ola. – Przyjęłam te jego argumenty, bo Patrycja raczej nie była atrakcyjna i pomyślałam, że chyba rzeczywiście, jeśli chciałby mnie z kimś zdradzać, to poszukałby jakiejś długonogiej blond-piękności.”
A jednak podświadoma zazdrość okazała się uzasadniona. Któregoś dnia koleżanka Oli życzliwie jej doniosła, że widziała na mieście Piotra z Patrycją. Szli za rękę. „Pamiętam, że czułam się wtedy jak naiwna kretynka – mówi Ola. – Spotykali się prawie że na moich oczach, a ja wierzyłam, że to tylko koleżeńska znajomość.”
Zrobiła Piotrowi awanturę, powiedziała, że o wszystkim wie. On zachowywał się tak, jakby nic nie rozumiał. Kiedy zarzuciła mu romans, zaprzeczył. Zaklinał się, że z nią nie spał. Trzymanie się za rękę wyjaśnił tak, że chwycił ją dosłownie na chwilę, kiedy wchodzili do sklepu. Mówił, że to było tak, jakby jej podał rękę przy wysiadaniu z autobusu na przykład. Ola nie wiedziała, co robić. Chciała mu wierzyć, a jednocześnie czuła się, jakby po raz kolejny robił z niej idiotkę.
Ale mieli sześcioletnią córkę. Postanowiła spróbować ocalić do małżeństwo dla niej. Zażądała jednak od Piotra, aby natychmiast zerwał kontakt z Patrycją. Zrobił to, choć twierdził, że nie rozumie, po co tak drastyczne kroki. Ola do tej pory zastanawia się, czy to był romans. Trudno jej uwierzyć, że się nie przespali, choć może to rzeczywiście prawda, bo Piotr przysięgał na swoją matkę. „Ale jeśli nie było między nimi żadnej bliskości fizycznej, to co ta dziewucha w sobie takiego miała, że tak go do niej ciągnęło? – zastanawia się Ola. – Między nami raczej układało się dobrze, często rozmawialiśmy, nie kłóciliśmy się, mieliśmy wspólne plany. A jednak w jakimś sensie wybrał ją.”
Ola nie może się z tym pogodzić. Chciałaby wiedzieć, czy poszli ze sobą do łóżka, ale jej zdaniem, nawet jeśli rzeczywiście tego nie zrobili, to sam fakt, że spotykali się tak często (jak się okazało, o wiele częściej niż ona o tym wiedziała), był zdradą. Na razie nie potrafi mu wybaczyć ani zaufać. „Zobaczymy, czas pokaże, czy uda nam się wrócić do normalności – mówi. – Jeśli się z tym nie uporam, to nie będzie innego wyjścia, tylko się rozstać.”
Dlaczego żonaci mężczyźni wchodzą z innymi kobietami w relacje, które nie opierają się na zdradzie fizycznej? „Tego rodzaju związki tworzą się z różnych powodów – mówi Sylwia Osada, psycholog, seksuolog. - Często bywa tak, że mężczyzna przed żoną gra silnego, ważnego, czasami niedostępnego mężczyznę, głowę rodziny, który nie pozwala sobie w otoczeniu rodzinnym na chwile słabości. W takich małżeństwach żona jest słabsza emocjonalnie. Nie chce jej narażać na oglądanie swoich trudniejszych momentów.”
„Kobieta z zewnątrz jest neutralna. Przed nią nie musi niczego udawać, może w pełni, chociaż przez chwilę, być sobą. Zwierza się, słucha jej zdania, które jest dla niego bardzo ważne. Tutaj role są odwrócone. To często kobieta spoza układu jest tym silniejszym partnerem, wsparciem, filarem dla mężczyzny.”
„Drugi rodzaj układów, w których mąż szuka sobie kobiety poza małżeństwem, ma miejsce wtedy, gdy żona w domu jest tą silniejszą, zarządzającą, która postrzega męża jako słabego pantoflarza. Wtedy on znajduje sobie kobietę, która go docenia, która wysłucha tego, co ma do powiedzenia. Dostaje od niej wsparcie emocjonalne, wzmocnienie. Przy niej czuje się bardziej męski. Do seksu w takich układach nie dochodzi między innymi dlatego, że porozumienie między partnerami odbywa się głównie w sferze mentalnej."
Dagmara i Łukasz wspólnie prowadzą agencję reklamową. Zanim zostali wspólnikami, znali się z poprzedniej firmy. Wtedy ich relacje były, najogólniej mówiąc, poprawne. Ale własny biznes bardzo ich do siebie zbliżył. Przede wszystkim mieli wspólny cel, ale polubili też własne towarzystwo. A podczas pracy, często do późnych godzin wieczornych, mieli okazję naprawdę dobrze się poznać. „Na początku sobie tłumaczyłem – mówi Rafał, mąż Dagmary - że kilka pierwszych miesięcy jest najgorszych, bo przecież trzeba rozkręcić interes, zdobyć klientów, wszystko dopiąć na ostatni guzik. Ale firma istnieje już od półtora roku, a ona nadal siedzi w pracy od rana do wieczora, prawie się nie widujemy.”
Rafał przyznaje, że jest zazdrosny o Łukasza. „On też ma żonę i dwoje dzieci, ale to jednak facet. Inaczej bym się chyba czuł, gdyby Daga prowadziła biznes z koleżanką.” Rafał zna Łukasza i uważa go za sympatycznego faceta, ale nie podobają mu się ich relacje z Dagmarą. „Ona potrafi do niego dzwonić późno wieczorem, żeby o jakiś drobiazg zapytać, on do niej też wydzwania. Poza tym wiem, że się sobie zwierzają. Ich znajomość wcale nie jest czystą relacją biznesową.”
Łukasz mówi, że rzeczywiście nie traktuje Dagmary tylko i wyłącznie jako wspólniczki. „Poznaliśmy się bardzo dobrze, to chyba naturalne, że przebywając ze sobą w pracy kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin dziennie, rozmawiamy też na inne tematy niż reklama.” Twierdzi, że nadają na tych samych falach, że czasem ma wrażenie, że Daga lepiej go rozumie niż żona. Wiele razy prosił ją o zdanie na jakiś temat.
„Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć i to oczywiście działa też w drugą stronę – mówi Łukasz. – Fajne jest to, że możemy się sobie wygadać, wyżalić albo podzielić jakąś tajemnicą, a potem to wszystko zostawić w biurze i wrócić każde do swojego domu.” Łukasz uważa Dagmarę za atrakcyjną, lecz twierdzi, że zakochany jest we własnej żonie. Dlaczego więc to do Dagi często zgłasza się z problemami, a nie do kobiety swojego życia? „Żona to żona. Jej nie zawsze wszystko można powiedzieć. Kiedy rozmawiamy z Dagą, wszystko zostaje w biurze. To tak, jakbym nie przenosił problemów do domu.”
Łukasz z Dagmarą widują się tylko w pracy. Nigdy nie byli w sytuacji, która przypominałaby randkę. A jednak ich partnerzy są zazdrośni o ich relacje. Rafałowi nie podobają się telefony i zwierzanie się sobie, a Małgosia, żona Łukasza, wcale nie czuje, że jest na pierwszym miejscu. Ma wrażenie, jakby się od niej odsuwał. Kiedy pyta, co go trapi, a on nie chce jej powiedzieć, jest przekonana, że Dagmara wie. Często się zastanawia, która z nich jest w jego życiu ważniejsza. Ta, z którą dzieli dom i łoże, czy ta, z którą dzieli własne myśli.
(ios/sr)