Perfekcyjna panna młoda

Gdy wychodzę zza rogu poraża mnie jej kocie spojrzenie. Migoczą w rogach kryształki Svarovski. Prawdziwe włosy w kolorze platyny mieszają się z magicznymi pasemkami ze srebra i złota. Na włosach tiara z diamencików. Gdy omiatam spojrzeniem jej sylwetkę zapiera mi dech w piersiach. To prawdziwa współczesna królewna – w dodatku w otoczeniu nieziemskiej świty – to znak, że trafiłam na ślub we Lwowie.

Perfekcyjna panna młoda

29.09.2008 | aktual.: 25.06.2010 18:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wystarczy przejść się Prospektem Szewczenki, żeby je spotkać – współczesne królewny: połączenie najbardziej kiczowatych snów o sukni Barbie z niepokojącą seksualnością makijażu. Znacie projekty Dolce&Gabbany, Donatelli Versace i Roberto Cavalliego (nota bene we Lwowie podrabiane i wielbione na potęgę). Uważacie je za nieco przesadzone? Nie widzieliście więc niczego. Dopiero lwowska panna młoda daje pełnię szczęścia wielbicielowi złego smaku w „najlepszym” wydaniu. Jakby powiedzieli anglojęzyczni, jest „unbeatable”. Siła w wielokrotności kopii i wariacji na jeden temat.

ZOBACZ TEŻ

Nowojorskie, przerysowane drag queen wiele mogłyby się nauczyć od lwowskich panien młodych: perfekcyjne kocie oko, kości policzkowe wymalowane do granic możliwości (Jackie Collins odpada...), usta na „czasowych” zastrzykach z silikonu, biust wyprodukowany przez żelowe poduszeczki. Pupy nie widać, bo skrywa ją wielopiętrowa beza – często z „karczkiem” z pereł lub kryształków. Za to stopa obuta w fetyszystyczną szpilkę lub sandałek – wtedy paznokieć ozdobiony jest stylową aplikacją tipsową w postaci minigirlandy lub znów powtarzającego się motywu królowej śniegu – czyli kryształków Svarovski... Oczywiście uzupełnia to kompatybilne "upazurzenie" dłoni – krogulec w wydaniu weselnym, skrzący się rybią łuską lub porażający sterylną bielą. No i ta talia... Czasem nie osy, lecz zawsze ściśnięta niemiłosiernie... Gorset-pancerz to obowiązkowy element wyposażenia idealnej panny młodej.

Oczywiście panna młoda w bezie nie jest sobą bez obstawy: drużki i liczne przyjaciółki chmarą udają się za panną młodą. To one tak naprawdę przyciągają uwagę, nie biała suknia bohaterki dnia. Lwowianki na wesele zakładają najbardziej egzotyczne kolory i kompozycje. Wspomniani projektanci kochający się w odcieniach kanarków, hiacyntowych papug i lamparcich cętkach – nie wiedzieliby nawet jak nazwać owe soczyste barwy. Niektóre z driad wyglądają jak drinki z palemką, inne jakby zeszły z sadomasochistycznego konkursu piękności. Jest też oczywiście „zwyczajny” złoty środek – znana nam z polskiego wesela garsonka, jednak w wydaniu ultrakobiecym: sexy odkryte plecy, z przodu mini, z tyłu tren no i te szpilki...

ZOBACZ TEŻ

Wiele osób zwracało mi uwagę we Lwowie na niezwykłe rytuały piękna, które są ulubionym zajęciem miejscowych kobiet. Podobno wiele z mieszkanek galicyjskiego miasta spędza np. całą sobotę w salonie piękności, solaryzując się, depilując, modelując linie brwi, farbując odrosty, wcierając kremy na celullit, podniesienie piersi i pośladków oraz oczywiście staranny manicure, i pedicure. Efekty ich starań widać na ulicy: jeśli nie wzięłaś do Lwowa szpilek i mini - możesz faktycznie poczuć się tu jak chłopak. Łączy się to oczywiście z niezwykłym kultem tradycyjnej kobiecości, nie zachowanej chyba w takim kształcie w innych, sfeminizowanych społeczeństwach. Lwowianka jest odwzorowaniem ikony współczesnej pin-up. Do pracy założy różową , ciętą po skosie miniaturową spódniczkę, odkrywającą brzuch (z diamentowym kolczykiem w pępku) bluzkę z dekoltem, we włosy wepnie sztuczne pasemka... Nie jest tak, że Ukrainki ubierają się w złym guście – część z nich przypomina faktycznie dziewczyny z pierwszych stron kolorowych
magazynów, lecz jest to raczej Cosmopolitan, niż dziwactwo wierzącego w to, że moda jest sztuką Vogue’a.

Idź tu, tu i tu – mówi mi Olesia – tu są najmodniejsze śluby! Co ty, to miejsce już nie jest modne – poprawia ją koleżanka. Teraz ślubuje się tu! – nie ważne czy to cerkiew czy kościół katolicki – ślub wygląda podobnie i jego częścią składową są : „wóz” (czyli albo kilka wystawnych dorożek, albo wielka limuzyna, albo ekskluzywny czarny wóz z przyciemnianymi szybami), ekipa filmowo – fotograficzna i nieodłączny spacer do fontanny. Czyli – prawie jak na całym świecie. Tylko atrybuty królewny i papużki-nierozłączki są tu nieco bardziej kolorowe. Jak w weselnym raju.

Obraz

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto z Londynu nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, robi doktorat z gender i queer studies. Zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…

ZOBACZ TEŻ

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)