Przestań liczyć kilogramy!
Za mały biust, krzywe nogi, cellulit, rozstępy... To niestety jedynie garstka zarzutów, jakie kierujemy pod adresem naszego nieszczęsnego ciała. Z paniką w oczach spoglądamy w lustro, tylko po to, aby szybko odwrócić wzrok. „Ech” – wzdychamy – „Niedobrze…”
21.02.2012 | aktual.: 07.09.2018 12:33
Czy tak naprawdę jest? Czy nasze ciało jest dla nas złem koniecznym, odpornym na wszelkie próby upiększenia? Naprawdę nie ma szans na zawieszenie broni?
Zacznijmy od eksperymentu Emmy Kenny, psychologa i instruktorki fitness Irene Estry. Postanowiła sprawdzić, w jakim stopniu wszechobecny kult pięknych ciał wywiera presję na właścicielkach ciał zupełnie realnych. 100 badanych kobiet, w wieku od 35 do 69 lat przez kilka dni rejestrowało wszystkie te momenty, w których w negatywny sposób pomyślały o swoim wyglądzie. „Każda respondentka nosiła ze sobą specjalne urządzenie z guzikiem. W chwili, gdy pojawiała się krytyczna myśl, wciskała go” – czytamy w "The Daily Mail".
Jak się okazało, nasze ciała otrzymują od nas niepochlebną opinię przeciętnie 36 razy dziennie! Zadziwiające? Wbrew pozorom, okazji do dokonywania aktu samokrytyki mamy każdego dnia po prostu mnóstwo. Wystawa sklepowa, lusterko w torebce, lustro w toalecie, nawet szyba w autobusie zwracają nam aktualny stan naszej fryzury, makijażu, marszczenia się spódnicy czy bluzki. Co więcej, skłonność ta nie ma żadnego związku z wiekiem oraz statusem społecznym.
Kanadyjscy naukowcy poszli o krok dalej, udowodnili mianowicie, że aktualne wzory piękna wpływają na samoocenę dzieci już w szkole podstawowej. Naukowcy ze zespołu Bryana Austina z Harvard University i University of Alberta zapytali nastolatki o ich poziom zadowolenia ze swojego wyglądu. Jak się okazało, około 7 procent dziewcząt i chłopców postrzega swoje ciało negatywnie, przy czym częściej niezadowolone ze swojego wyglądu były dziewczynki mieszkające na wsi, mające rodziców o niskim wykształceniu.
Ken i Barbie
Już w dzieciństwie spotykamy się z obowiązującymi kanonami piękna. Księżniczki zawsze są śliczne i smukłe, czarownice lub postacie negatywne brzydkie, zgarbione, grube. Dorastamy z takim obrazem pięknej osoby i konfrontujemy go z odbiciem w lustrze. Nie pomaga wcale promowany trend szczupłego, pięknego ciała.
Im więcej akceptacji, miłości i troski otrzymamy od naszych rodziców jako dzieci, tym lepiej będziemy oceniać siebie w przyszłości. Poczucie własnej wartości jest pewnego rodzaju filtrem, który chroni nas od bezkrytycznego przyswajania wszystkich prezentowanych nam wzorców. Różnice zawsze będą, nie musimy jednak postrzegać ich jako niekorzystnych da nas.
Polki pod lupą
Z badania przeprowadzonego w lutym 2010 roku przez MillwardBrown SMG/KRC („Atrakcyjność kobiecego ciała”) wynikają wnioski całkiem optymistyczne dla polskich kobiet. Otóż 65% badanych jest zadowolonych ze swojego ciała i ocenia je pozytywnie. Zdecydowanie niskie poczucie własnej atrakcyjności deklaruje za to 11% respondentek.
Czyli wbrew pozorom… może wcale nie jest aż tak źle. Może udało nam się wypracować dystans do narzucanych nam kanonów piękna. Może, mimo narzekań na cellulit, rozstępy, krzywe nogi i małe piersi, dostrzegamy również to, co jest w nas atrakcyjne. A o tym, że jest, przekonują nas każdego dnia nasi ukochani, najwspanialsi i jakże cudowni w swojej nieświadomości naszych mankamentów mężczyźni. W końcu ile razy już słyszałaś, że pięknie ci w tej czerwonej sukience, której ty nie masz odwagi założyć? Ile kompletów seksownej bielizny spoczywa głęboko na dnia szafy, mimo że w głębi duszy bardzo chciałabyś się w nich pokazać?
Może więc lepiej, zamiast skupiania się na niedostatkach, zacznij w końcu dostrzegać zalety własnego ciała? Gładka skóra, kobieca pupa, bujne włosy – każda z nas takich atrakcyjnych wabików ma mnóstwo i na ich tle to, co dla nas wydaje się niedostatkiem, jest kompletnie nieważne.
Mówimy więc „DOŚĆ” codziennemu śledzeniu łazienkowej wagi, mówimy „TAK” przepysznej czekoladce do kawy, mówimy „JUŻ” czas przymierzyć te seksowne fatałaszki od ukochanego. Przestań liczyć kilogramy i zacznij liczyć spływające komplementy, gdyż szybko zobaczysz, że twój entuzjazm udzieli się innym.
I najważniejsze, absolutna podstawa zadowolenia z własnego ciała. Postrasz groźnym psem obronnym każdego, kto próbuje zmącić twój dobry humor nierozważnym komentarzem, powalaj uśmiechem i nie opuszczaj wzroku. Rady troskliwej babci traktuj z przymrużeniem oka i taką właśnie postawę prezentuj otoczeniu. Gdy więc po raz kolejny usłyszysz komentarz typu „Ty to sobie dobrze wyglądasz”, uśmiechnij się szeroko i głośno przyznaj, że rzeczywiście bardzo dobrze. A jeszcze lepiej się czujesz.
(dja/sr)