Przeznaczeni od urodzenia
To nie zdarza się często - piękna i romantyczna historia miłosna. Byli sobie przeznaczeni dosłownie od urodzenia. Na świat przyszli w tym samym szpitalu, a ich ojcowie byli serdecznymi przyjaciółmi.
To nie zdarza się często - piękna i romantyczna historia miłosna. Byli sobie przeznaczeni dosłownie od urodzenia. Na świat przyszli w tym samym szpitalu, a ich ojcowie byli serdecznymi przyjaciółmi. Symbolicznie zaręczyli się w wieku 4 lat, ale wkrótce potem zostali rozdzielni. Spotkali się po latach i nie mieli wątpliwości, że chcą być razem. Teraz obchodzą 70 rocznicę ślubu.
Czasami bardzo wcześnie można spotkać bratnią duszę i nie zorientować się, że to prawdziwe uczucie. Ron and Eileen Everest, którzy obchodzili niedawno 70 rocznicę ślubu, zaręczyli się w 1926 roku. - Byliśmy w sobie zakochani już od urodzenia – powiedział 91-letni Ron Everest.
Ich ojcowie byli przyjaciółmi. Służyli razem jako oficerowie podczas II wojny światowej. Dzieciaki urodziły się w tym samym szpitalu Gillingham w Anglii. Dzieliło ich jedynie siedem miesięcy. Ron Everest żartuje, że niewykluczone, ż przyszli na świat w tym samym łóżku. Ron Everest i Eileen Campbell jako dzieci byli praktycznie nierozłączni, bawili się razem, grali, spędzali ze sobą dużo czasu.
- Podczas karnawału w Gillingham nasi rodzice postanowili nas przebrać za nowożeńców – opowiada Eileen Everest. Panna młoda miała na sobie długą, białą suknię i czepek z welonem, w ręku zaś trzymała kwiatki i misia. Pan młody wyglądał elegancko i dostojnie. Uwagę zwracał ładny cylinder, kamizelka i zbyt duże białe rękawiczki. – Mieliśmy tylko cztery lata, ale pamiętam ten dzień. Nasze matki przygotowały nam kostiumy. Jednak to był ostatni raz, kiedy widziałam Rona – dodaje pani Everest.
Rodzina Campbell przeprowadziła się do południowego Londynu. Natomiast Everest przeniósł się do Szkocji. Kiedy Ron skończył 15 lat, dołączył do Royal Navy. Ich rodzice nadal byli przyjaciółmi, chociaż dzieci nie miały ze sobą kontaktu. Gdy jednak ich rodziny postanowiły zamieszkać blisko siebie w 1940 roku, przyjaźń Rona i Eileen na nowo rozkwitła.
- W tych czasach nikt nie miał w swoich domach telefonów – wspomina Eileen. – Ale gdy skończyłam 18 lat i zaczęłam już pracować, poczułam potrzebę zadzwonienia do kogoś, lecz nikogo takiego nie znałam. Poprosiłam o pomoc mamę, a ona zaproponowała swoją przyjaciółkę Gertrudę, która prowadziła sklep i pocztę. Zadzwoniłam do niej. Oczywiście to była matka Rona. Na początku przyszła bez niego, ale potem on również się pojawił – dodaje.
- Nie sądziłam, że będziemy mieli z Ronem wiele wspólnego. Ale w mundurze Marynarki Wojennej wyglądał przystojnie. Bardziej podobał mi się mundur niż on sam – wspomina pani Everest. Wydaje się, że w tym przypadku sprawdza się powiedzenie: „za mundurem panny sznurem”.
Na początku Ron był nieśmiały. Potem zaczął do niej pisać i tak rozwinęła się ich znajomość. - Wiedziałem, że jest naprawdę ładna. Przypuszczałem, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Pamiętałam ją dobrze, kiedy razem bawiliśmy się jako dzieci. I cieszyłem się, że otrzymywałem od niej listy. Postanowiłem poprosić ją o rękę.
Zaręczyli się, ale II wojna światowa przerwała ich szczęście i rozdzieliła zakochanych na dwa lata. Ron został wysłany na służbę na Daleki Wschód. Potem trafił do Rosji. - Chciałbym zobaczyć zdjęcia, aby przypomnieć sobie o Eileen. My naprawdę tęskniliśmy za sobą – wspomina pan Everest.
W czerwcu 1943 roku Ron wrócił do Anglii. Pięć dni później para pobrała się w kościele św. Jana w Welling. Panna młoda miała na sobie niebieską sukienkę i ładny kapelusz. Wyróżniały się jej ciemne loki i orchidea przypięta do klapy. Pan młody wybrał elegancki, ciemny garnitur – tym razem bez cylindra.
Ich życie małżeńskie nie było sielanką. 21-letni nowożeńcy musieli zmagać się z różnymi problemami. Para postanowiła pożyczyć pieniądze od matki Rona, aby wpłacić kaucję na ich pierwszy wspólny dom. Pani Everest przyznaje, że nienawidziła pracy w fabryce. Z kolei pan Everest służył w Marynarce Wojennej. W 1961 roku zaczął już pracować jako inżynier.
Byli także oddani rodzinie. Mają córkę Carol (obecnie to 68-letnia kobieta). W 1986 roku przenieśli się do Beetley, Norfolk, aby być blisko niej i wnuka.
- Myślę, że będziemy trzymać się zawsze razem. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale pozostaliśmy w dobrych stosunkach – mówi pani Everest. – Sądzę, że w dzisiejszych czasach młode pary nie starają się wystarczająco i zbyt szybko rezygnują – dodała.
Minęło 70 lat, a oni nadal są szczęśliwym małżeństwem. W czym tkwi ich sekret? – Obiecaliśmy sobie miłość, honor i posłuszeństwo – wyjaśnia pan Everest. I dotrzymali słowa, czego wyrazem jest ten piękny jubileusz. Młodzi powinni brać z nich przykład.
Tekst na podst. Shine.yahoo.com/(ms/sr), kobieta.wp.pl