Wielokochający wychodzą z ukrycia
Na Zachodzie coraz więcej ludzi próbuje żyć w związku z… dwoma, trzema lub nawet trzema partnerami jednocześnie. Takie osoby nazywa się wielokochającymi.
17.05.2007 | aktual.: 26.06.2010 22:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na Zachodzie coraz więcej ludzi próbuje żyć w związku z… dwoma, trzema lub nawet trzema partnerami jednocześnie. Takie osoby nazywa się wielokochającymi.
To nie nowość...
W zagranicznej prasie można przeczytać, że takie wieloosobowe związki to nie żadna nowość. Chodzi jedynie o to, że zaangażowane w nie osoby wychodzą z ukrycia. Przestają się obawiać tego, co robią, nie chcą się dłużej uważać za kogoś gorszego.
Wielokochający doczekali się nawet filmu o sobie. Pod koniec 2005 roku w Stanach Zjednoczonych na ekranach kin można było zobaczyć obraz „Trójka kier: rodzina postmodernistyczna”, opowiadający o trojgu dorosłych ludzi, którzy od 13 lat mieszkają razem wspólnie z dwójką swoich dzieci.
Kim są wielokochający?
Na czym polega zjawisko wielokochających lub – jaki sami zainteresowani mówią o sobie – poly (słowo to pochodzi od angielskiego neologizmu polyamorous, oznaczającego właśnie wielokochającego)? To osoby, które nie poprzestają na jednym związku. Żyją w kilku, często jednocześnie w hetero- i homoseksualnych.
Każdy z członków takiego związku wie o istnieniu pozostałych. Mało tego: bardzo często żyją ze sobą na co dzień, pod jednym dachem. A więc myli się ten, kto twierdzi, że wielokochający to po prostu ludzie mający wielu kochanków, których trzymają w ukryciu. Trzeba dodać, że w wypowiedziach osób żyjących z wieloma partnerami jak refren powracają zapewnienia, że w takich związkach często nawet nie chodzi o seks.
Jak to jest?
Swego czasu brytyjski „The Guardian” opisał taki związek wielokochających.
„Czasem do państwa Wise – pani Nan i jej męża Johna, z zawodu prawnika – wpada wieloletnia partnerka Johna i chłopak pani Nan. Państwo Wise nie są rozwiedzeni. Co więcej, jak mówi Nan, łączące ich więzi są dzisiaj silniejsze niż kiedykolwiek przedtem.
– Jesteśmy bardzo zwyczajną, dobrze dobraną parą – twierdzi kobieta”.
To wychodzenie z ukrycia wielokochających poskutkowało stworzeniem grup zrzeszających tego typu ludzi. Kilka z nich powstało w Ameryce. Największa – grupa nowojorska – ma około tysiąca członków, którzy co roku w Central Parku organizują paradę Multi Pride.
Jak wyglądają związki polys?
Część z nich preferuje „trójkąty”, gdzie każda z osób ma związek z inną. Inni tworzą związki, których schemat przypomina literę V – w tym przypadku jedna osoba żyje z dwoma innymi, wzajemnie niezwiązanymi osobami. Nierzadkie są także sytuacje, w których wielokochający decyduje się na „związek podstawowy” z żoną lub mężem i dodatkowo na związek z jednym lub dwoma partnerami (można je określić jako „związki uboczne”).
Takie dzielenie życia i miłości pomiędzy kilka osób bywa trudne i wymaga wiele zaangażowania. Potwierdza to Brigitte Philippides, artystka z Nowego Jorku, cytowana w przytaczanym powyżej artykule z „The Guardian”. – Jeśli nie dajesz sobie rady z jednym związkiem, to na pewno nie dasz sobie rady z dwoma. W życiu wielokochających związki są jak absorbujące hobby: zabierają mnóstwo czasu – mówi kobieta.
Polys uważają, że monogamia nie leży w naturze człowieka. Przyznają jednak, że bywają o siebie zazdrośni. Wolą jednak mówić o „kompersji”, czyli czerpaniu przyjemności z powodzenia innych związków partnera.