10 rzeczy, które zawdzięczamy Hubertowi de Givenchy
Żyjąca legenda francuskiego haute couture. Znany z eleganckich projektów i wieloletniej przyjaźni z Audrey Hepburn. Aktorka mówiła o nim, że „jest kimś więcej niż projektantem, jest twórcą osobowości”. Hubert de Givenchy, bo o nim mowa dowodzi, że praca płynąca z pasji jest nie tylko osobistym spełnieniem, ale także kluczem do długowieczności. Właśnie obchodzi swoje 90. urodziny. Korzystając z tej wyjątkowej okazji, postanowiliśmy ukazać jego nieoceniony wkład w historię mody. Oto 10 rzeczy, które świat mody zawdzięcza projektantowi.
Hubert de Givenchy urodził się w 1927 roku w arystokratycznej rodzinie. Już w dzieciństwie ujawniło się jego zamiłowanie do tkanin. Młody Givenchy z zaciekawieniem oglądał walizki pełne skarbów po jednym z dziadków, który był kolekcjonerem garniturów. Choć matka pokładała nadzieje w jego prawniczej przyszłości, on wybrał świat mody. W tym celu w wieku 17 lat opuścił rodzinne miasto Beauvais i przeprowadził się do Paryża. Rozpoczął studia artystyczne w École Nationale Supérieure Des Beaux-Arts. Praktyczne zdolności zdobył kolejno u Jacquesa Fatha, Roberta Pigueta i Luciena Lelonga. Jednak największego kunsztu sztuki nauczył się dopiero podczas czterech lat spędzonych w atelier Elsy Schiaparelli.
Moc falban
W 1952 roku projektant otwiera własny dom mody i organizuje pokaz swojej pierwszej kolekcji „Les Séparables”. Przybywają na niego słynne dziennikarki: Carmel Snow z „Harper's Bazaar” i Hélène Lazareff, szefowa „Elle”. Kolekcja stworzona z oryginalnych tkanin okazała się strzałem w dziesiątkę. Wszystkie czasopisma rozpisywały się o bluzce „Bettinie” nazwanej na cześć najsłynniejszej modelki tamtych czasów Bettiny Graziani. Do uszycia bluzki, jak i pozostałych elementów kolekcji, projektant był zmuszony wykorzystać tani materiał - szerting. Prostota białej bluzki została przełamana wysokim kołnierzem i rękawami złożonymi z warstw falban. Kaskadowe falbany wykończone czarnym haftem dowodziły kunsztu i niezwykłej wyobraźni debiutanta.
Kreator elegancji
Największą sławę projektantowi przyniosły kreacje haute couture słynące z wyrafinowanej prostoty. Elegancja według Givenchy to połączenie lekkości z perfekcjonizmem. Przyświecała mu idea mody powściągliwej, nastawionej na proste linie idealnie współgrające z sylwetką. Kreator potrafił wydobyć ze swoich klientek całą esencję kobiecości. Tworzył proste fasony w stylu glamour, ozdobione delikatnym haftem, albo zdobieniami w postaci kamieni. Jego projekty znalazły się w garderobach gwiazd Złotej Ery Hollywood i wielu koronowanych głów. Do jego klientek należały między innymi Lauren Bacall, Elizabeth Taylor, Grace Kelly, Jackie Kennedy czy Audrey Hepburn.
Bufiaste rękawy
Jednym z nieodłącznych elementów stylu Givenchy były charakterystyczne bufiaste rękawy. Pojawiły się na koszulach i marynarkach, ale projektant nie odmówił sobie również przyjemności stworzenia okrycia wierzchniego z tym akcentem. W ten sposób powstały oryginalne, szerokie płaszcze z wełny z obfitymi, bufiastymi rękawami zakończonymi falbankami. Prosty krój zyskał nowatorski wygląd.
Styl Audrey Hepburn
Ubierał kobiety, które dziś uważa się za ikony stylu i elegancji. Jedną z nich była Audrey Hepburn, z którą nawiązał nić dozgonnej przyjaźni. Para poznała się w 1953 roku podczas przygotowań kostiumów do filmu „Sabrina” Billy'ego Wildera.
Audrey Hepburn zakochana w stylu Givenchy'ego, nie wyobrażała sobie, aby jej kostiumy mógł projektować ktoś inny. Tytułowa Sabrina w scenie w ogrodzie zimowym miała na sobie długą, białą suknię z organzy. Szczególną uwagę przykuwał kontrastowy, czarny haft zdobiący gorset i dół sukni. Kreacja doczekała się wielu kopii, a jej ponadczasowy charakter sprawia, że jest zawsze modna.
Chemia, przyciąganie, podobne poczucie piękna (jakkolwiek tego nie nazwać) zaiskrzyło już na pierwszym spotkaniu. Oczekiwania aktorki i propozycje projektanta zgrały się w jeden modowy duet, który wspólnie wykreował wzór elegancji i kwintesencję stylu lat 60. Hepburn pozostała muzą projektanta przez kolejne 40 lat. Była jego najpiękniejszą klientką, najważniejszym gościem na pokazach i najwierniejszą przyjaciółką. Droga do sławy Givenchy'ego biegła równolegle z rosnącą popularnością Audrey Hepburn. Mówi się, że gdyby nie choroba i późniejsza śmierć jego ukochanej przyjaciółki Givenchy być może prowadziłby dłużej swój dom mody. „Moja magia była jej magią. Dodawała ubraniom swojego naturalnego wdzięku” - wspominał Givenchy.
"Śniadanie u Tiffany'ego"
Mała czarna ze „Śniadania u Tiffany'ego” to dziś ikona. Jest wymieniana jako jedna z najbardziej kultowych kreacji w historii kina. Jej autorem - przy współpracy z kostiumografką Edith Head - był Hubert de Givenchy. Suknię, będącą uosobieniem klasycznej elegancji, przez dekady ubóstwiają kobiety na całym świecie, a kadr z filmu przed sklepem jubilera to jedno z najbardziej rozpoznawalnych ujęć w historii kinematografii.
Twórca kolekcji prêt-à-porter
Givenchy wyczuwając zmieniające się tendencje i potrzeby kobiet, jako pierwszy francuski projektant w 1954 roku stworzył linię prêt-à-porter. Jego celem było ubieranie wszystkich kobiet, zarówno tych bogatych, jak i tych spotkanych na ulicy. Linia odzieżowa prêt-à-porter o nazwie „Givenchy Université” składa się ze swobodnych kompletów z krótkimi rękawami, sukienek koszulowych szmizjerek, a także krótkich płaszczyków. Ubrania te nie były projektowane pod konkretną klientkę. Szyte seryjnie, w wielu rozmiarach po to żeby panie miały możliwość zakupienia ubrań pasujących do swoich sylwetek. Projekty powstały przy użyciu maszyny importowanej ze Stanów Zjednoczonych.
Warto jednak wspomnieć, że pierwsze ubrania, które wpisywały się w ideę prêt-à-porter Givenchy tworzył już parę lat wcześniej dla butiku na placu Vendôme. Były to wieloczęściowe stroje złożone z obszernej spódnicy, żakietu, spodni i trzech bluzek. Dzięki takim rozbudowanym kompletom kobiety miały szeroki wachlarz kombinacji.
Przyjaźń odosobniona w annałach couture
Givenchy w świecie mody znany jest również z odosobnionej w annałach haute couture przyjaźni z Cristóbalem Balenciagą. Odosobnionej, bo niezwykle silnej i wzajemnie dopełniającej się. Panowie poznali się przypadkowo na przyjęciu w Nowym Jorku. Odkąd Givenchy przeniósł swój dom mody na avenue George V (vis-a-vis Balenciagi), obydwaj bezprecedensowo udostępniali sobie szkice, a także sprzęt i pracownie. Wspólnie się naradzali, krytykowali i pracowali nad kolejnymi projektami. Niezwykły sąsiad otoczył Givenchy'ego mistrzowską opatrznością. To dzięki niemu projektant nauczył się techniki czystej linii. Ich estetyczne pokrewieństwo najbardziej zauważalne było wówczas, gdy Balenciaga zamknął swój salon. Najbardziej cenione klientki od razu skierował do Givenchy'ego. Pod czujnym okiem mistrza Balenciagi w 1957 roku Givenchy opracował innowacyjny projekt „suknię worek”. Projekt był kwintesencją szyku obydwu projektantów ceniących elegancję płynącą z prostoty. Suknia nie miała zaznaczonej talii i opływała linię ciała, lekko ją rzeźbiąc, ale nie krępując ruchów.
Perfumy
Dom mody Givenchy, również za namową Balenciagi, w 1957 roku wypuścił na rynek dwa zapachy.
-„Gdybyś miał stajnię, lepiej by było mieć dwa konie wyścigowe, żeby przynajmniej jeden z nich dobiegł do mety” - tak wyjaśniał projektant wybór jednoczesnego wprowadzenia dwóch zapachów. Na cześć nazwiska projektant stworzył konwaliowy zapach „De”, zaś drugi „L'Interdit” to dedykacja dla Audrey.
Zapach L'Interdit to zmysłowa kompozycja fiołka, róży i jaśminu podsycona pieprzowo-goździkową nutą. - „Perfumy były przedłużeniem mojego krawiectwa, elegancji, jaką chciałem nadać kreacjom” - wspominał Givenchy.
Garderoba Jackie Kennedy
W spadku po swoim serdecznym sąsiedzie Hubert de Givenchy otrzymał prestiżową klientelę, między innymi księżniczkę Monako Grace Kelly i Jacqueline Kennedy, przyszłą pierwszą damę USA. To właśnie Givenchy stoi za sukcesem garderoby Jackie Kennedy podczas kampanii prezydenckiej jej męża. To, co wyróżniało projekty Givenchy'ego to nienaganna linia, perfekcyjne wykończenia i powściągliwość w dodatkach. Jackie słynąca właśnie z zamiłowania do prostych kreacji, pokochała garsonki od Givenchy. W jednej z nich pojawiła się na oficjalnej wizycie we Francji w 1961 roku. Warto także wspomnieć o jej kreacji z pogrzebu męża czy sukni, w które Jackie pojawiła się na spotkaniu w Wersalu.
Odejść w wielkim stylu
Hubert de Givenchy niczego w swojej karierze nie żałuje, a zapytany o to, co by zmienił, odpowiada:
*- „Jeśli miałbym zacząć wszystko od nowa, zrobiłbym wszystko tak samo”. *
To świadczy nie tylko o pewności siebie, ale również o wierze w siłę klasyki i słuszność zasady „mniej znaczy więcej”, którą wyznawał.
- „Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść / Niepokonanym” tak brzmi jeden z kultowych utworów Perfectu - Givenchy wykazał się właśnie taką wiedzą. Kiedy przeczuwał, że zmieniające się kanony mody mogą zmusić go do zmiany wypracowanego stylu, postanowił porzucić stery. Kocha modę, ale w pewnym momencie przerosło go to, co zaczynało się z nią dziać:
*- „Ta ekstrawagancja, te brzydactwa, ten cyrk”. *
W 1988 roku projektant sprzedał swoją firmę francuskiemu koncernowi LVMH. Swoją ostatnią kolekcję pokazał w lipcu 1995 roku. Przybył na nią tłum najbardziej cenionych i znanych projektantów mody. Odszedł na emeryturę w wielkim stylu i niepokonany. Językiem prostoty i kobiecości dotarł do serc największych ikon mody. To one zagwarantowały mu wieczną sławę.