26‑latka spędziła rok w klasztorze. Zdradza, co robili za zamkniętymi drzwiami

"To było jedno z decydujących doświadczeń w moim życiu" - tak opisała rok spędzony w zamkniętym klasztorze w Londynie Eloise Skinner, która zdecydowała się na ten krok w wieku 26 lat. Dlaczego? Jak wyznała, szukała w życiu własnej ścieżki. Dzięki wspólnocie klasztornej poczuła, że ją odnajduje.

Eloise Skinner całkowicie odmieniła swoje życie
Eloise Skinner całkowicie odmieniła swoje życie
Źródło zdjęć: © Instagram | eloiseallexia

10.04.2023 | aktual.: 10.04.2023 19:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2018 roku 26-letnia Eloise Skinner całkowicie odmieniła swoje życie. Mieszkała w Nowym Jorku, gdzie skończyła studia i rozpoczęła swoją karierę, pracując jako stażystka w jednej z kancelarii prawniczych. Nie czuła się jednak w pełni szczęśliwa. Kiedy jej przyjaciel opowiedział jej o wspólnocie klasztornej w Londynie, którą określił mianem "ekstremalnej", pomyślała: "dlaczego nie?". Stwierdziła, że może tam odnaleźć siebie.

Zamknęła się na rok w klasztorze

"Dorastając, nie byłam religijna. Moja rodzina również nie chodziła do kościoła. Dopiero później, na studiach i w latach późniejszych, zainteresowałam się filozofią i duchowością. Zaczęło się od zwykłej ciekawości, ale im bardziej się zagłębiałam, tym więcej chciałam wiedzieć" - napisała Eloise Skinner w swoim felietonie dla "Metra".

Eloise szukała przede wszystkim innego sposobu życia. Większość czasu poświęcała karierze, jednak nie widziała w tym "sensu, celu i misji". W wieku 26 lat przeprowadziła się do Londynu, gdzie spędziła rok w klasztorze mnichów w Lambeth Palace, w centrum miasta. Nie była tam jednak sama. Towarzyszyli jej również inni członkowie wspólnoty.

"Byli mieszanką wieku i pochodzenia - mężczyźni i kobiety, z różnych krajów i kultur. W czasie modlitwy nosiliśmy te same białe szaty: znak wspólnej tożsamości" - czytamy.

"Kiedy byliśmy na dłuższych rekolekcjach poza Londynem, nasze dni wyglądały mniej więcej tak: poranna modlitwa, poranna nauka, zadania wspólnotowe lub projekty usługowe (pomoc w domu, ogrodzie lub wolontariat), obiad, popołudniowa nauka i wieczorna modlitwa" - wyjawiła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Dużą część dnia spędzaliśmy w ciszy"

Choć Eloise Skinner przyznała, że każdy dzień w klasztorze był "przewidywalny", a dużą jego część wspólnota "spędzała w ciszy", jej zdaniem nadało to jej życiu "solidnej rutyny".

"Każdemu dniu nadało to kształtu, poczucia rytmu i ciągłości, których czasami brakuje współczesnemu życiu. Przewidywalność każdego dnia pozwoliła mi doświadczyć małych chwil z większą uwagą i świadomością" - oznajmiła w felietonie.

Po roku zdecydowała się rzucić dawne zajęcie, a swój czas poświęciła pisaniu książek. Przekwalifikowała się też na psychoterapeutę. Dziś zajmuje się terapią egzystencjalną.

"Moje doświadczenie we wspólnocie klasztornej ukształtowało moje postrzeganie świata. Nie żałuję tego. To było jedno z decydujących doświadczeń w moim życiu" - podsumowała.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
klasztorwspólnota religijnamnisi
Komentarze (104)