Adolf w kolorze
Z tą wystawą Niemcy mają problem. Po raz pierwszy od zakończenia Drugiej Wojny Światowej zdecydowano się w państwowym muzeum pokazać Hitlera i jego epokę. Od razu jednak zrezygnowano z prostego tytułu „Hitler” na rzecz: „Hitler i Niemcy. Naród i zbrodnia”.
09.11.2010 | aktual.: 09.11.2010 12:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Z tą wystawą Niemcy mają problem. Po raz pierwszy od zakończenia Drugiej Wojny Światowej zdecydowano się w państwowym muzeum pokazać Hitlera i jego epokę. Od razu jednak zrezygnowano z prostego tytułu „Hitler” na rzecz: „Hitler i Niemcy. Naród i zbrodnia”. Na zabytkowym budynku berlińskiego DHM nie pojawiły się wielkie plakaty reklamujące wystawę, a samą ekspozycję umieszczono w piwnicy w nowej części gmachu. Nikt nie liczył na wielki sukces. Tymczasem już na samym początku Hitlera w Muzeum obejrzało ponad 20 tysięcy osób.
To mocne przeżycie oglądać w Berlinie wystawę poświęconą Hitlerowi i jego dyktaturze, umieszczoną zaledwie kilka kroków od monumentalnego Zeughausu, w którym Hitler często bywał i kiedyś o mało nie zginął w nieudanym zamachu. Organizatorzy ekspozycji, po niemiecku i angielsku, wyjaśniają zwiedzającym, że chcą przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie jak mogło dojść do powstania hitlerowskiego państwa ? A także, jak to się stało, że Niemcy dopuścili się tak niewiarygodnych zbrodni w latach 1933-1945? Polacy kilka odpowiedzi poznali wcześniej niż Niemcy. Dzięki szkolnej edukacji, a nawet masowej kulturze, okres hitleryzmu stał się częścią naszej narodowej tożsamości. Utrwaliło się w nas, że jesteśmy jego ofiarą i mamy prawo tak się właśnie czuć.
W Niemczech było inaczej. Wiele faktów przez lata przemilczano, dziadkowie nie opowiadali wnukom o swoich wojennych wyczynach, a matki rzadko mówiły córkom o tym, co się stało z żydowskimi sąsiadami z kamienicy. Ta polityka omijania prawdy czasami mnie śmieszy.
Bywają przewodniki po niemieckich miastach, w których nie umieszczono żadnej daty pomiędzy rokiem 1918 a 1989. I nagle teraz Trzecia Rzesza objawiła się Niemcom w całej okazałości i do tego w kolorze!
Wystawa skonstruowana została według klucza czasowego: czyli od początku partii nazistowskiej i działalności Hitlera w Monachium w latach 20., poprzez „Państwo Hitlera” w latach 1933-45, kończąc na upadku Trzeciej Rzeszy. Jest też dział poświęcony wpływowi Hitlera na powojenny film, czy kulturę NRD. Oglądamy setki dobrze znanych fotografii i kronik filmowych, wysłuchujemy nagrań przemówień Hitlera, czy Goebbelsa, śledzimy na planszach ruchy wojsk i drogę żydowskich transportów do Auschwitz. Nie na tym jednak polega ogromna siła rażenia tej ekspozycji!
Najbardziej szokujący jest fakt, że hitlerowskie państwo objęło swymi mackami niemal całą ludność i wszystkie przejawy jej działalności. Na wystawie prezentowane są autentyczne „ludowe” odbiorniki radiowe ze skalą odpowiednio ustawioną na rozgłośnie niemieckie. Mamy też dziesiątki prostych przedmiotów takich jak zabawki dla dzieci z figurką Adolfa na trybunie, czy grą planszową „Alarm lotniczy”.
Są też setki flag, gobelinów, poduszek, druków reklamowych, plakatów, książek, gazet, przedmiotów codziennego użytku, a nawet nagrobnych kamieni opatrzonych swastyką i hitlerowską „gapą”. Wstrząsająca jest kolekcja emaliowanych tablic zawieszanych na rozlicznych budynkach w całej Rzeszy z komunikatem; „W tym miejscu Żydzi nie są mile widziani”. Oglądamy też dziesiątki mundurów rozmaitych hitlerowskich formacji od Hitlerjugend po SS. Jest też niewielka prezentacja oficjalnych wizerunków samego Hitlera, a nawet ogromny orzeł (roztrzaskany przez aliantów), który wieńczył portyk nad wejściem do Nowej Kancelarii Rzeszy w Berlinie.
Zbrodnicze Państwo, które znamy ze starych kronik i wyblakłych fotografii, nagle nabrało konkretnych kształtów i wyrazistych kolorów. Na tej wystawie najbardziej poruszyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze kilka fiszek z autentycznymi notatkami samego Hitlera. Po drugie ogromna kolekcja wiernopoddańczych listów urodzinowych, które przychodziły do niego z całej Rzeszy. Dużo w nich tkliwych wierszyków, ale też i wielkiego szacunku dla Wodza. Są też nuty i tekst urodzinowej piosenki napisanej przez męski chór z jakiegoś prowincjonalnego miasteczka. W obliczu takich eksponatów człowiek sobie uświadamia, że Adolf Hitler naprawdę istniał i miał kilkadziesiąt milionów wyznawców. Nie znalazłem jednak tutaj odpowiedzi na pytanie: dlaczego Niemcy mu uwierzyli i poszli z nim na stos?
Wystawa: „Hitler i Niemcy. Naród i zbrodnia”.
Deutsches Historisches Museum , Berlin
Do 6 lutego 2011.
POLECAMY: * KOBIETY, KTÓRE PODBIŁY ŚWIAT*