Ambasador RP reaguje na oburzający tekst brytyjskiego dziennika. Nie przebiera w słowach
"Kate i William powinni się wstydzić wizyty w Polsce" - pisał brytyjski dziennik "The Guardian". Ambasador Polski w Londynie ostro zareagował na tezy zawarte w tym tekście. Wysłał list do redakcji "The Guardian" będący odpowiedzią na artykuł Kate Meltby na temat wizyty Kate i Williama w Polsce. Arkady Rzegocki zapewnił, że będą podjęte stosowne kroki prawne wobec oskarżeń o "sponsorowanie przez Państwo Polskie zaprzeczania Holokaustowi".
23.07.2017 | aktual.: 18.08.2017 11:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kate Maltby, komentatorka brytyjskiego dziennika "The Guardian" w mocnych słowach oceniła ostatnią wizytę Kate i Williama w Polsce. Według niej książęca para powinna się jej wstydzić. Dziennikarka uważa, że brytyjska para przyjechała "podlizywać się niezbyt sympatycznemu rządowi". "Wybielaliśmy okropny rząd" - przekonywała Maltby.
"Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, wysyłając do Polski naszych fotogenicznych Kate i Williama razem z ich przemiłymi dzieciakami, przyczyniło się do ocieplenia wizerunku przerażającego rządu" – oceniła Maltby. Jej zdaniem brytyjska para została wplątana w politykę lustracyjną Prawa i Sprawiedliwości, mającą na celu misję przepisania na nowo oficjalnej polskiej historii, w szczególności dotyczącej II Wojny Światowej. "W szkolnych podręcznikach nie ma już żadnych odniesień do polskiego udziału w morderstwie Żydów i innych mniejszości" - pisała. Zdaniem brytyjskiej dziennikarki, w Polsce obowiązuje nowe prawo, które "karze za publiczne znieważenie narodu polskiego". W tym kontekście przywołała postać Jana Tomasza Grossa, autora książki "Sąsiedzi", w której opisał zbrodnię popełnioną przez Polaków na swoich żydowskich sąsiadach w Jedwabnem w 1941 roku. Według niej autor miał niedawno spotkać się z "represjami w związku z publikacją". Politykę rządu określiła mianem "sponsorowanego przez państwo negowania Holokaustu".
Zobacz także
Dziennikarka wypunktowała również program wizyty książęcej pary. Miała zastrzeżenia co do punktów, które odwiedzili. "Odwiedzili były obóz koncentracyjny w Stutthoff, który powstał głównie z myślą o polskiej inteligencji, a nie Auschwitz-Birkenau znany powszechnie na świecie jako miejsce zagłady przede wszystkim Żydów" - komentowała autorka. Komentatorka, opierająca się na opinii historyk London School of Economics Anity Prażmowskiej sugerowała, że Auschwitz jest dla Polaków "niewygodnym, znaczącym miejscem żydowskiego cierpienia". "Będąc w Trójmieście, nie zobaczyli nowego Muzeum II Wojny Światowej, bo nowy rząd nie zdążył jeszcze zmienić ekspozycji na taką, która bardziej skupiłaby się na heroizmie Polaków, niż na skutkach przedwojennego nacjonalizmu i antysemityzmu w Europie Środkowo-Wschodniej" - zauważyła Maltby.
Powyższym zarzutom stanowczo sprzeciwił się ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki. Swój list do redakcji "The Guardian" rozpoczął od słów: "Szanuję prawo każdego do wypowiadania własnych opinii politycznych, ale nie mogę zaakceptować, kiedy ktoś posługuje się historycznymi przeinaczeniami i dowolnie interpretuje fakty, aby udowodnić tezy, które nie są prawdziwie" - napisał. Ambasador podkreślił, że program wizyty został opracowany przez stronę brytyjską, a z Polską był jedynie konsultowany.
"Jak widać, Kate Maltby nie wie zbyt wiele o historii niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Warto więc przypomnieć, że w przeciwieństwie do tego, co pisze, obydwa obozy powstały pierwotnie jako miejsca, w których więzieni byli etniczni Polacy. Dopiero w miarę wcielania w życie programu "ostatecznego rozwiązania", oba obozy zostały przekształcone w miejsca masowej zagłady" - wyjaśnił ambasador. "To prawda, że Auschwitz stał się symbolem Holokaustu, ale to nie oznacza, że cierpienia ofiar innych obozów - zarówno polskiego, jak i żydowskiego pochodzenia, ale także innych narodowości, nie zasługują na równy szacunek i upamiętnienie" - dodał.
Rzegocki uważa za oburzające i pozbawione szacunku insynuacje, że Muzeum Stutthof nie zasługiwało na wizytę pary książęcej oraz wyśmiewanie się z powstańców warszawskich, że byli "skazani od początku na porażkę". "Ludzie walczący o swoją wolność i godność zasługują na najwyższy szacunek, a Muzeum Powstania Warszawskiego zasługiwało z pewnością na wizytę pary książęcej, za którą jesteśmy Jej Królewskim Wysokościom wdzięczni. Jestem zdumiony, że Kate Maltby nie rozumie tak elementarnych ludzkich wartości" - napisał ambasador.
W swoim liście do "Guardiana", opublikowanym na Twitterze, Rzegocki zawarł również sprostowanie dotyczące rzekomego manipulowania treścią szkolnych podręczników i przypisywanego Polsce prawa "karzącego za publiczne znieważenie narodu polskiego". "Mogę tylko powiedzieć, że autorka jest całkowicie źle poinformowana, dlatego że takie prawo w Polsce nie obowiązuje, więc nikt nie może być w związku z nim prześladowany, łącznie z Janem Grossem. W tej chwili opracowywany jest projekt ustawy, która ma na celu penalizowanie przypisywanie zbrodni popełnionych przez nazistowskie Niemcy Państwu Polskiemu (które w czasie wojny nie istniało), albo Narodowi Polskiemu" - wyjaśnił ambasador.
"Co do oskarżeń o "sponsorowanie przez Państwo Polskie zaprzeczania Holokaustowi", to jest to tak poważne oskarżenie, że mogę zapewnić, że odniosą się do niego właściwe instytucje w Polsce, podejmując stosowne kroki prawne" - kończy swój list ambasador RP w Londynie.