Andrzej Duda o pensji pierwszej damy. "To nie powinno mieć miejsca"
Pomysł, by pierwsza dama otrzymywała pensję za swoje stanowisko, podzielił polityków. Sprawę komentowali zarówno premier, jak i posłowie. Pytanie o to padło również w wywiadzie, którego udzielił Wirtualnej Polsce prezydent Andrzej Duda.
Dyskusję na temat pensji dla pierwszej damy wywołało stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych, które wysłało w tej sprawie petycję do premiera.
Według niego fakt, że Agata Duda nie otrzymuje pieniędzy za swoje stanowisko, to dyskryminacja i niesprawiedliwość.
W tej chwili pierwsze damy nie otrzymują pensji za sprawowanie tej funkcji. Nie mają także ubezpieczenia ZUS. Do ich obowiązków należy pełnienie funkcji reprezentatycjnych, działalność charytatywna oraz działania dyplomatyczne.
Na temat tego, czy Agata Duda powinna otrzymywać pensję wypowiedziało się do tej pory wielu polityków - m.in. premier Mateusz Morawiecki, który poparł ten pomysł, czy posłanka SLD Joanna Senyszyn, która nazwała pierwszą damę "wieszakiem na ubrania".
Tym razem głos na ten temat zabrał prezydent RP Andrzej Duda w rozmowie z WP. Na pytanie o pensję powiedział, że "to jest coś, co nie powinno mieć miejsca", a jego żona "nie oczekuje pensji". Dodał jednak, że pierwszej damie powinno przysługiwać inne świadczenie.
- Z opodatkowanego mojego prezydenckiego uposażenia, którego tzw. "na rękę", czyli na rachunek bankowy, jest mi wypłacane ok. 13,5 tysiąca złotych miesięcznie, ponad 1100 zł odprowadzam na ZUS dla mojej żony - przyznał prezydent. - Chcę, żeby miała ciągłość ubezpieczenia, ponieważ musiała przerwać swoją pracę w szkole, którą przez 17 lat realizowała.
Decyzję prezydenta w rozmowie z WP skomentował historyk i specjalista w zakresie protokołu dyplomatycznego oraz dyplomacji dr Janusz Sibora, który popiera jego decyzję.
- W okresie międzywojennym żony prezydentów Polski, czyli zarówno Wojciechowskiego, jak i Mościckiego, nie otrzymywały pensji - mówi Sibora. - To była funkcja na tyle honorowa, iż nawet ich małżonkowie nie pomyśleli o tym, że mogłyby otrzymywać gratyfikację. Nawet naczelnik państwa Józef Piłsudski o tym nie pomyślał. To były standardy. Można nawet powiedzieć, że to było osadzone w kulturze. Pod tym względem świat się nie zmienił.
Dr Sibora podkreśla, że w pewnym momencie poszła w świat nieprawdziwa informacja o tym, że pierwsze damy mają zakaz pracy. Nie jest to prawdą - zgodnie z przepisami, żony prezydentów mogą normalnie pracować.
- Małżonki głów państw na całym świecie nie otrzymują pensji za bycie żoną prezydenta. Za to w wielu krajach te kobiety pracują. Nie ma przepisu, który by tego zabraniał. Bycie pierwszą damą jest dobrowolne. To przywilej - podkreśla. Dodaje także, że małżonka nie jest niezbędna prezydentowi do bycia głową państwa i wykonywania swoich obowiązków.
- Protokół dyplomatyczny określa sytuacje oficjalne, ale obecnie można być prezydentem i wykonywać wszystkie funkcje prezydenta, gdy nie towarzyszy mu małżonka - mówi specjalista. - Opinia publiczna jest często wprowadzana w błąd, że pierwsza dama musi być obecna. Nie jest to prawda i możemy zauważyć wiele przykładów, które to poświadczają – chociażby prezydent Putin, który zarządza ogromnym krajem i robi to bez pomocy żony - dodaje.
W rozmowie z WP Kobieta wypowiedź Andrzeja Dudy skomentowała także filozofka i feministka Magdalena Środa.
- Tę kuriozalną odpowiedź można skomentować na dwa sposoby. Pierwszy dotyczy życia rodzinnego pana prezydenta. Andrzej Duda - jak widać - zajmuje wobec swojej żony pozycję taką, jaką zajmowali mężczyźni w ubiegłych stuleciach, kiedy to kobiety nie miały praw, głosu, autonomii, możliwości wyrażania swojej opinii. Były wtedy istotami zależnymi, obywatelkami drugiego sortu. O wszystkim decydowali bowiem mężowie - "głowy rodzin". To jednak kuriozalne, że w nowoczesnym państwie mamy tak zacofanego prezydenta i tak ubezwłasnowolnioną panią prezydentową - podkreśla Środa.
- Drugi komentarz dotyczy spraw publicznych i poglądów pana prezydenta na sytuację kobiet, które znajdują się w finansowej zależności od męża, jego kariery, emocji i woli - kontynuuje wypowiedź. - To straszna zależność, która powoduje, że w przypadku rozwodu, śmierci lub zwykłego widzimisię małżonka, żona pozostaje bez żadnych środków do życia. Los takich kobiet powinien być przedmiotem troski pana prezydenta i dyskusja o zarobkach pani prezydentowej mogłaby być doskonałą okazją, by sytuację takich kobiet zmienić. W konstytucji mamy wszak zapis o równości kobiet i mężczyzn, a jest wiele do zrobienia, by zapis ten odzwierciedlał stan faktyczny. Wiem, że pan prezydent lekceważy konstytucję, ale przynajmniej powinien pomyśleć o niskiej emeryturze żony spowodowanej służbą u boku męża. Niełatwa to służba... - mówi Środa.
Zobacz też cały wywiad z prezydentem RP Andrzejem Dudą
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez serwis dziejesie.wp.pl