Brooklyn Beckham wydał album zdjęć. Rodzice dumni, reszta go hejtuje
Ma zaledwie 17 lat, a już jest wziętym fotografem. Do tego ma odpowiednie nazwisko, które liczy się w branży. I choć trudno odmówić mu talentu, to po tym jak wydał album swoich prac, internauci wylewają na niego wiadra pomyj. Słusznie?
Brooklyn to najstarszy syn Victorii i Davida Beckhamów. Na Instagramie śledzi go 10 mln osób i to one są grupą docelową jego pierwszej fotoksiążki. "Moje fotografie. Moje słowa. Moje życie. To, co widzę" - tak reklamuje ją wydawnictwo Penguin Publishing, będące częścią Pearson PLC – największego na świecie koncernu wydawniczego. Pierwsza książka młodego Beckhama to historie kryjące się za zdjęciami, w tym swoich bliskich. "Unikalne, autentyczne i stylowe" - chwali prace wydawca.
Fani Brooklyna pieją z zachwytu i ustawiają się w kolejce po swój egzemplarz albumu. Są jednak i tacy, którzy nie zapłaciliby za niego złamanego centa. - Szaleję na punkcie tych okropnych fotografii i jeszcze gorszych podpisów - skomentowała na Twitterze dyrektor artystyczna i dziennikarka brytyjskich magazynów Alice Jones. Nie lepsze zdanie o dziele chłopaka ma królewski fotoreporter pracujący dla "The Sun", Arthur Edwards. “Wszystkim zdjęciom brakuje ostrości, wiele jest źle oświetlonych" - zauważył, dodając, że Beckham powinien opanować podstawowe umiejętności i dopiero brać się za wydawanie książek.
Podczas premiery "Tego, co widzę" 17-latek ujawnił, że pierwszt aparat sprezentował mu tata. Trafił w dziesiątkę, chłopak przechodził trudne chwile w szkole, a dzięki nowej pasji mógł na chwilę się od tego oderwać. Fotografia pochłonęła chłopca całkowicie, kto wie, gdzie byłby dzisiaj, gdyby nie ona. Może Brooklyn byłby kolejnym dzieckiem gwiazd, którego jedynym i ulubionym zajęciem jest imprezowanie? Nawet jeśli zasłużył na krytykę, to w porównaniu z wieloma innymi robi coś, co naprawdę kocha. Ze wsparciem rodziców realizuje marzenia, wcześniej z własnej woli parząc kawę w londyńskiej knajpie.