Byli małżeństwem przez 22 lata. Rozstali się przez Donalda Trumpa
Donald Trump to jedno z najgorętszych w ostatnich latach nazwisk w polityce – i to czasami dosłownie. Temat nowego prezydenta USA potrafi do czerwoności rozpalić głowy nawet najbardziej opanowanych komentatorów. Teraz ten jeden z czołowych polityków na świecie, który ze strony swoich oponentów spotykał się już z różnymi oskarżeniami, musi się mierzyć z jeszcze jednym zarzutem – rozbijania małżeństw. I to czasami takich o, zdawałoby się, niezachwianych fundamentach.
Polityka zniszczyła już niejedną uroczystość rodzinną i doprowadziła do niejednej karczemnej awantury pomiędzy członkami tej samej familii. Co ciekawe, szerokość geograficzna nie ma tu nic do rzeczy. Jak świat długi i szeroki, tam, gdzie pojawia się polityka, pojawiają się także emocje.
Polityka może prowadzić też do waśni pomiędzy małżonkami. Ba! Może nawet rozbijać małżeństwa. Nikt nie prowadzi statystyk, ile z nich się rozpadło z powodu odmiennych poglądów. Niektóre z rozwodów podyktowanych takimi konfliktami trafia z pewnością do pojemnej kategorii „niezgodność charakterów”. Pewne amerykańskie małżeństwo przyznało się jednak publicznie, że kością niezgody w ich związku stał się prezydent Donald Trump.
Polityka zepsuła wszystko
Gayle McCormick ma 73 lata. Ostatnie 22 lata życia szczęśliwie spędziła ze swoim mężem. Kobieta przyznała, że zawsze mieli nieco inne poglądy na niektóre sprawy. Ona sama uważa się za demokratkę, której bliskie były lewicowe ideały. Jej ślubny nigdy nie ukrywał przywiązania do wartości konserwatywnych. Do tej pory, jeśli prezentowali inne stanowisko, to można powiedzieć, że różnili się pięknie. Ostatnie wybory prezydenckie spowodowały jednak, że nad ich małżeństwem zaczęły zbierać się czarne chmury.
Gorzką pigułką okazała się dla Gayle McCormick deklaracja jej męża, który przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA zapowiedział, że zamierza poprzeć oficjalnego kandydata republikanów. To było dla niej zbyt wiele. Zdecydowała się wtedy poddać ocenie swoje małżeństwo. Kobieta potraktowała w końcu jego deklarację niczym zdradę. Stwierdziła, że w ten sposób przekreślił ich dotychczasowe wspólne życie.
- Poczułam się tak, jakbym przez cały ten czas się oszukiwała. To doprowadziło do otwarcia pomiędzy nami obszarów, których wcześniej nie znałam – powiedziała cytowana przez agencję Reutersa 73-latka. Przyznała, że wcześniej starała się szanować zdanie męża, ale jego plany dotyczące głosowania na Trumpa przelały czarę goryczy i pokazały, że do tej pory była dla partnera pod wieloma względami zbyt tolerancyjna. - Zdałam sobie sprawę, jak daleko potoczyły się sprawy w moim życiu, skoro akceptowałam rzeczy, które były dla mnie nie do przyjęcia, gdy byłam młodsza – mówi.
Co ciekawe, Gayle McCormick ostatecznie nie zagłosowała w wyborach na Hillary Clinton. Dopisała do karty wyborczej Berniego Sandersa. Tak samo postąpił jej mąż, który ostatecznie dopisał do karty republikanina Newta Gingricha (zasada dopuszczalna przez amerykańskie prawo wyborcze). Nie zmieniło to jednak ich nastawienia do siebie i nie wpłynęło na uratowanie związku. McCormick wyprowadziła się w końcu do Bellingham w stanie Waszyngton.
Rany, które będą się goić długo
Na razie Gayle McCormick oraz jej partner oficjalnie wciąż są małżeństwem. Nie wiadomo, czy będą żyć w separacji, czy też zdecydują się na rozwód. Kobieta podkreśla, że na to drugie rozwiązanie czuje się już trochę za stara, ale też nie wyobraża sobie mieszkać z mężem znowu pod jednym dachem
Amerykanie nie ukrywają, że bardzo emocjonalnie pochodzą do kwestii dotyczących polityki, a analitycy zauważają, że ostatnie wybory i będące ich efektem spory wywołały w tamtejszych domach spustoszenie większe niż kiedykolwiek. Podczas przeprowadzonego niedawno sondażu 40 procent respondentów przyznało, że pokłóciło się w ostatnim czasie podczas rozmowy na tematy polityczne. 16 procent ankietowanych potwierdziło, że po ostatnich wyborach prezydenckich przestało rozmawiać z członkami rodziny, którzy nie byli z nimi jednomyślni. Znacznie bardziej wrażliwi okazali się pod tym względem wyborcy Hillary Clinton. 13 procent badanych przyznało też, że po ostatnich wyborach definitywnie zerwało kontakty z członkiem rodziny albo bliskim przyjacielem.
Do podobnych wniosków można dojść, analizując nasze podwórko. Polska scena polityczna jest coraz bardziej spolaryzowana. Badania przeprowadzone kilka lat temu przez CBOS potwierdziły, że polityka jest coraz częstszą przyczyną awantur. Aż 90 procent ankietowanych przyznało wtedy, że działalność polityków prowadzi do rozłamu, konfliktów oraz psucia atmosfery w państwie.
Na polskich forach także nie brakuje wpisów rozgoryczonych małżonków, którzy zgodnie żyli przez lata – do czasu, aż na pierwszym planie nie znalazły się tematy dotyczące polityki. Wielu z nich przyznaje, że w takich sporach bardzo trudno o umiar, a w czasie małżeńskich konfrontacji, w centrum których znajduje się polityka, w partnerach wyzwalane są najgorsze instynkty. Interesujący może być fakt, że według ankietowanych, odmienne polityczne drugiego z małżonków nie są wcale istotne. Takiego zdania jest ponad 80 procent badanych. Ale wskaźnik ten ma pewnie zastosowanie do czasu, gdy nie dochodzi do poważnej rozmowy na „te” tematy.