"Były już płacze i lamenty. Ja nie wyjdę z domu". Hikikomori w Polsce

Zamykają się w czterech ścianach i odcinają od świata. Nie widzą w tym problemu. Czasami stan ten wywołuje choroba, czasami zwykłe przyzwyczajenie. Wszystkich opisuje jedno słowo. Hikikomori.

"Były już płacze i lamenty. Ja nie wyjdę z domu". Hikikomori w Polsce
Źródło zdjęć: © 123RF
Paulina Brzozowska
30

Tu jestem bezpieczna

Dori, bo tak dziewczyna podpisuje się na forum poświęconym osobom z agorafobią, ma 26 lat. W domu zamknięta jest od roku. Nie widzi dla siebie szans na opuszczenie czterech ścian. – Zaczęło się po tym, jak ktoś napadł mnie w parku. Poczułam się strasznie bezradna. Przestrzeń poza domem napawa mnie lękiem. Nie czuję się tam bezpiecznie – mówi.

- Zauważyłam, że lepiej czuję się będąc w domu. W miejscach publicznych dostawałam dreszczy i ataków paniki. Najpierw zaczęłam unikać wyjść ze znajomymi. Chodziłam tylko do pracy i wracałam prosto do domu. Potem wzięłam urlop i na dobre zamknęłam się w mieszkaniu. Rodzina do dzisiaj próbuje mnie wyciągać, ale ja nie chcę tego robić – dodaje kobieta.

Dori zrezygnowała z pracy i znalazła zajęcie pozwalające jej zarabiać zdalnie. – Pracuję przez internet. Dzięki temu już w ogóle nie muszę wychodzić. Jestem bezpieczna. Jedyny kontakt ze światem mam wtedy, kiedy wpuszczam kuriera z zakupami lub uchylam okno, żeby wywietrzyć mieszkanie – tłumaczy 26-latka. – Czytam dużo książek, a przyjaciół znalazłam w sieci. Piszę z nimi na forach i na chacie. Więcej nie potrzebuję. Nie chcę też chodzić na terapię, bo czuję się dobrze tak jak jest. To nie jest dla mnie uciążliwe – dodaje.

Japońscy samotnicy

Hikikomori to zjawisko, w którego przebiegu człowiek zamyka się w czterech ścianach i nie nawiązuje kontaktów z ludźmi. Osoba hikikomori nie pracuje, nie wychodzi ze znajomymi i nie jada posiłków wspólnie z rodziną – jeżeli już nawiązuje jakieś kontakty z innymi ludźmi, to czyni to przez internet.

Termin "hikikomori" powstał w latach 90. ubiegłego wieku, a zdefiniował go Japończyk Tamaki Saito, bazując na obserwacjach zachowań swoich pacjentów. Nazwa powstała z połączenia dwóch japońskich słów: "hiku" (oznaczającego wycofywanie się lub odejście) i "komoru" (co oznacza z kolei ukrywanie się lub wejście do środka i niewychodzenie). Tacy właśnie pacjenci trafiali do Saito – osoby te przez długi czas były zamknięte w swoich pokojach i odizolowywały się zasadniczo od wszystkich – nawet od swoich rodzin.

Na hikikomori najczęściej cierpią nastolatkowie oraz młodzi dorośli, mający około dwudziestu lat. Częściej problem ten obserwowany jest u mężczyzn niż u kobiet.

"Musiałam zawalczyć o siebie"

U Pauliny sytuacja wyglądała inaczej. Dziewczyna zachorowała na agorafobię, przez którą stała się hikikomori z dnia na dzień. – Dostałam ataku paniki w pracy. Przeraziłam się, że jestem poważnie chora. Ataki pojawiały się zawsze wtedy, kiedy byłam poza domem. Mój umysł podsunął mi rozwiązanie. Przestać wychodzić. Zamknęłam się w domu na 2 miesiące. Wychodziłam tylko do lekarza – mówi 25-latka z Warszawy.

Paulina wie, że miała szczęście i cierpiała na fobię tak krótko. Po 2 miesiącach postanowiła, że nie chce dalej tak żyć. – Poszłam do psychiatry i zaczęłam terapię. W końcu udało mi się wyjść na prostą, ale nie było łatwo. Przepłakałam wiele nocy. Miałam do wyboru albo zostać w domu na zawsze, albo powalczyć o siebie. Wybrałam to drugie – tłumaczy.

Internetowi przyjaciele

Na polskim forum PhobiaSocialis, zrzeszającej pacjentów z objawami fobii społecznej, zarejestrowało się ponad 8,5 tys. użytkowników, którzy napisali już prawie 340 tys. postów. Dla wielu z nich fora internetowe to jedyny sposób komunikacji ze światem.

- Siedzę w domu od 3 lat. Wiem, że to nieprawdopodbne, ale tak właśnie jest. Z rodziną kontaktuję się tylko telefonicznie. Ze znajomymi urwałam kontakt. Mam kilkoro przyjaciół w necie. Ale to wszystko – zaczyna opowiadać Nastia, którą poznajemy na jednym z forów poświęconych hikikomori.

- Jedzenie zamawiam z dostawą, tak samo wszystkie zakupy. Moja mama usiłuje nakłonić mnie do wyjścia z domu, ale ja nie chcę tego robić. Były już płacze, lamenty, wyciąganie brudów z przeszłości. To nie ma sensu. Świat nie jest w stanie mi zaoferować niczego lepszego niż to, co mam w czterech ścianach – dodaje dziewczyna.

"Siostry do wynajęcia"

- Zaczęło się u mnie po studiach. Obroniłam tytuł magistra i poczułam, że nie wiem, co dalej robić z życiem. Wpadłam w panikę. To poczucie beznadziei sprawiło, że zaczęłam przesiadywać cały czas w domu. I tak tkwię tutaj do dziś. To jedyne miejsce, w którym czuję się wartościowa. Nikt mnie tu nie ocenia. Po co miałabym wyjść? – pyta Nastia.

Przekonanie hikikomori do tego, aby spróbował wyjść do ludzi, nie jest łatwe. Z tego właśnie powodu w Japonii, w którym zjawisko jest wyjątkowo rozpowszechnione, powstała specjalna organizacja, a działające w niej osoby określane są jako "siostry do wynajęcia".
Kobiety te, będące terapeutkami, cierpliwie próbują przełamać mur powstały pomiędzy światem a hikikomori. Mogą to czynić różnymi sposobami – np. wysyłać do pacjenta listy czy też podejmować z nim rozmowy przez internet. Terapeutki mogą również cierpliwie stać pod drzwiami i mówić do hikikomori.

Celem jest nakłonienie człowieka z japońskim wirusem samotności i wyobcowania do tego, aby pokonał on barierę swojego pokoju. Kiedy już tak się stanie, stopniowo pacjent jest namawiany do opuszczania domu, aż w końcu – kiedy to tylko będzie możliwe – prowadzona jest u niego dalsza psychoterapia.

Przypadek hikikomori pokazany został także w popularnym polskim filmie "Sala Samobójców", jedna z głównych bohaterek, grana przez Romę Gąsiorowską, żyła w zamkniętym pokoju przez 3 lata. Żyła w świecie wirtualnym, który pozwalał jej uciec od problemów. Dopiero samobójstwo przyjaciela doprowadziło do tego, że wyszła z domu.

Hikikomori w Polsce pierwszy raz zostało zdiagnozowane w 2001 r. Zaburzenie opisał psychiatra Marek Krzystanek w książce "Hikikomori. Cień miasta". Hikikomori to zaburzenie, które można wyleczyć. Według badań terapia, podczas której osoby chore zostają przeniesione do specjalnego ośrodka readaptacyjnego, jest skuteczna w ok. 30–70 proc.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Polscy studenci wiedzą, jak wyleczyć fobie

Wybrane dla Ciebie

Wetrzyj w materac. Problem żółtych plam zniknie bez śladu
Wetrzyj w materac. Problem żółtych plam zniknie bez śladu
Podlej tym trawnik. Żółte placki znikną błyskawicznie
Podlej tym trawnik. Żółte placki znikną błyskawicznie
W Polsce są wszędzie. Nie zabijaj, gdy zauważysz
W Polsce są wszędzie. Nie zabijaj, gdy zauważysz
Znak, że kot choruje. Oto jak prosi o pomoc
Znak, że kot choruje. Oto jak prosi o pomoc
Jak często uprawiać seks? Oto optymalna częstotliwość dla zdrowia
Jak często uprawiać seks? Oto optymalna częstotliwość dla zdrowia
Zalega w wielu domach. Tyle płacą za niego dzisiaj
Zalega w wielu domach. Tyle płacą za niego dzisiaj
Nie dotykaj pod żadnym pozorem. "Jedna z najbardziej trujących roślin"
Nie dotykaj pod żadnym pozorem. "Jedna z najbardziej trujących roślin"
Padła ofiarą oszustów. "Potrzebuję waszej pomocy"
Padła ofiarą oszustów. "Potrzebuję waszej pomocy"
Najlepszy puder dla cery dojrzałej. Skóra będzie wyglądać świeżo
Najlepszy puder dla cery dojrzałej. Skóra będzie wyglądać świeżo
Postaw w ogrodzie. Usuniesz ślimaki w jedną noc
Postaw w ogrodzie. Usuniesz ślimaki w jedną noc
Wrzuciła zdjęcie dzień po pogrzebie Jakubiaka. Poruszające słowa
Wrzuciła zdjęcie dzień po pogrzebie Jakubiaka. Poruszające słowa
Działa zbawiennie na cerę dojrzałą. Mówi się, że to "płynne złoto"
Działa zbawiennie na cerę dojrzałą. Mówi się, że to "płynne złoto"