Alona Szostak od 30 lat żyje w Polsce. "Uważałam się za rosyjską patriotkę"
Ma polsko-rosyjskie korzenie, dorastała w Petersburgu, a od trzydziestu lat mieszka w Polsce. – Uważałam się za rosyjską patriotkę, ale jestem za wolnością, za swobodą ludzi, za pokojem. Dziś jestem Polką – mówi. 10 października Alona Szostak skończyła 57 lat.
Do Polski przyjechała w wieku 23 lat – z małą córką i marzeniem o scenie. Szybko znalazła swoje miejsce w środowisku artystycznym, rozpoczynając karierę w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Z czasem zaczęła pojawiać się także na ekranie – m.in. w filmie "Biała odwaga", gdzie wcieliła się w postać matki Bronki, a także w licznych serialach telewizyjnych. W 2023 roku znów oczarowała publiczność jako Róża w spektaklu "Cudzoziemka" wystawianym w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Katarzyna Butowtt miała przemocową siostrę. Taki napisała dla niej nekrolog
Z Petersburga do Chorzowa
Alona Szostak przyszła na świat w Petersburgu, w rodzinie o polsko-rosyjskich korzeniach. Jak sama wspominała: – Żyłam w świadomości, że jestem Rosjanką, że mieszkam w swoim kraju. Teraz już dłużej jestem tu niż tam.
O tym, że jest w części Polką, dowiedziała się później. - Mój ojciec nie był ślubnym dzieckiem. Po prostu wojsko polskie szło przez Ukrainę na wschodni front, moja babcia była już wtedy wdową… Nie wiem, czy to była miłość, czy po prostu pożądanie dwojga ludzi okaleczonych przez wojnę – wyznała podczas rozmowy z portalem teatr-pismo.pl.
W tym samym wywiadzie opowiedziała również o chwili, która na zawsze zmieniła jej spojrzenie na własną przeszłość: – Tatuś odkrył to przed nami bardzo późno, w swoje urodziny. Zalewając się łzami, powiedział, że on nie jest Szostak, że on ma na nazwisko Dariński. My byliśmy w szoku, a on płacze, że ma polskie korzenie.
Chciała śpiewać po rosyjsku
Kiedy po wybuchu wojny w Ukrainie świat podzielił się na linie frontów, Alona Szostak musiała zmierzyć się z pytaniami o swoje korzenie. – Uważałam się za rosyjską patriotkę, ale jestem za wolnością, za swobodą ludzi, za pokojem. Dziś jestem Polką. Tu od trzydziestu lat jest mój dom, tu mieszka moja rodzina: mąż, dzieci. Tu odnalazłam własną tożsamość. Tam jest moje dzieciństwo, stamtąd pochodzi mój duch i moje piosenki – wyznała.
Choć zawsze z szacunkiem odnosiła się do swoich rosyjskich korzeni, zaczęła doświadczać ograniczeń, których wcześniej nie znała. Jak relacjonowała "Gazecie Wyborczej", podczas jednego z koncertów Teatru Emigrant odmówiono jej wykonania rosyjskiej piosenki. – Czy ja już nie będę mogła śpiewać w Polsce po rosyjsku? – zapytała wówczas z goryczą.
Artystka wielokrotnie podkreślała, że potępia rosyjską agresję na Ukrainę. Już w pierwszym dniu wojny zaproponowała pomoc uchodźcom, ale mimo to poczuła, że niektórzy zaczynają patrzeć na nią przez pryzmat pochodzenia.
– Nie mogłam wystąpić na koncercie dla Ukrainy organizowanym w Poznaniu. Dla większości ludzi było to oczywiste: Rosjanka śpiewająca po rosyjsku w tej sytuacji to raczej niefortunny pomysł. Pierwszy raz od trzydziestu lat mieszkania w Polsce musiałam się tłumaczyć, dlaczego mówię po rosyjsku; pierwszy raz nie mogłam zaśpiewać w moim języku – podkreśliła portalowi teatr-pismo.pl.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl